sobota, 25 maja 2013

Karu do Charlotte

Pobiegłem przodem. Po chwili zobaczyłem jaskinię.
- Charlotte! Chodź! - krzyknąłem i pobiegłem do jaskini, a Charlotte za mną. Gdy wpadliśmy do jaskini, otrzepaliśmy się z wody, chichocząc.
- Rany, wyglądamy jak zmokłe kury...- zaśmiała się Charlotte
- Raczej jak zmokłe wilczątka...- odchichrałem. Po chwili śmiechu., usiedliśmy w kącie jaskini. Ktoś tu musiał kiedyś mieszkać, bo na ziemi leżało dużo, bardzo starej słomy. Zebraliśmy ją, i położyliśmy w kącie, a potem my się na niej położyliśmy, ziewając ze zamęczenia.


Charlotte?

Kiiyuko do Alison

Przechadzałam się tam i z powrotem zastanawiając się gdzie może być Charlotte (Nie jej już przez kilka dni).Zauważałam Ali też jakby zmartwioną
-Hej-wykrzyknęłam
-Hej-odpowiedziała ze smutkiem w głosie
-Co ci- spytałam
-Nic-odrzekła
-Nie widziałaś Charlotty, nie mogę jej znaleźć przez kilka dni i jestem bardzo zmartwiona-powiedziałam
-Niestety nie, a Ty nie widziałaś Karu?- spytała
-Niestety nie , ale mam nadzieję że są razem-powiedziałam martwiąc się teraz o nich dwóch
-Też mam taką nadzieję-odpowiedziała
-Mam nadzieję że nic im nie jest, przecież pada Grad i jest bardzo silna burza-rzekłam
-Może znaleźli jakąś grotę albo jaskinię-odpowiedział

Ali dokończysz?

Sarah do Picallo

-Dzień dobry Kochanie-powiedziałam
-Witam Cię-przywitał mnie bardzo serdecznie
-Widzę że wstałeś rano i poszedłeś upolować coś w zagajniku
-Tak ,a jak się tobie spało-zapytał
-Dobrzeee-wykrzyknęłam z bólem
-Co Ci- zaczął się pytać
-Chyba się zaczęło- powiedziałam ze spokojem, ale także z bólem
-Dobrze, ale nie jesteśmy gotowi- zamartwiał się
-Uwierz mi jesteśmy-odpowiedziałam
Po czym złapał mnie straszliwy skurcz
-Wdech,Wydech,Wdech,Wydech,Wdech,Wydech,-zaczął krzyczeć
Po piętnastu minutach urodził się pierwsze szczeniak, po dwudziestu minutach kolejny, a po godzinie urodził się najmniejszy najsłabszy ledwo żyjący.
-Picallo co ze szczeniakami- spytałam

Picallo co się stało?

Okami do Kiary

- Mosty wodne... Wiesz, ja tu jeszcze nie znam za bardzo terenów... A fajnie tam? - zapytałem
- Bradzo! I tak... Romantycznie... - dokończyła cicho
- Okej... No to, jak chcesz, to chodźmy tam - powiedziałem
- Dobrze - powiedziała i poprowadziła mnie nad "Mosty Wodne"

Kiara?

Od Kiary do Okami'ego

Uśmiechnęłam się. Od razu go polubiłam.
-To chodźmy!-zawołałam z ochotą
-Gdzie pójdziemy?-zapytał Okami
-Może na mosty wodne?-zaproponowałam

Okami?

Okami do Kiary

- Wiesz... Ja się chętnie z tobą podzielę...- powiedziałem. Ta wadera... Była olśniewająco piękna...
- Dzięki... Byłam głodna, i upatrzyłam sobie tego jelenia... - powiedziała
- Nie ma sprawy - uśmiechnąłem się, a ona odwzajemniła gest i zaczęła jeść. Po chwili przyłączyłem się do niej. Kiedy zjedliśmy, powiedziałem:
- Wiesz... Kiaro.. Może wybrałabyś się ze mną na spacer? - zaproponowałem

Kiara?

Nowy członek!

Witamy w watasze Okamiego!

Alfa
Luna

Kiara do Okami'ego

Szłam przez naszą watahę i rozglądałam się za jakąś zwierzyną. Byłam głodna i chciałam zapolować. Kiedy już zobaczyłam jelenia zerwałam się do biegu, ale ktoś mnie uprzedził. Zobaczyłam jak jakiś wilk skacze na moją niedoszłą ofiarę. Podbiegłam tam.
-Kim jesteś?-zapytałam.
-Okami-przedstawił się basior.
-Ja jestem Kiara. Wiesz... Miałam ochotę na tego jelenia...

Okami?

Rayl'a do Storma

-Dobra chyba musimy już ruszać, jeśli chcemy dojść do domu przed zmrokiem.
-Skąd wiesz, że nie możemy tu jeszcze posiedzieć?
-Bo wiem.
Wstałam, tym razem tylko ledwie krzywiąc się z bólu. Przez jakiś czas pomiędzy nami panowała przyjazna cisza. Troszkę bałam się , że się zgubimy, ale nie mówiłam tego Stormowi. W końcu to był mój pomysł, żeby iść tym tunelem. Powoli zaczynałam odczuwać zmęczenie. Byłam jednak cicho. Nagle zobaczyłam przysłowiowe światełko w tunelu, tyle że dosłownie.
-Storm jesteśmy już prawie na miejscu!
Krzyknęłam.

<Storm?>

piątek, 24 maja 2013

Charlotte do Karu


- Pobawimy się w berka - spytałam
- No pewnie - wykrzyknął z dużą energią w głosie
- To chodź ty gonisz - powiedziałam
-Niech Ci będzie, ale nie lubię gonić...
- Okey!
Biegaliśmy tam i z powrotem , w kółko aż w końcu zaczął padał grad i deszcz . Była bardzo głośna burza
- Ałaa! - wykrzyknęłam
- Co ci jest - zapytał martwiąc się o mnie
- Tylko się potknęłam - odpowiedziałam
- To dobrze. Znajdźmy jakąś jaskinię i to szybko!
- Oki doki!

Karu? Jaką znalałeś jaskinię :)



Od Nory Do Terry, Maxa i Michaeli

Gdy byliśmy w gęstwinie ciemnego lasu zaczął mnie boleć brzuch, więc rzekłam :
- Boli mnie brzuch czy możemy  na chwilę  przystanąć. Proszę...- powiedziałam i upadłam na ziemię ze zmęczenia
- Tak oczywiście odpocznij sobie... - powiedział przejęty Max, myślał może, że to ten moment, że moje marzenie nareszcie się spełni, może nareszcie będzie tatą...
Rozmyślanie o marzeniach, przerwałam mu,kiedy powiedziałam, że jestem gotowa do drogi. Więc ruszyliśmy.
Po kilku minutach, znowu zaczął mnie boleć brzuch, więc znowu stanęli.
Powiedziałam:
-Może to coś poważnego?! Lepiej przejdę się do Terry i ona to oceni w końcu się na tym zna!
Wszyscy się zgodzili. Przechodziliśmy akurat obok jaskini Terry, więc weszliśmy i zapytaliśmy, czy może mnie zbadać,ponieważ boli mnie brzuch. Terra się zgodziła więc weszliśmy do środka.
- Cześć Terra! Przyszliśmy do ciebie bo Norę cały czas boli brzuch.- powiedział Max
- Cześć Wam! Już wam pomogę zapraszam Cię tam, Nora.
- Ok - powiedziałam i weszłam do pokoju gdzie stało łóżko i inne przyrządy.
- Trochę się boję nigdy tu nie byłam. - powiedziałam ze strachem
-Nic się nie bój  wszystko będzie dobrze - powiedziała ze spokojem Terra i dodała:
Takie częste bóle brzucha zazwyczaj kończą się ciąża.
 Uśmiechnęłam się bo bardzo pragnęłam dziecka.
- Dobrze możemy zaczynać? - zapytała Terra
- Oczywiście.
Po dwudziestu minutach wyszłam z sali a wtedy Max zapytał :
- I co? - zapytał z przerażeniem i smutkiem w oczach ale po mojej szczęśliwej minie, wiedział że to coś dobrego, więc jak ją zobaczył to się uśmiechnął, a ja powiedziałam:
- Będziemy mieć szczeniaka lub szczeniaki - wykrzyknęłam
Max wskoczył na mnie z radości ale zaraz zszedł bo nie chciał  pokaleczyć szczeniaka
- Ale się cieszę - Powiedział Max uradowany
Michaela, Która z niecierpliwością stała przed jaskinią wbiegła do niej bo nie mogła wytrzymać z ciekawości
- I co? I co? I co? - Pytała cały czas
- Będziemy mieć szczeniaka! - wykrzyknęliśmy oboje
- Ale super ! - Nakrzyczała im do uszu Michaela
Nagle weszła Terra i powiedziała :
- Dziecko będzie zdrowe i nie będzie żadnych problemów przy ciąży zapewniam! - oznajmiła nam Terra
Podskoczyłam z radości a Max razem ze mną
-Ale się cieszę.Naprawdę.
- Proszę codziennie przychodzić na badania. Dziecko prawdopodobnie  urodzi się za kilka dni lub miesięcy. Prawdo podobnie będzie to dziewczynka więc możecie już wymyślać imiona - powiedziała Terra
- Dobrze będę przychodzić codziennie. - odparłam

Terra? ( Sorry że tak dużo napisałam ale miałam wene) ( Chcę żeby ciąża przebiegała bez przeszkód i zmartwień wiec proszę zrób tak :( )

Storm do Rayl'i

Moje marzenie? Nigdy.się.nad tym nie zastanawiałem... Ale...
- Moim marzeniem, jest aby wilki w watasze były szczęśliwie. - powiedziałem
- Aha... - powiedziała, i chyba lekko posmutniała...
- Czyli to znaczy, że marzę, abyś TY też była szczęśliwa - powiedziałem i przytuliłem ją.

Rayl'a?

czwartek, 23 maja 2013

Rayl'a do Storma

Byłam naprawdę szczęśliwa. Siedziałam tak w objęciach Storma i rozmyślałam. Nagle zdałam sobie sprawę, że nie wiem jednego. 
-Storm?
-Tak?
-Jakie jest twoje największe marzenie? Bo każdy jakieś ma i nawet nie próbuj się wymigać. 

<Storm?Jakie jest twoje największe marzenie?>

Storm do Rayl'i

Kiedy Rayl'a wyczarowała sznurek, wziąłem kawałek drewna i przywiązałem go do jej łapy.
- I jak?
- Hm... Lepiej. Nadal boli, ale wytrzymam.
- Wiem. Jesteś silna. - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej, ale nie złośliwym, tylko łagodnym, ciepłym uśmiechnem.
- Tak. To... Idziemy? - zapytała niepewnie
- Chyba tak. Próbowałem skontaktować się z mamą, ale nic z tego.
- No cóż. Ważne że próbowałeś.
- No. To chodźmy. - powiedziałem i weszliśmy do tunelu. Po kilku krokach, zacząłem rozmyślać. Głównie o Rayl'i. Jest taka wyrwała, dzielna, śmiała, ale też tajemnicza i wrażliwa. Uświadomiłem sobie, że chyba... Coś do niej czuję... Chociaż... Nie chyba... Tylko.na pewno! Raczej powinienem jej o tym powiedzieć? Tak?
Kiedy po godzinie marszu stanęliśmy, aby zrobić sobie przerwę, powiedziałem:
-Rayl'a? Muszę ci coś powiedzieć...
- Tak?
- Ostatnio spędziliśmy ze sobą dużo czasu, i ja...
- Tak? Co?
- Ja się...
- Czekaj! Najpierw ja.ci muszę coś powiedzieć!
- Słucham...
- Ty... Ja... Po prostu... Chyba... Się w tobie....zauroczyłam... - szepnęła
- O! Czuli w takim razie nie będziesz zła, jeśli zrobię to? - powiedziałem z chytrym uśmiechem
- Ale co... - nie dokończyła. Podszedłem do niej, i pocałowałem ją. Siedzieliśmy tak obok siebie, i no... Wyznawaliśmy sobie... Miłość...

Rayl'a?

Rayl'a do Storma

Uśmiechnęłam się do niego. Wbrew wszystkiemu co o nim na początku sądziłam, był naprawdę miły i... nie chciałam się do tego przyznać, ale coś do niego czułam. Spróbowałam wstać, ale (tak, tak wiem "Znowu?") nie byłam wstanie zrobić tego bez wrzeszczenia.
-AAAA!!!
-Rayl'a! Jesteś pewna, że to dobry pomysł?
-Tak. Tylko muszę... coś wymyślić żeby usztywnić łapę i może będę w stanie chodzić.
-Tam jest patyk. Teraz potrzebujemy już tylko jakiegoś sznurka...
-Może mogłabym wytworzyć iluzję, która przeniosłaby się do rzeczywistości.
-Proszę bardzo próbuj.
Skupiłam się. Na czarnym sznurku. Czemu czarnym? Lubię ten kolor, a poza tym im więcej szczegółów tym lepiej. Po chwili przed nami leżał mój twór. Był prawdziwy, Chciało mi się wyć z radości.Jednak się powstrzymałam. Uszy naszego PRZYSZŁEGO alfy w ostatnich dniach wystarczająco dużo wycierpiały.

<Storm?>

Storm do Rayl'i

Tunel Drzewny... Z opowieści mamy wynikało, że jest tam jakiś sphinks , czy coś... Rayl'a jest ranna, ja zmęczony, w razie czego nie mogę walczyć...
- Proszę! Ja... Chciałabym już wrócić do domu... - powiedziała cicho
- Dobrze. Rozumiem. - powiedziałem
- Dziękuje. Rzadki kto mnie rozumie...
- Widać jestem wyjątkiem.

Rayl'a?

Karu do Charlotte

Kiedy dobiegliśmy nad wodospady, od razu wskoczyłem do wody. Charlotte po chwili dołączyła do mnie.
Zacząłem ją chlapać
- Ej!
- Ha! Na mnie nie ma mocnych, jeśli idzie o chlapanie!  - przechwalałem się
- Serio? - udawała zdziwienie wadera i po chwili leżałem w wodzie
- Pokonany przez dziewczynę - powiedziała z tryumfującą miną
- Ta, zaskoczyłaś mnie - wymruczałem

Charlotte? Mama mnie od kompa odgania, za chwilę się rozwinę przez telefon....

Rayl'a do Storma

Ziewnęłam szeroko. Byłam wykończona całym dniem. Nie minęło pięć minut, zasnęłam w objęciach Storma.Spałam snem sprawiedliwego. Obudziłam się dopiero późnym rankiem. Rozejrzałam się po jaskini w której nocowaliśmy. Nie widziałam tylnej ściany. Zmrużyłam oczy. Tam był jakiś tunel! A do tego idealnie pasował do opisu Drzewnego Tunelu, mojej mamy.
-Storm!
-Co?
-To chyba jest Drzewny Tunel.
-Naprawdę?
-Tak mi się wydaje. Może zamiast lecieć spróbujemy przejść nim do domu.

<Storm? Będzie ciekawie>  

Storm do Rayl'i

Czemu ja to powiedziałem?! Tak na prawdę, to byłem na nią zły. Mogła sobie zrobić jeszcze większą krzywdę! A i tak ma już złamaną łapę. Bardzo się o nią martwię. Zależy mi na niej, ale.jak ja mimam.jej to powiedzieć???
- No co? - pytała
- Dlaczego to zrobiłaś? Mogłaś.sobie zrobić jeszcze większą krzywdę!
- Ale nic mi się nie stało. Trochę się.jeszcze potłukłam.... - powiedziała cicho i zadrżała. Przecież cały czas padał śnieg!
- Teraz.mi się powiesz, że nie jest ci .zimno. - powiedziałem
- B..bo nie jest...
- Pewnie... - mruknąłem, i nie zważając na jej protesty, wciągnąłem ja na plecy i poleciałem (z trudem) do jaskini.
- Czemu to zrobiłeś?
- Bo byś tam zamarzła. - powiedziałem i zająłem się rozpaleniem ogniska. Po kilku nieudanych próbach, w końcu zobaczyliśmy płomień.
- Cieplej ci? - zapytałem wadery
- Tak... Dziękuje ci... - szepnęła - nie.sądziłam, że kiedyś będę potrzebowała pomocy. Zawsze radziłam sobie sama.
- A dlaczego poleciałaś?
- Bo... Bo ja...
- Tak?
- Bałam się... Burzy... - szepnęła i schowała głowę między łapami.
- Hej! Nie masz się co wstydzić! Każdy się czegoś boi...
- Serio mówisz?
- Tak.
- Wiesz, ty mnie rozumiesz jak nikt inny... - powiedziała i uśmiechnęła się lekko, a ja jej odpowiedziałem tym samym.
- Zadrżała ponownie,. Widać nie było jej wystarczająco ciepło.. No tak! Ale ze mnie głupek! Ona jest cała mokra od śniegu! Dlatego cały czas się trzęsie! Podszedłem do niej i położyłem się obok niej, przytulając się do niej. Dzięki temy nie pozwoliłem, aby uciekało jej ciepło. No i było bardzo przyjemnie, przynajmniej dla mnie...


Rayl'a?

Charlotte do Karu

- Idziemy gdzie indziej? - spytałam. 
- Czemu? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Bo tu jest nudno!
- Dobrze, ale gdzie?
- Nad Jesienne Wodospady, tam jest poprostu cudownie!
- Okey, to ruszamy!
- Będziemy się mogli długo pobawić...

Nika do Alison i Mavies


-Cześć Nika.Gdzie tak pędzisz? - zapytała Luna
-Do Alison,żeby przygarnąć Mavies.
-Rozumiem.Ale ostrzegam ciebie,że ona ma dużo energii. - powiedziała
-Zapamiętam to sobie...A w ogóle,gdzie idziesz Luna?
-Zbierać jagody dla maluchów.
-Muszę już iść.Pa!-pobiegłam sprintem do jaskini Alison.
-O rany.Pali się coś? - zapytała beta
-Nie skądże.Przyszłam przygarnąć tylko...
-Mavis.
-Skąd wiesz?
-Wszyscy się tego spodziewali.
-Naprawdę?-spojrzałam w bok,a tam nagle zobaczyłam małą postać.
-Mavies...Nika chcę ciebie przygarnąć.
-Mówisz prawdę!Ktoś chcę mnie przygarnąć?-na te słowa zaczęła skakać.
-Oto ona-pokazała na mnie i nagle malutka zaczęła płakać.
-O rany.Jesteś różowa i oczy masz błękitne.
-A to źle?
-Nie moja mama tak prawie wyglądała.

C.D.N.



Nowy!

Witamy w watasze Nathera!

Michaela do Nory

Byłam taka szczęśliwa, że wreszcie znalazłam przyjaciół, ale wiedziałam że gdybym chciała to mogłabym ich zahipnotyzować. Zapadła noc. Zapytałam cicho, aby nie obudzić innych:
-Śpisz?
-Nie- odparła Nora.
-Aaaaa..., a kiedy wyruszamy dalej?-zapytałam
-Jutro po południu.-szepnęła Nora. Wydawało mi się to dziwne że księżyc świeci tak jasno, długo się w niego wpatrywałam, aż w końcu dostrzegłam małą strzałkę na księżycu prowadzącą w gęsty las. Obudziłam Maxa i zawołałam Norę i krzyknęłam:
-Komu w drogę, temu w czas! To co idziemy?!
-Ale jak to?- odpowiedzieli zdziwieni, razem,
-No normalnie, to co, ja prowadzę?!-powiedziałam oznajmiając
-No dobra...-zgodziła się Nora, a Max tylko przytaknął. I razem zniknęliśmy w gęstwinie lasu.
Nora?

Rayl'a do Storma

-Okej.To nie był dobry pomysł.
Powiedziałam między salwami śmiechu. Nie wiedzieć czemu, było mi strasznie wesoło. Nie potrafiłam się opanować. Sandstorm patrzył na mnie więcej niż zdziwiony.
-No co?
Zapytałam.Przez chwilę robił dziwne miny. Jednak szybko dowiedziałam się o co mu chodziło. Próbował się powstrzymać, ale mu nie wyszło. Dołączył do mnie. Oboje musieliśmy zabawnie wyglądać,tarzający się po ziemi. Byliśmy strasznie rozweseleni, moją niezdarnością. Nagle PRZYSZŁY alfa odezwał się.
-Muszę ci coś wyznać.Ja...

<Sandstorm? Co mi musisz wyznać?>

Storm do Rayl'i

- Rayl'a! - krzyknąłem. Wiatr porwał ją, poza pole mojego widzenia. Dodatkowo śnieg pogarszał widoczność.
Musiałem jej pomóc! Ale nie mogłem popełnić tego samego błędu co ona. Skoczyłem z półki skalnej, i dopiero wtedy rozłożyłem skrzydła. Mną też przez chwilę miotał wiatr, ale udało mi się odzyskać kontrolę nad sobą. Leciałem, i wołałem waderę. Nic. Znów mi zniknęła. Ale w pewnym momencie, na ziemi zobaczyłem leżąca postać. To musi być ona! Zleciałem niżej i wylądowałem. Pobiegłem do niej jak szybko się dało.
- Rayl'a! - krzyknąłem

Rayl'a do Storma

Musiałam wrócić do domu. Nie było szans żebym spędziła w tych górach noc. Powodem nie było jednak to,że łapa straszliwie mnie bolała. Po prostu się bałam.
-Naucz mnie!
Zakomenderowałam.
-Nie!Wracaj!
-W takim razie poradzę sobie sama.
Rozłożyłam skrzydła i spróbowałam wzbić się w powietrze. Udało mi się unieść zaledwie na kilka metrów nad ziemię, ale to wystarczyło, by porwał mnie wiatr. Nie krzyczałam, wiedziałam, że mogło to spowodować lawinę. Miotało mną na prawo i lewo. Nie mogłam trafić na ziemię.

<Storm!Pomóż!>

Storm do Rayl'i

Faktycznie to nie były.najlepsze warunki. Na domiar złego, zaczęło padać. Ale nie deszcz. Śnieg. Nadszedł wieczór, i zrobiło się jeszcze zimniej. Rayl'a zadrżała.
Nie. Ona teraz nie poleci. Po pierwsze nie ma warunków, a po drugie - jest za słaba.
- Zimno ci? - zapytałem
- Nie.. - skłamała
- Musimy przeczekać burzę. Nie.damy rady teraz polecieć. - powiedziałem
- Ja dam radę! Tylko mnie naucz!
- Zwariowałaś?! Widzisz co.się.dzieje zna dworze?! - krzyknąłem
- Widzę. I dam radę.
Ona jest szalona. Zrobi sobie jeszcze większą krzywdę, jeśli to zrobi. Ale ona wysunęła skrzydła, i wyszła przed jaskinię.
- Rayl'a! Wracaj!
- Nie! Poradzę sobie!

Rayl'a?

Rayl'a do Storma

-Dobra masz już skrzydła więc... i co? Mimo wszystko mnie nie uniesiesz.
Powiedziałam.
-Przecież dzisiaj wypiłaś Skrzydlaty Eliksir.
-Wiem. Może mogę wysunąć skrzydła. Jednak nie umiem się nimi posługiwać. A wybacz to nie są...
-Możesz się nauczyć.
-Nie przerywaj mi. Mówiłam (a raczej chciałam powiedzieć),że to nie są najlepsze warunki do nauki.
-Nie zaszkodzi spróbować...
-Mogę spróbować, ale coś mi mówi, że nic z tego.

<Storm?Nauczyłam się?>

Storm do Rayl'i

- Polega na tym, że spróbuje się najpierw skontaktować z mamą telepatycznie. Jak nie wypali, to...
- To co?
- Moja moc energii, pozwala mi zmienić moje ciało. To.znaczy, władam energią życia, czyli też sobą. Rozumiesz?
- No tak prawie... I co w związku z tym?
- Spróbuje...  dorobić sobie skrzydła...
- Możesz?
- Tak - powiedziałem. Tak na prawdę nie byłem tego pewien, ale dla Rayl'i mogłem ponieść to ryzyko. Skupiłem się na sobie. Po chwili wyglądałem tak:

Rayl'a do Storma

Czy mu ufam?
-Tak. A teraz powiedz mi jaki masz plan.
-No więc...

<Storm?Wiem, że krótko, ale nie znam twojego planu>

Storm do Rayl'i

Jeśli jej łapa jest złamana, to koniec. Ja jej nie doniosę do domu, nie mam tyle sił ( kiedy kamienie spadły na Rayl'ą, jeden uderzył mnie mocno w bok, ale w tedy ważniejsza była Rayl'a). Utknęliśmy tu. Chociaż...
- Rayl'a?
- Co? - zapytała
- Może uda mi się nas stąd wyciągnąć...
- Jak?!
- To będzie trudne , ale ...
- Ale?
-Ufasz mi? - zapytałem patrząc jej w oczy

Rayl'a? Ufasz?

Rayl'a do Storma

-A ja tobie nie uwierzyłam...
Widziałam, że coś kręci. Zachowywał się naprawdę dziwnie. Spróbowałam wstać. Miałam nadzieję,że jak już będę na nogach ból nie będzie, tak silny, jak się spodziewałam i będę mogła zrobić chociaż kilka kroków. Zamiary musiałam mieć wypisane na twarzy, bo Storm odezwał się.
-Leż!
Ja jednak musiałam spróbować. Nie mogłam przecież odpuścić. Kiedy byłam już naprawdę blisko celu, po raz setny chyba dzisiaj wyrwał mi się okrzyk bólu.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
-Prosiłem cię, żebyś tego nie robiła.
-Co z moją łapą?
Zapytałam,w międzyczasie zdążyłam się nieźle przestraszyć, że może być...
-Chyba jest złamana.
No właśnie złamana.

<Storm?Jak ja niby mam teraz wrócić do domu?>

Rayl'a do Storma i Storm do Rayl'i

Gdyby nie moja łapa, rzuciłabym się  na tego jelenia, jednak gdy tylko spróbowałam poczułam ostry i przejmujący ból. Wydarłam się na cały głos.
-AAAAAA!
Sanndstorm  z lekkim rozbawieniem (nie rozumiem co było w tym śmiesznego ) przesunął mi tuż  pod nos kolację .
-Co cię tak bawi ?
Zapytałam lekko opryskliwie.( Na swoją obronę dodam , że miałam wyjątkowo kiepski dzień.) Zaczęłam jeść.PRZYSZŁY alfa też.Po skończonym posiłku zapytałam.
-No dobrze PRZYSZŁY alfo, co teraz?

Storm co teraz?

------------------------------------------------
- Pff ... Cały czas pada. Nie możemy wrócić do domu. - powiedziałem. Cały czas myślałem jak się stąd wyrwać. Muszę coś zrobić, żeby Rayl'ę nie bolała łapa. Zacząłem się rozglądać, w poszukiwaniu jakiejś leczniczej rośliy. Nic.
- Czemu tak się rozglądasz? - zapytała Rayl'a
- Ja... Szukam jakiejś rośliny, która by pomogła na twoją łapę - powiedziałem cicho.
- Serio? Myślałam, że cię nie obchodzę...
- Zwariowałaś?! Zależy mi na tobie najbardziej na świecie! - krzyknąłem. I dopiero potem zdałem sobie sprawę, z tego co powiedziałem. Rayl'a siedziała bardzej niż zdziwiona.
- Na prawdę? - zapytała cichutko
- Tak. Jestem twoim przyjacielem. - powiedziałem i usiadłem obok niej.
- Myślałam, że tak tylko w tedy żartowałeś...
- Nie. Mówiłem prawdę.
-  A ja...

Rayl'a? Rozkręcam się, a ciebie wkręcam... :p

środa, 22 maja 2013

Storm do Rayl'i

- Tu jest - powiedziałem i odsłoniłem, ukryte za krzakami stworzonko
- Drago! Jesteś... Au... Moja głowa....
- Uważaj, nie wstawaj. - powiedziałem
- No... Dobra - chyba nie uśmiechało hej się słuchanie mnie.
- Super. - powiedziałem do niej - Przepraszam cię...
- Za co?
- To przeze mnie spadła na ciebie ta lawina...
- E tam! Co się stało to się nie odstanie. Nie mam ci tego za złe - powiedziała
- Dzięki... Jak tam głowa?
- Boli, i.jeszcze ledwo mogę ruszać łapą...
- Czyli sama nie dojdziesz do domu... Hmm...
- No chyba. - powiedziała. Zaburczało mi w brzuchu. Byli już późno, a ani ja, ani Rayl'a nic dziś nie jadła.
- Pójdę na.coś zapolować - powiedziałem
- Idę z tobą...
- Nie możesz...
- Bo?!
- A łapa?
- No tak... - powiedziała, a ja pobiegłem szukać czegoś do.jedzenia. Po godzinie wróciłem do wadery z.jeleniem w pysku.
- Smacznego  - powiedziałen kładąc przed nią mięso.

Rayl'a?

Rayl'a do Storma

Otworzyłam oczy. Nad moją głowa wisiał PRZYSZŁY alfa. Uśmiechał się od ucha do ucha, a ja nabrałam nagle ochoty wykręcić mu jedno tak jak wczoraj. Czy może przedwczoraj, nie byłam w stanie stwierdzić czy świta czy zmierzcha. Już miałam zapytać o to Storma, otworzyłam pyszczek, ale zamiast tego co chciałam powiedzieć wyrwało mi się.
-AUU! Moja głowa! Co się stało?
Chyba miałam lekką amnezję (jeśli amnezja może być lekka).
-Spadła na ciebie lawina...
Nagle mi się przypomniało.
-Ciekawe czemu?
Powiedziałam z wrednym uśmieszkiem.
-No...
Zaczął, ale mu przerwałam nie chciałam się nad nim znęcać. 
-Gdzie jest Dagon?

<STORM! Gdzie mój towarzysz!?>

Marisa do Lestilla

Obudziłam się wcześniej niż zwykle. Ale od razu zobaczyłam, że w jaskini nie ma mojego brata
"Pewnie poleciał gdzieś z Rayl'ą..." - pomyślałam. Nic mnie to nie obchodziło. Najwyżej dostanie ochrzan od  mamy. Ja byłam ZAWSZE grzeczna i posłuszna. Mama nigdy się na mnie nie wkurzała. W pewnym momencie usłyszałam :
- Marisa! Chodź na chwilę!
To był chyba... Lestill! Co on tu robi? U nich chyba jest rodzinne wczesne wstawanie.
- Co ty tu robisz? - zapytałam cicho, żeby nie obudzić reszty rodziny.
- Mam pomysł, skoro moja siostra poszła gdzieś z twoim bratem, to może my też gdzieś pójdziemy?
- No nie wiem... Muszę zapytać mamy.... - powiedziałam niepewnie
- O rany! Ale z ciebie posłuszna córunia...
- Ej!

Lestill?

Karu do Charlotte

Wyszliśmy cicho, żeby nikogo nie obudzić. Pobiegliśmy nad jezioro. Tam wskoczyliśmy do wody, i chlapaliśmy się baaaardzo długo.
- Ale fajnie! - powiedziała Charlotte
- Pewnie!

Charlotte? Ja też - 0 weny

Storm do Rayl'i

Nie mogłem uwierzyć! Momentalnie na Rayl'ę zwalił się stos kamieni!
- Rayl'a! Odezwij się! - krzyczałem  przerażony. zacząłem odgarniać mniejsze kamienie. Były bardzo ciężkie, ale nie poddawałem się. Musiałem ją uwolnić.
- Rayl'a ! - cały czas krzyczałem, w nadziei, że mi odpowie. Ale niestety, słychać było tylko mój głos.
W końcu, kiedy odgarnąłem największy kamień, zobaczyłem ją. Wyciągnąłem ją, i przeniosłem w bezpieczna miejsce - w zarośla.
- Rayl'a... - szepnąłem. Była nieprzytomna. - Przepraszam... T.. to moja wina!
Szybko zrobiłem jej okład z mokrych liści, oraz napoiłem ją wodą, która była na mokrych liściach.
- Rayl'a! Obudź się proszę! - powiedziałem. Nie mogłem znieść myśli, że to przeze mnie teraz cierpi. Zależało mi na niej. Nie chciałem tej myśli dopuszczać do głosy, ale... Tak! Zależało mi na niej! I to bardzo!
Siedziałem tak z nią prawie 4 godziny. W końcu...

Rayl'a? Wprowadziłaś mnie w niezręczną sytuację..

Charlotte do Karu

Wstałam wcześnie rano, gdy wszyscy jeszcze spali. Postanowiłam wybrać się na spacer ale potknęłam się o kamień i wpadłam do jaskini Cioci Ali. Wpadłam nie robiąc dużego hałasu, ale i tak obudziłam Karu, ponieważ Jego twarz była na przeciwko mojej (bardzo blisko)
-Hej-powiedziałam
-Cześć-odpowiedział bardzo cichutkim głosem żeby nikogo nie budzić.
-Mam nadzieje że nie jesteś zły-zapytałam.
-Nie, ale co ty tu robisz o tak wczesnej porze?-spytał.
-Długa historia-odpowiedziałam.
-Idziemy gdzieś na spacer-zapytał.
-No pewnie, a poza tym co my tu będziemy robić -odrzekł.

Karu dokończysz (Sory Zero procent weny)

Rayl'a do Storma

-To ja teraz mówię.
Powiedział.
-Jesteś pewien?
-Tak.
-Na sto procent?
-TAK!
Wrzasnął.
-Chy...chy...chyba nie powinieneś krzyczeć.
-Czemu?
Nie zdążyłam odpowiedzieć bo na głowę zwaliła mi się lawina kamieni.

<Storm?>

Storm do Rayl'i

- Ej! A ja to co?!
- T... Ty chcesz być moim przyjacielem? Serio? - mówiła
- Tak. Mimo wszystko ja cię bardzo.lubię. - powiedziałem.
- O... Mnie.nik.nigdy czegoś takiego nie powiedział...

Rayl'a?

Rayl'a do Storma

Widziałam, że coś kręci. A po za tym...
-Od kiedy jesteśmy przyjaciółmi?
Nastąpiła seria jakiś dziwnych dźwięków, która zapewne miała być odpowiedzią.
-Ja nie mam przyjaciół.
Powiedziałam ze smutkiem w głosie.

<Storm?>


Kochani!

Słuchajcie! Proszę was, abyście wysyłali opowiadania do Alison (howrse - Nati 123).

Alfa
Luna

Storm do Rayl'i

Co.ja.jej miałem powiedzieć?! Że... Jest fajna? Ładna? Bo to.chciałem powiedzieć... Nie, to zły pomysł..
- Eee... Chciałem powiedzieć, że jesteś bardzo fajną przyjaciółką... - powiedziałem nieśmiało

Rayl'a? Twoja reakcja?

Nora di Michaeli


-Rathy czy wszystko dobrze? -  zapytałam nie pewnie, widząc strach w jego oczach
-Yyyyy...tak - odpowiedział nie pewnie
-Widzę że coś ci dolega. - powiedziałam
-No dobrze dobrze..powiem wam chodzi o to, że boję się, że Tel będzie na mnie zła, że zostawiłem ją z dziećmi... - wydusił z siebie
Po tej wypowiedzi, która była niezwykle trudna dla Rathila opadł na ziemię.Nadal żył ale był osłabiony.
-Wszystko dobrze?! - wykrzyknęłam
-Tak..tak..wszystko ok- powiedział
Otrzepał się i wstał  z  ziemi.
-Idź odpocznij sobie razem z Telarą i opiekujcie się swymi szczeniakami.-Powiedziałam
-Dobrze pójdę, bo będę miał wyrzuty sumienia - powiedział Rathy.
-Pa.
-Pa.
-No Max zostaliśmy sami...- powiedziałam lekko zasmucona
-Tak masz rację Nora - Powiedział Max.
-Hej! Patrz Tam! - zawołałam do Maxa.
-Tak widzę to chyba nowa dziewczyna w watasze.- wykrzyknął  Max
-Tak to Michela. - powiedziałam
-Hej Michela! - powiedziałam
- Hejka! - powiedziała rozbrykana Michela.
- Co tam? Macie smutne miny!
-Tak mamy smutne miny , bo ojciec mi zginął, a żeby go ożywić moją mocą muszę mieć jego ciało przed sobą.Dlatego jesteśmy smutni!
- Aha. To straszne! Mogę wam pomóc w poszukiwaniach? - zapytała.
- Tak oczywiście! Im więcej wilków tym lepiej!- wykrzyknęłam uradowana.
NO TO RUSZAJMY!

Michela ?

Rayl'a do Storma

-Co ty burzy się boisz?
Prawda była taka, że to ja się bałam. Jednak Chciałam mu pokazać, że nie jestem tchórzem. Wyszłam zza zgłębienia, w którym skryliśmy się przed burzą. Zrobiłam kilka kroków, a później usłyszałam jego krzyk. 
-Rayl'a!?
-Co?
-Gdzie idziesz?
-Przejść się. Skoro już jesteśmy w górach...Rodzice nie pozwolą nam tu znowu wrócić...Wypada pozwiedzać.
-Chyba sobie żartujesz!?
-Nie mówię całkiem poważnie. Jak chcesz możesz zostać. Ale chyba nie stchórzysz. 
Znałam go wystarczająco dobrze. Na pewno nie będzie chciał abym uważała go za strachajło. W ten sposób na pewno ze mną pójdzie. Nie chciałam sama błądzić w tym nieznanym mi kompletnie miejscu.W końcu się przekonał. Podszedł do mnie. Przez dłuższą chwilę szliśmy w milczeniu. Nagle odezwał się.
-Muszę i coś powiedzieć...

<Storm?Co chciałeś mi powiedzieć?>

Storm do Rayl'i

Miałem jej powiedzieć, że gadaliśmy o jej lękach? To nie był dobry pomysł. Ona mimo wszystko chyba nadal się trochę boi. Ale to nadal Rayl'a! Która zawsze jest poważną, skrytą i tajemniczą waderą.
- Eee... Zapomniałem. Nieważne. - powiedziałem
- Aha... Okej...
- To co robimy? Cały czas.leje jak z cebra....

Rayl'a?

Rayl'a do Storma

-Masz rację. Chociaż przyznaję to niechętnie.
Uśmiechnęłam się do węża.
-Że co!?
Chyba nie podobało mu się to, że będzie to mój towarzysz.
-Czemu go nie lubisz?
Zapytałam,
-Wiesz,okoliczności w których się poznaliśmy były dalekie od ideału...
Zaczął,ale mnie w zasadzie nie wiele to obchodziło. Nie mam pojęcia dlaczego zadałam to pytanie.
-Jakie by tu mu dać imię...Hm ...
Zastanawiałam się.
-Może...Dagon?
Wężowi,teraz Dagonowi najwyraźniej się podobało.
-O czym mówiliśmy?
Zwróciłam się do PRZYSZŁEGO alfy.
-O twoim towarzyszu.
Odpowiedział.
-A wcześniej?
-O...

<Sandstorm? O czym rozmawialiśmy?>

Storm do Rayl'i

- A bo... - zacząłem
- No?
- Eee... Tak chciałem wiedzieć...
- Mnie nie nabierzesz. O co chodzi?
- Wiedziałbym jakby cię pocieszyć... - powiedziałem cicho. Po chwili zobaczyłem coś w kącie
- O nie... On tu przylazł za nami? - jęknąłem, bo zobaczyłem węża, którego stworzyła Rayl'a.
- Najwyraźniej. No, chodź Eeetu malutki... - zaczęła nawoływać stworzonko. Normalnie roztkliwiała się nad nim jak... Dziewczyna!
- No weź nie przesadzaj... To tylko wąż, nie małe dziecko. - powiedziałem zniecierpliwiony.
- Ale to wąż - dziecko!
- Rany! Nie przesadzaj! Jak już musisz, to zrób z niego swojego towarzysza....

Rayl'a?

Rayl'a do Storma

Uniosłam dumnie głowę, usiłując zachować resztki godności (których po tym wszystkim nie było wiele).
-Nie mówię, że nie lubię takiej pogody... po prostu...no...
Nie chciałam się przyznać, że się boję. Przed Sandstormem? W życiu! Wyśmiałby mnie i miałby rację.Spróbowałam się uspokoić. Moje serce biło jak oszalałe, z powodu tego drzewa. Za to na pyszczku PRZYSZŁEGO alfy widniał wielki rogal.
-Co się tak szczerzysz!?
Zapytałam opryskliwie. Miałam zły dzień ( a dopiero co się zaczynał),więc to oczywiste, że byłam troszkę rozdrażniona.
-Boisz się!
Wykrzyknął z satysfakcją.
-Nie prawda!
-No pewno?
W jego głosie wyczuwałam nutkę podejrzliwości.
-No...może trochę... A tobie co do tego!?
W końcu się przyznałam. W tedy zza skały wypełzł czarny wąż. Instynkt podpowiadał mi, że to ten sam którego wyczarowałam wczoraj, żeby nastraszyć Storma.

wtorek, 21 maja 2013

Storm do Rayl'i

Telara trochę przesadziła. Zamiast wysłuchać nas, od razu zaczęła krzyczeć. Ale głównie na Rayl'ę. Musiało jej być bardzo przykro, bo uciekła.
- Rayl'a! Wracaj! - krzyczała Telara
- Ciociu, niech się ciocia nie martwi. Ja ją przyprowadzę. - powiedziałem
- Eh... No dobrze. Ale uważaj na siebie... - reszty już nie usłyszałem, bo pobiegłem  w kierunku , w którym pobiegła Rayl'a. Może to efekt pogody, może tego, że skoro dorosłem, to wyostrzyły mi się zmysły... W każdym razie szybko złapałem jej trop. No i gdzie prowadził? W Góry Przerażenia.
"Super, ty masz kłopoty, ja cię z nich wyciągam, a potem i tak ja mam awanturę" - myślałem. Na.domiar złego, usłyszałem grzmot, a potem zaczęła się ulewa. Momentalnie byłem cały mokry. Ale nie przerwałem poszukiwań. Nie wiem czemu, ale zależało mi, aby wróciła cała i zdrowa do domu.
W końcu zobaczyłem sylwetkę wilka, przebijającą się przez mgłę i deszcz.
- Rayl'a?! To ty? - próbowałem przkrzyczeć burzę
- Co ty tu robisz?! Zostaw mnie! Chcę być sama!
- Ale, musimy wracać, zobacz jaka jest pogoda. - tłumaczyłem jej
- Nigdzie nie idę! Tam mnie NIKT nie rozumie!  - mówiła ze smutkiem w głosie.
- Ale... - nie dokończyłem, bo niebo przeszyła błyskawica. Pojaśniało i potężnie zagrzmiało. Wadera podskoczyła ze strachu, i pisnęła.
- Hej! - podszedłem do niej. Cała się trzęsła. - Myślałem, że dobrze ci w takiej pogodzie...
- Nie żartuj sobie! Nie twoja sprawa! - krzyknęła (u niej krzyczenie jest chyba rodzinne)
- Okej. Czyli mogę cię tu zostawić?
- Nie! - krzyknęła (znowu) ale zaraz się poprawiła - nie... Zostań...Ja...
W tym momencie uderzyła kolejna błyskawica. Tym razem trafiła w stare drzewo, rosnące blisko nas. Po chwili całe zajęło się ogniem i zwaliło się tuż obok Rayl'i, zagradzając jej drogę ucieczki.
- Rayl'a! - krzyknąłem przerażony
- Storm! Pomoż mi!
- Już idę! - powiedziałem, i użyłem swojej mocy ognia i przeszedłem przez mur z ognia. Otuliłem waderę, i razem z nią przeszedłem z powrotem. Odciągnąłem nas od pożaru. Znaleźliśmy się w jakimś zagłębieniu skalnym. Poczułem, jak pali mnie całe ciało. Nigdy nie używałem mocy ognia, zrobiłem to impulsywnie. Teraz wszystko mnie bolało.

Rayl'a? Kazałaś się rozpisać....

Opowiadanie Rayl'i

Nie wiedziałam jeszcze jak teraz wyglądam, ale podziw na pyszczku PRZYSZŁEGO alfy mówił sam za siebie.
-Jak wyglądam?
Zapytałam.
-Typowa kobieta. Od razu " Jak wyglądam"?  
-To co tak wybałuszasz te gały?
Oczywiście trochę przesadzałam,ale...co tam? Wtedy z jaskini wyszła mama zapewne z zamiarem wygłoszenia mi kolejnego kazania, ale kiedy zobaczyłam jej minę ,gdy mnie ujrzała zwiedziałam, że szykuje się kolejna wielka awantura.
-Rayl'a! Sandstorm! Co...!?
-Tak mamusiu?
Zapytałam przesadnie udając niewinną.
-Nie denerwuj mnie! Co wy sobie wyobrażacie!?
Krzyczała ,ewidentnie straciła nad sobą kontrolę. W ten sposób rozpoczęła się tyrada ( a moja mama jak już zacznie to nie skończy).W końcu miałam tego dość. Obróciłam się na pięcie i ruszyłam biegiem.Nie wiedziała gdzie. Nie obchodziło mnie gdzie dotrę. Z każdym krokiem czułam narastające rozdrażnienie, wściekłość, smutek, samotność. Nikt mnie nie rozumiał, nawet nie próbowali. Miałam dość. Przez krótką chwilę chciałam... no właśnie. Nie wiedziałam czego chciałam.Chyba właśnie niczego. Niczego oprócz zrozumienia, którego nikt nawet nie próbował mi ofiarować. Nie wiem kiedy, ani jak się tam dostałam. Jedno było jednak pewne, byłam w Górach Przerażenia, przed którymi tyle razy mnie ostrzegano. Była zgubiona, załamana, wściekła a przede wszystkim samotna. Jednocześnie płakałam i wrzeszczałam, a pogoda jakby dostroiła się do mojego ponurego nastroju. Niebo przesłoniły gęste, ciemne chmury, po czym zaczęło padać a w oddali  usłyszeć można było grzmoty i ujrzeć błyskawice. Mnie za to spowiła gęsta mgła. Pośród której dostrzegłam zbliżającą się sylwetkę...

C.D.N.

Storm do Rayli

Kiedy wypiłem napój, poczułem jakbym się palił. Zamknąłem oczy i oddałem się temu całkowicie. Gdy je otworzyłem, było już po wszystkim. Byliśmy dorośli.
- Łał... - szepnęła Rayl'a
- No. Niesamowite. Jesteśmy dorośli!
- Tak. Niezwykłe. - powiedziała. Bardzo się zmieniła. Była... Piękniejsza...

Rayl'a?

Rayl'a do Storma

Zobaczyłam, że z oddali nadbiega Storm.Miałam go już po wyżej uszu.
-Hej.
Przywitał się.Chował coś za plecami.
-Co ty tam masz?
Byłam strasznie ciekawa. Wręcz umierałam z tej ciekawości.
-A to.
W jego oczach dostrzegłam dziwny błysk.Pokazał mi ... trzy eliksiry!Skrzydlaty eliksir i dwa dylatacji czasu.
-Ten jeden dylatacji czasu i skrzydlaty są dla ciebie.
-Czemu mi to przyniosłeś?
-Jeśli go wypijemy,rodzice nie będą musieli się tak o nas martwić ,bo będziemy już dorośli...
-Ale czemu sam go nie wypiłeś,tylko przyniosłeś mi jeden i jeszcze ten skrzydlaty?
-W podziękowaniu za dobrą zabawę.
Chwyciłam w pyszczek buteleczkę z płynem który miał mi dać skrzydła i wypiłam go duszkiem.Potem przyszła kolej na dorastanie.Poczułam ciepło rozchodzące się od serca do łapek.Nagle zrobiło mi się strasznie gorąco.Miałam wrażenie,że palę się żywcem.Po minie Storma wniskowałam,że jemu również nie za bardzo się to podobało...

<Storm?>

Storm do Rayl'i

"Starałam się żeby nie był niebezpieczny"
Ta, jasne. I co jeszcze? Chociaż był dość słodki...
- Okej, to co teraz?
- Może tak : najpierw wyjdź z wody, geniuszu..... - powiedziała, bo ja cały czas siedziałem w wodzie
- Oki, już...
- A potem musimy coś z nim zrobić. jak go zabiorę do siebie to będzie afera...
- U mnie też... Ale tak czy siak będzie afera, bo nie ma nas na polanie już tak około... PÓŁ DNIA!
- Ups... Musimy szybko wracać! - krzyknęła z lekką paniką w oczach. Widać już kiedyś miała coś na sumieniu.
- To i tak niczego nie zmieni. - powiedziałem z całkowitym spokojem. Dla mnie ochrzany od matki to nic specjalnego, i tak jej po jakimś czasie przechodzi. zazwyczaj... Ale częściej jest MEGA awantura.
- Tak???
- No... Nie...
- Wiedziałam...
- Ale mam pomysł... - powiedziałem
- Jaki?!
- Wyjdę z wody, bo zaraz się przeziębię - powiedziałem i wyszedłem z jeziorka. Tyle że...
- On...
- Co on? - zapytałem i odwróciłem się. Ten mały gad poszedł, a raczej popełzł za mną!
- To...
- Słuchaj, może uda mi się uczynić go niewidzialnym, będę mógł go do siebie zabrać...
- Ej! ja go wyczarowałam i ja go zabiorę do SIEBIE ! - krzyknęła. W końcu (po chwili zażartej kłótni) zdecydowaliśmy, że ona się nim zaopiekuje. Wróciliśmy (po krótkim błądzeniu) do domu. Tam w progu przywitała mnie swoim groźnym spojrzeniem mama. A za nią stała ciocia Telara.
"Uuuu.... To nam się dostanie..." - pomyślałem
- hej... Mamo... - zacząłem, chodź wiedziałem, że to nic nie zmieni.
- Czyście oszaleli?! Wiecie jak my się o was martwiłyśmy?
- My byliśmy nad naturalnym mostem.... - powiedziałem
- Sami!? Czy wy wiecie jakie to niebezpieczne? - krzyczała Telara
- Niebezpieczna to była twoja wyprawa do Tunelu Drzewnego... - wtrąciła przekornie Rayl'a
- Cicho! Kto ci to opowiadał? Ciebie to jeszcze na świecie nie było! - wkurzała się ciocia. Przyznaję, to było ciekawe doświadczenie.
- Tak urodziłam się niecały miesiąc później, mamusiu... - mówiła dolewając oliwę do ognia. Co było dalej, nie chce mi się mówić. Mama się wkurzała, ciocia krzyczała, a my sobie nic z tego nie robiliśmy. Telara po około półgodzinie zabrała Rayl'ę i poszły do siebie, a ja poszedłem spać. Ale wcześniej zwinąłem z szafki mamy dwa eliksiry dylatacji czasu, i jeden skrzydlaty. To dla mnie i Rayl'i ( za to że załatwiła mi na ten dzień niezłą rozrywkę, mnie tam do przestworzy nie ciągnie). Jak szybciej dorośniemy, to mama nie będzie tak wyzywać, Jeee!
Z samego rana (zawsze wstaję pierwszy, jeszcze przed wschodem), pobiegłem do Rayl'i.


Rayl'a? chcesz być duża?

Rayl'a do Storma

Nagle mnie olśniło.
-AAAAAAA.
Powiedziałam i puknęłam się łapką w głowę.
-Co!?
Zapytał Sandstorm.
-Ten wąż...
Nie wiedziałam co mu powiedzieć.Że sknociłam iluzję?A w życiu!
-On...
-No mów wreszcie!
Sandstorm zaczynał się niecierpliwić i chyba nie miało to związku z tym że cały czas siedział w wodzie a wokół jego nogi owinięty był wąż.(Może i nie jadowity... a jeśli sknociłam również to...) Jednak mogłam się mylić.
-Jest...chyba...przeniósł się do rzeczywistości.
Wybąkałam i zwiesiłam głowę.Nie chciałam widzieć jego tryumfującego uśmieszku,który zapewne by się pojawił na pyszczku MŁODEGO alfy. Jemu jednak nie było do śmiechu.
-Że niby co!?
Wrzeszczał.
-Chyba zamieniliśmy się rolami.Teraz to ty jesteś smarkaty i wrzeszczący.
Chciałam go jeszcze trochę poddenerwować.
-A jesteś pewna,że nie jest jadowity? 
Usłyszała, w jego głosie nutkę podejrzliwości.
-No właśnie nie.Mama mówiła,że takie kolorowe z reguły są jadowite.Ale jednak bardzo starałam się żeby nie był niebezpieczny.

<Storm?Jak tam woda?Nadal przyjemna?>

Uwaga!

Kochani! Rayl'a i Sandstorm kupują eliksir dylatacji czasu i dorastają. jeśli chcecie się dowiedzieć jak to się stało, śledźcie ich opowiadania.

A! Reszta szczeniaków dorasta w przyszły czwartek.

Wasza Alfa
Luna

Storm do Rayl'i

Nagle podskoczyłem, bo zobaczyłem przed sobą węża morskiego! :   

- Ej! co to jest!?
- Wąż  morski - wytłumaczyła z całkowitym spokojem
- Ale co on tu robi?!
- Pływa obok twojej łapy...
- Skąd się tu wziął!?
- Nie krzycz - zaśmiała  się
- Ale jak ja mam nie krzyczeć, kiedy obok mnie pływa jadowity wąż morski?!
- Nie jest jadowity...
- Skąd wiesz?!
- Bo to JA go stworzyłam - teraz już śmiała się głośno
- Oż ty! Ja ci dam! - krzyknąłem, ale zaraz też zacząłem się śmaić
- Ciemu wy jeśteście taci glośni? - zapytał cichutko wężyk
- ON GADA? - wykrzyknęliśmy równocześnie


Rayl'a? Co ten gad miał do powiedzenia?
                       

Rayl'a do Storma


Nie byłam mu dłużna.Chlapaliśmy się i chlapaliśmy przez dłuższą chwilę.Poczułam się zmęczona całym dniem.Uznałam,ze teraz porobimy coś spokojniejszego,poza tym musiałam zobaczyć minę Storma.Bez słowa wyszłam z wody.Po czym skupiłam całą swoją uwagę na iluzji, którą zamierzałam zaraz stworzyć.Nie wiedziałam tyko o wyczarować.Zastanawiłam się nad gryfem,albo smokiem.Postanowiłam jednakspraw by przed ukochanym (sarkastycznie) MŁODYM alfą,ni z tego ni z owego pojawi się wąż morski.Udało się bez problemu (Małam badzo dobra nauczycielkę,czytaj moją mamę)

<Sandsorm?Wąż cię polubił? A tak na marginesie wciąż się troszkę gniewam>

Rayl'a do Storma i Storm do Rayl'i

Zaczęliśmy rozglądać się za wodą,którą Sandstorm rzekomo widział w okolicy.Po chwili okazało się,że faktyczne była niedaeko.Podbiegłam w stronę jezora i zniknęłam pod wodą.Sandstorm stał na brzegu.Nie mogłam się powstrzymać.Podeszłam do niego i wepchnęłam go w wodę.

storm? Jak tam kąpiel?

----------------------------------------------------------------------------------------

Brr! Zimna woda! Po chwili wynurzyłem się, i zobaczyłem zadowoloną minę Rayl'i.
- No wiesz?!
- TO było fajne - powiedzała z przekonaniem
- Tak? Czyli to też ci się NA PEWNO spodoba - powiedziałem, złapałem ją, i po chwili leżała już w wodzie
- Ej!
- No co? To też było bardzo fajne! - uśmiechnąłem się i zacząłem ją chlapać


Rayl'a? Kąpiel faaajna....

Storm do Rayli

Nie, no, przegięła!
- Nie, nie wyszalało... - wysyczałem
- To szalej dalej, ja poczekam. - powiedzała. i położyła łepek na łapkach
- Wiesz co?
- Co?!
- Fajnie było...
-Podobało ci się  śledzenie mnie, darcie się na mnie i gyzienie mnie?! - zapytała zaskoczona i trochę już zła
-Nie, podobała mi się ta zabawa, no najpierw w szpiega, potem była ta ... bójka... mi tam sę podobało...
- Jesteś niemożlwy... Ale... To nie było take znów baaardzo złe, chociaż te ranki ciutkę bolą...
- Tu gdzieś jest jeziorko, tam je obmyjesz - powiedzałem i poszliśmy szukać wody

Rayl'a? I jak, nie gniewasz się już?

poniedziałek, 20 maja 2013

Kiiyuko do Kastera,Alison,Telary,Luny,Rayli,Sandstorma,Marisy,Rill'a i do reszty znajdującej się na Słonecznej Polanie

 -Wstałam rano,gdy świeciło śłonce chyba jest już późno-pomyślałam
 -Dzień Dobry Kochanie-powiedział Kaster
 -Która godzina i Hej-zapytałam
 -Późna-odpowiedział
 -Gdzie jest Custer i Charlotta-spytałam bardzo energicznie(nie oglądając się za siebie)
 -Za tobą-wybuchł śmiechem
 -Mamusiu pójdziemy na Słoneczną Polanę, ponieważ widziałam jak idzie tam Ciocia Telara z Raylą-spytała Charlotta
 -Możemy, a co ty na to  Custer-ztwierdziałam
 -Możemy, pobawię się z innymi szczeniakami-odpowiedział
 -Dobrze to wyruszamy, a ty Kaster się prześpij-rzekłam
 -Okej-odrzekł
 Doszliśmy na Słoneczną Polanę
 -Dzień Dobry wszystkim-zawołaliśmy rownocześnie
 -Cześć-odpowiedzieli
 -Co robicie?-spytałam


<Kto Dokończy?>

Picallo do Sarah

 -Spędziliśmy cudowną noc-powiedziałem
 -Tak! Najcudowniejszą noc w moimi życiu-rzekła
 -Ta noc była wręcz cudowna-odpowiedziałem
 -Pójdziemy na spacer-spytała
 -Z tobą wszędzie-odrzekłem
 -To idziemy
 -To idzemy-powiedziałem bardzo stanowczo

<Picallo?>

Saraha do Picallo

 -Kotku!-powiedziałam
 -Tak-zapytał
 -Chciałbyś mieć ze mną szczeniaki-spytałam bardzo ostroznie
 -Pewnie!-wykrzyknął
 Zaczęłliśmy się całować

<Picallo?>

Rayl'a do Storma

Rzucił się na mnie i próbował mnie ugryźć.Co niestety mu się udało,potem podrapał mnie w łapę.Chciałam się bronić,ale nie miałam sił.Więc po prostu położyłam się na ziemi.Chociaż miałam troszkę krwawiących ran nie zwracałam na to uwagi. 
-I cio wyszalało się nasze maleństwo...
Mówiłam do niego jak do dziecka.Z wrednym uśmieszkiem.

<Sandstorm?>

Storm do Rayli

- Ej! Ja tu biegnę, żeby i tobie i mnie się nie dostało, a ty tak mi się odwdzięczasz?!
- Bo ty tak do mnie mówisz!!! Nie wrzeszczę!!!
- Teraz to akurat krzyczysz... - powiedziałem i dostałem z jej łapy w pysk
- A już na pewno nie jestem smarkata!
- Nie bije mnie!
- Bo co? - powiedziała z udawaną troską - Boli cię?
- Nie ale, ciebie zaraz zaboli...
- Dziewczyn się nie bije. - mówiła przekornie
- Grr... - warknąłem. Mam jej już dość!
- I co mi zrobisz?

Rayla? Co ci zrobiłem?

Rayl'a do Sandstorma

-Wrzeszcząca smarkata wadero.
Syczał przez zaciśnięte zęby.
-Mam ci powiedzieć co ja o tobie myślę?Myślę,że jesteś zarozumiałym, aroganckim...
Nie dokończyłam bo mi przerwał.

<Sandstorm czemu mi przerwałeś?>

Sandstorm do Rayli

Super. Teraz pobiegła i mnie się dostanie. Chociaż... Gdybym odwrócił uwagę cioci...
Przywołałem deszcz spadających gwiazd. Ciocia przez chwilę patrzyła w niebo (deszcz gwiazd w dzień to dość niecodzienny widok). Ta chwila wystarczyła, żebym zanurkował w krzaki, i zniknął z pola widzenia. Zacząłem węszyć, w poszukiwaniu Rayli. No bo jak się gdzieś zgubi, to dopiero będzie...
- Hmm... No gdzie jesteś... - mruczałem - Ha! Jest! - złapałem jej trop. Pobiegłem... Nad naturalny most??? Co ona tu może robić? Chociaż stąd, jest niedaleko... Do starej puszczy...
- Rayla! Gdzie cię wcięło, ty wrzeszcząca, smarkata wadero! - krzyczałem (teraz ja) żeby się pokazała. W pewnym momencie, usłyszałem jej cichy głos :

Rayla?

Rathil do Nory

Ruszyliśmy na wyprawę. Czułem wyrzuty sumienia, że zostawiłem Telarę samą z dziećmi, ale bardzo chciałem pomóc Norze i Maxowi... Chciałem być potrzebny... Na coś się przydać... Tel nie będzie zła, bo mnie kocha... 
- Co się stało? - przerwała moje przemyślenia Nora.
- Ccco? Nnnie.. Nic nic...

Nora? Sorry... 00000 weny... ;(

Rayl'a do Sandstorma i Alison

-NIE RZEPROSZĘ TEGO******!!!!!!!
-Rayl'a! Jak ty...
Nie usłyszałam reszty,bo uciekłam.Czemu wszyscy wtrącają się w nie swoje sprawy!?Nie można dać komuś,chociaż chwili spokoju?Nie,trzeba za nim łazić i wtrącać nos w nieswoje sprawy.Dotarłam... nawet nie wiem gdzie (później dowiedziałam się że to Naturalny Most).Rozglądałam się przerażona.Ale wtedy przypomniałam sobie co mówiła mama.Żeby odzrucić to co mówią wszyscy inni i na przekór im iść naprzód.Zrobiłam to co mi radziła.Jednak nie do końca skierowałam się troszkę w prawo.Po czym... straciłam wszelką orientację.

<Sandstrom,Alison?>

Alison do Mirandy, Kasumi, Blease'a, Rayli i Sandstroma

Postanowiłam wybrać się z dziećmi na spacer.
- Blease, zawołaj Karu! - krzyknęłam do mojego ukochanego po zawołaniu Mirandy i Kasumi, które zjawiły się od razu. - Idziemy na Słoneczną Polanę!
- Ali, ja obiecałem Karu, że razem pójdziemy do Zagajnika...
- Aha... W porządku... Chodźcie dziewczynki!
Ruszyłyśmy na Polanę. Miranda i Kasumi chciały się przekść przez Zagajnik. Gdy byłyśmy na jego skraju usłyszałam kłócące się głosy. Podeszłam bliżej i zobaczyłam... Raylę i Sandstorma bijąco-kłócąco-szarpiąco-gryząco-kopiąco-krzycząco-dokuczających sobie.
- Storm! Rayl'1! Co to ma znaczyć? - spytałam groźnym tonem.
- Cześć ciociu! - powiedział Sandstorm. - Bo ona uciekała i ja nie chciałem, żeby jej się coś stało...
- No dobra... A ty Rayl'o?
- Bo ja... Chciałam być sama, a on zaczął mnie śledzić i...
- Wcale że nie! - wtrącił się basior.
- CISZA! - zarządziłam. - Słucham...
- No że on zaczął mnie...
- Zdania nie zaczynamy od ,,NO ŻE''...
- Dobrze.. On zaczął mnie śledzić i rzucił się na mnie, więc mu oddałam...
- Aha... To dlatego ucho mu krwawi?
- ... Tak...
- Chodź tutaj Storm... Masz szczęście, że mam przy sobie Zioło Akiju...
- Akiu... Akui... Co??? - zapytał mały.
- Akiju... - odpowiedziałam z uśmiechem. - Potrafi uleczyć każdą ranę... Uwaga, bo będzie szczypać...
- Eee tam! Mnie nic nie... AUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU! - zawył.
- Cha cha cha cha! - zaśmiała się Rayl'a. - Nic ciebie nie boli? - spytała drwiąco.
- Rayl'a!
- No dobrze, dobrze... Przepraszam... - mruknęła.
- Ok... To teraz OBOJE macie się PRZEPROSIĆ. JUŻ!
- Niech najpierw ona mnie przeprosi! - zaczął Storm.
- JA?! To ty zacząłeś!
- Cicho! - krzyknęłam, ale tym razem nie posłuchali. Wkurzyłam się i zamieniłam się w jednorożca ziemi. Natychmiast umilkli. Po chwili się uspokoiłam i odmieniłam się. Nagle Kasumi i Miranda zaczęły się głośno śmiać. Spojrzałam na Sandstorma i Raylę i sama zaczęłam się śmiać. Ich miny były bezcenne.
- Zamknijcie usta, bo się przeziębicie!

Rayl'a? Storm? To jak... zgoda?

Sandstorm do Rayli

No normalnie nie wierzę... I jej się wydaje, że to robi na mnie wrażenie? Nie oddam jej, bo jeszcze jej krzywdę zrobię, a tego bym.niekoniecznie chciał. Ale odepchnąłem ją bo miałem już dość.
- Uważam się, za...

Rayla? Boli (cały czas trzymasz mnie za ucho) i nie usłyszałem co powiedziałem...

Rayl'a do Sandstorma

Miałam go dość.Uważa się za niewiadomo kogo,bo jest MŁODYM alfą.Chwyciłam go za ucho zębami i wykręciłam.Zawył z bólu.
-Mocno to to się trzyma.
Wycedziłam przez zęby.Następnie drapnęłam go pazurami po pyszczku.Zeskoczył ze mnie, a ja nie tracąc ani chwli wczepiłam się łapkami w jego plecy.Prubował mnie zrzucić.Nie za bardzo mu wyszło.
-Za kogo się uważasz!?Co!?
Wrzeszczałam mu do ucha.Jednocześnie gryząc go w nie.

<Sandstorm,i co z tego że jesteś MŁODYM alfą jak nie umiesz poradzić sobie z malutką waderką>

Sandstorm do Rayli

- Ha! Mam cię! - krzyknąłem. Kiedy zobaczyłem że oddaliła się od nas (cały czas jestem czujny), poszedłem za nią. Jako młody alfa ( muszę się uczyć od małego, mama ma na tym punkcie bzika),  musiałem zobaczyć gdzie idzie.
- Co ty tu robisz?!
- Teraz? Stoję nad tobą - powiedziałem drwiąco, ale z figlarnym uśmiechem
- Śledziłeś mnie?! - znów krzyknęła (ona chyba ciągle krzyczy?)
- Nie. Poszedłem za tobą, aby zobaczyć, gdzie idziesz. Może ci się coś stać...
- A ty co? Moja matka?! Umiem o siebie zadbać!
- Ale ja jestem młodym alfą, i muszę dbać o innych. Obowiązek - powiedziałem z powagą
- Ty jesteś PRZYSZŁYM alfą. - powiedziała
- Ale i tak nie będziesz mi rozkazywać. - jest MEGA uparta
- Bo co? - mówiłem przekornie

Rayl'a?

Rayl'a do Sandstorma

Nie dość,że na ten spacer zostałam wypchnięta siłą ("Chodź pooglądaj chmurki,powąchaj kwiatki.Będzie fajnie"mówiła mama.A kiedy nie podziałało wzięła mnie w pysk  i wyniosła na zewnątrz.Niby co jest ciekawego w chodzeniu w kółko tego nie rozumiem.)TTo jeszcze musieliśmy spotkać inne wilki."Dość!" krzyczałam w myślach,opracowując plan ucieczki do jaskini.Gdyby tylko wszyscy sę czymś zajęli...Nie musiałam jednak długo czekać.Mama gadała z alfą,a wszyscy pozostali ganiali się po łące.Wśród rozmowy wader,słyszałam co  ruż swoje imię.Nie obchodziło mnie to.Zaczęłam powoli skradać się w kierunku zagajnika (to było pierwsze miejsce które przyszło mi do głowy aby uciec).Po dłuższej chwili byłam na miejscu.Poczułam się bezpiecnie i wyprostowałam się.Wtem coś skoczyło na mnie od tyłu i przwróciło.Krzyknęłam.Nieotrzebnie.To był tylko nasz młody alfa,Sandstorm.

<Sandstorm,czemu mnie śledziłeś?>

Luna do Sandstorma, Marisy, Rill'a, Telary i Rayli

Obudziłam się dziś wcześnie rano, ponieważ Sandstorm marudził, że mu się nudzi i chciałby wyjść się pobawić.
- Mamo! Proszę!!!
- Cicho! Obudzisz zaraz Marisę i... - w wym momencie Marisa i Rill otworzyli oczy.
- No i proszę... Brawo, Sandstorm.  - powiedziałam. Solitario też już się obudził.
- Hej kochanie. Co tam dzieciaki? - powiedział
- Super tato! - krzyknęli chórem
- To dobrze. A ty, kotku?
- Jestem zmęczona. Sandstorm obudził się baldym świtem, i cały czas marudził. Ale faktycznie, nie widziały się jeszcze z innymi szczeniakami. Jeśli zastąpiłbyś mnie  w pracy, to poszłabym z dzieciakami na Słoneczną Polanę - powiedziałam
- Pewnie! A może ja pojadę? Ty byś trochę odpoczęła - powiedział troskliwie i przytulił mnie
- Nie... Ja chętnie spędze z nimi czas. Odpocznę kiedy indziej, w tedy ty z nimi pójdziesz. - odpowiedziałam i także go przytuliłam.
- Jasne. O! I tu jest sarna, upolowałem ją wieczorem. - powiedział i wziął z kąta mięso. Po śniadaniu poszłam z maluchami na polanę. Tam spotkaliśmy Telarę, która też była ze swoimi dziećmi.

Telara?

niedziela, 19 maja 2013

Uwaga!

Kochani!
Niestety zostałyśmy zmuszone usunąć czat... Podziękujcie Werze2228, która zachowała się karygodnie. Ubliżała mi (Becie), Telarze oraz Kiiyuko, a także podszywała się pod inne wilki. Nie tolerujemy takiego zachowania, tak więc została ona WYWALONA!

Wasza,
Beta, Alfa i Gamma,
Ali, Luna i Telara