-Dobrze! Dobrze! Już schodzę!-Odparłem.
-Może byśmy się przeszli do Księżycowej Polany ?-zapytała.
-Chętnie!!!-krzyknąłem.
Gdy doszliśmy do Księżycowej Polany zapytałem się jej:
-Czy.......planujesz mieć jakieś szczeniaki?-zapytałem.
-Nie wiem muszę się zastanowić...-odpowiedziała zdziwiona.
Liznąłem ją w pyszczek odprowadziłem ją do jaskini i i nocowałem u niej czekając na odpowiedź.
Angel?
czwartek, 22 sierpnia 2013
środa, 21 sierpnia 2013
Alison do uratowanej wadery, Luny, Terry i Blaesa
Koralowe przejście pomiędzy pomieszczeniem ,,zbiorczym" w chatce Terry, zastukało delikatnie i wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Wadera, uratowana przeze mnie stała teraz przed nami. Rozejrzałam sie po zgromadzonych. Luna i Terra patrzyły na nią, jakby były w jakimś transie, a Blease... On wpatrywał się w nią, jak ciele w malowane wrota. Shayde natomiast, była cała czerwona i miała spuszczoną głowę.
- Cześć, jestem Alison... - uratowałam ją z niezręcznej sytuacji i uśmiechnęłam się do niej.
- A ja Shayde... - posłała mi dziękczynne spojrzenie i szeroki uśmiech.
- Luna... - odezwała się Alfa podchodząc do Shayde.
- Miło mi... - odpowedziała wadera.
- Ja jestem Terra, tutejsze zielarka...
- To ty mnie opatrzyłaś? Dziękuję...
- Nie ma za co...
- Jestem Blaese! - uśmiechnął się do nowo poznanej koleżanki, ale tak jakoś... inaczej niż do przyjaciół... a nawet do mnie... tak... zalotnie?
- Jak się czujesz? - spytałam jej, gdy zdenerwowało mnie to, że wpatrywała się w mojego narzeczonego takim wzrokiem, jakby się w nim zakochała.
- Dobrze... - odparła, spuszczając spędzony wzrok, gdy przerywałam jej wpatrywanie się w Blaesa. - Dziękuję Alison...
- Za co? - spytałam.
- Za uratowanie mi życia... - odparła, podchodząc do mnie. - Gdybyś mi nie pomogła, na pewno bym nie żyła. - mówiąc to po jej policzku spłynęła łza. Przytuliłam ją mocno, a ona zaczęła szlochać w moich ramionach.
- Skąd jesteś? - pytanie padło z ust Luny.
- Praktycznie z nikąd... Wędrowałam po świecie. Jestem Strażniczką Nadzieji.
- A szukasz domu?
- Szczerze, to nigdy się nie przyzwyczajałam się do życia we watasze, ale bardzo bym chciała.... teraz już to wiem...
- To może chcesz dołączyć do naszej watahy? Luna jest Alfą, a ja Betą.
- Na prawdę? Och, dziekuje! Mam pytanie... Wiem, że Terra jest zielarką, ty jesteś Betą, a Luna Alfą... a kim jest Blaese?
- Jestem... - zaczął.
- Jest samcem Betą, moim narzeczonym... - przerywałam mu.
Shayde uśmiechnęła sie, ale szczerze, a spodziewałem się zazdrości, smutku, czy żalu, ale nic takiego nie nastąpiło.
- Czas się zbierać. Terra wszystko ci wytłumaczy. - powiedziałam i wyszłam z jaskini. Wolno skierowałam się do naszej jaskini. Blaese wkrótce mnie dogonił.
- Czego jeszcze tu szukasz? - warknęłam.
- Ej, spokojnie... - powiedział. - O co ci znowu chodzi?
- Znowu? Znowu?! - słysząc to słowo, a ż się zatrzymałam. - A kto sie na mnie wydziera, że uratowałam czyjeś życie, kiedy powinien mnie wspierać przy opatrywaniu urazów? A potem kto posyłał zalotnie spojrzenia i uśmiechy w kierunku Shayde??? No kto?!
Zaniemówił. Ruszyłem dalej nie oglądając się za siebie. Kiedy wreszcie wróciłam do domu... rozpłakałam się. Dlaczego on mi to robił?
Nagle usłyszałam kroki. Do jaskini wszedł Blaese.
Blaese?
Shayde - Jak dołączyłam do watahy....
Powoli otworzyłam oczy, by po chwili pozwolić im ponownie opaść. Czułam się okropnie. Wszystko mnie bolało, ale najintensywniejszy ból odczuwałam na karku.
,,Co mi się stało?" - pomyślałam. Po chwili większego skupienia całe wczorajsze zdarzenie stanęło mi przed oczami. Moja walka z tajemniczym napastnikiem, mój wybawiciel...
,,Swoją drogą, ciekawe kto nim był..." - moje rozmyślanie przerwał jęk bólu dochodzący zza koralowej zasłony.
- Przepraszam cię, ale to konieczne... - powiedział czyjś głos. ,,To jakaś wadera..." - mówiłam do siebie w myślach.
- Wiem, co nie zmienia faktu, że piecze i to potwornie. - odpowiedział jej drugi głos. ,,I kolejna...".
- Nie trzeba było się tam pchać... - burknął kolejny głos. ,,Teraz to basior... Ciekawe czy przystojny? NIE, STOP!"
- Przestań Blease! - podniósła głos druga wadera. - Nie pouczaj mnie co mam robić!
- A kto się pchał pod łapy jakiemuś typowi w środku nocy?! A jeśli by cię zabił?! Co by było? Nie przeżył bym tego! - głos basiora, Blaesa, jak go nazwała ranna wilczyca, niebezpiecznie podniósł swoją głośność.
- Ja też nie... - zawtórował mu kolejny głos, tym razem samicy. ,,Ilu ich tam, kurka jest?!"
- Ale nic mi nie zrobił... - powiedział cicho obiekt, do którego były kierowane zarzuty.
- Jeśli niczym nazywasz łapę rozciętą przez całą jej długość, głęboką, otwartą ranę na boku i rozszarpany kark, to na prawdę NIC ci nie zrobił... - odpowiedział ironicznie Blaese, za każdym razem, przesadnie akcentując słowo ,,nic".
Usłyszałam ciche łkanie, które po chwili stłumione było futrem innego wilka.
- Czy ona przeżyje? - spytał łkający głos. - Martwię się, że ten typ ja zabił... - dodał. ,,Czy to o mnie?"
- Tak... Rany nasmarowałam jej maścią z ziół księżycowych, a jak się obudzi to podam jej miksturę przyspieszającą ich gojenie...
Postanowiłam dużej nie ukrywać, że jestem nieprzytomna, kiedy tak na prawdę podsłuchiwałam od jakiś 15 minut. Wstałam powoli z posłania, na którym leżałam i cicho podeszłam do zasłonki. Wzięłam parę oddechów i wkroczyłam do pomieszczenia, w którym znajdowały się rozmawiające wilki. Automatycznie wszystkie spojrzenia skupiły się na mnie.
Kto dokończy?
,,Co mi się stało?" - pomyślałam. Po chwili większego skupienia całe wczorajsze zdarzenie stanęło mi przed oczami. Moja walka z tajemniczym napastnikiem, mój wybawiciel...
,,Swoją drogą, ciekawe kto nim był..." - moje rozmyślanie przerwał jęk bólu dochodzący zza koralowej zasłony.
- Przepraszam cię, ale to konieczne... - powiedział czyjś głos. ,,To jakaś wadera..." - mówiłam do siebie w myślach.
- Wiem, co nie zmienia faktu, że piecze i to potwornie. - odpowiedział jej drugi głos. ,,I kolejna...".
- Nie trzeba było się tam pchać... - burknął kolejny głos. ,,Teraz to basior... Ciekawe czy przystojny? NIE, STOP!"
- Przestań Blease! - podniósła głos druga wadera. - Nie pouczaj mnie co mam robić!
- A kto się pchał pod łapy jakiemuś typowi w środku nocy?! A jeśli by cię zabił?! Co by było? Nie przeżył bym tego! - głos basiora, Blaesa, jak go nazwała ranna wilczyca, niebezpiecznie podniósł swoją głośność.
- Ja też nie... - zawtórował mu kolejny głos, tym razem samicy. ,,Ilu ich tam, kurka jest?!"
- Ale nic mi nie zrobił... - powiedział cicho obiekt, do którego były kierowane zarzuty.
- Jeśli niczym nazywasz łapę rozciętą przez całą jej długość, głęboką, otwartą ranę na boku i rozszarpany kark, to na prawdę NIC ci nie zrobił... - odpowiedział ironicznie Blaese, za każdym razem, przesadnie akcentując słowo ,,nic".
Usłyszałam ciche łkanie, które po chwili stłumione było futrem innego wilka.
- Czy ona przeżyje? - spytał łkający głos. - Martwię się, że ten typ ja zabił... - dodał. ,,Czy to o mnie?"
- Tak... Rany nasmarowałam jej maścią z ziół księżycowych, a jak się obudzi to podam jej miksturę przyspieszającą ich gojenie...
Postanowiłam dużej nie ukrywać, że jestem nieprzytomna, kiedy tak na prawdę podsłuchiwałam od jakiś 15 minut. Wstałam powoli z posłania, na którym leżałam i cicho podeszłam do zasłonki. Wzięłam parę oddechów i wkroczyłam do pomieszczenia, w którym znajdowały się rozmawiające wilki. Automatycznie wszystkie spojrzenia skupiły się na mnie.
Kto dokończy?
Anabella do Custera
-Ty to zrobiłeś!- zapytałam.
-Tak, trochę mi to zajęło.- powiedział.
Była to zwykła polana, ale za drzewami krył się piękny niebieski staw. Wyglądał niesamowicie i do tego tak magicznie. I pyszny zając.
-Mamo mogę sobie pobiegać?- zapytał Derus.
-Oczywiście, tylko nie za daleko!-powiedziałam bardzo poważnie.
-Skydy, po co wpatrujesz się w niebo?- spytałam.
-Bo jest piękne! - powiedziała zachwycona.
-Patrz! Shady zasnęła.
-Niech sobie śpi, jeśli jest zmęczona.
-Tornes wygląda na przybitego.- szepnęłam do mojego ukochanego.
-Tornes choć tu do mnie!- zawołała Custer.
-Tak tato! Co chciałeś?- spytał Tornes.
-Co ci jest?-spytał się Custer.
-Bo chodzi o to, że Derus ma ładną przyjaciółkę, która mu się podoba, Skydy, biega za samolotami, a Shady ma wspaniałe kontakty z mamą. Ja nie wiem co robić, chciałbym mieć dziewczynę albo przyjaciela. Chciałbym przeżyć jakąś przygodę. - wytłumaczył Tornes.
-Ty wiesz!- powiedział Custer.
-Co ?- zapytał znużony Tornes.
-Przeżyjemy przygodę tylko ty i ja!- powiedział.
-Fajnie!- powiedział wreszcie uradowany Tornes.
-Custer ja zostanę z trójką dzieci! -powiedziałam bardzo poważnie.
-Spokojnie, moja mama Ci pomoże albo moja siostra, dawno jej nie widziałem.- powiedział Custer.
-Bardzo chętnie poznam Charlottę!- powiedziałam.
Custer?
-Tak, trochę mi to zajęło.- powiedział.
Była to zwykła polana, ale za drzewami krył się piękny niebieski staw. Wyglądał niesamowicie i do tego tak magicznie. I pyszny zając.
-Mamo mogę sobie pobiegać?- zapytał Derus.
-Oczywiście, tylko nie za daleko!-powiedziałam bardzo poważnie.
-Skydy, po co wpatrujesz się w niebo?- spytałam.
-Bo jest piękne! - powiedziała zachwycona.
-Patrz! Shady zasnęła.
-Niech sobie śpi, jeśli jest zmęczona.
-Tornes wygląda na przybitego.- szepnęłam do mojego ukochanego.
-Tornes choć tu do mnie!- zawołała Custer.
-Tak tato! Co chciałeś?- spytał Tornes.
-Co ci jest?-spytał się Custer.
-Bo chodzi o to, że Derus ma ładną przyjaciółkę, która mu się podoba, Skydy, biega za samolotami, a Shady ma wspaniałe kontakty z mamą. Ja nie wiem co robić, chciałbym mieć dziewczynę albo przyjaciela. Chciałbym przeżyć jakąś przygodę. - wytłumaczył Tornes.
-Ty wiesz!- powiedział Custer.
-Co ?- zapytał znużony Tornes.
-Przeżyjemy przygodę tylko ty i ja!- powiedział.
-Fajnie!- powiedział wreszcie uradowany Tornes.
-Custer ja zostanę z trójką dzieci! -powiedziałam bardzo poważnie.
-Spokojnie, moja mama Ci pomoże albo moja siostra, dawno jej nie widziałem.- powiedział Custer.
-Bardzo chętnie poznam Charlottę!- powiedziałam.
Custer?
Angel do Blade'a
Stałam i nie wiedziałam co zrobić. W pewnym momencie popatrzyłam się na niego i pocałowałam go.
-Co...to było?!- zapytał. - To była moja odpowiedź. Tak zostanę twoją waderą. - odpowiedziałam i wtuliłam się w jego futro. Siedzieliśmy przytuleni do siebie dłuższą chwilę, później basior odprowadził mnie pod moją jaskinie. -Pa,miłej nocy - powiedział. -Pa - odpowiedziałam i liznęłam go w pyszczek. Następnego dnia wychodziłam z jaskini na polowanie .Nawet nie zauważyłam, że Blade wychodzi zza krzaków. -A gdzie się miła pani wybiera?-zapytał i cmoknął mnie w nos. -Idę na polowanie-odpowiedziałam. -A ty po co tu przyszedłeś?-zapytałam. -Jak to po co?Przyszedłem do ciebie-powiedział. -Jeśli chcesz możesz pójść ze mną-rzuciłam. -Pewnie,że pójdę-odparł. Upolowaliśmy dwie piękne sarny i zjedliśmy je ze smakiem,później wybraliśmy się nad jezioro.Ja wzleciałam w powietrze,a Blade stał na brzegu jeziora. -Nie złapiesz mnie!-krzyknęłam do niego. -Uważaj,bo się zdziwisz!-odpowiedział basior. Leciałam spokojnie i nagle coś oślepiło mnie zleciałam na ziemię i zobaczyłam wielką kulę światła.W pewnym momencie poczułam ciężar na grzbiecie i upadłam na ziemię. -I co nie złapię cię!-powiedział Blade Stał przednimi łapami na moim ciele,a ja nie mogłam wstać. -Przyznaję się wygrałeś, a teraz zejdź ze mnie!-odpowiedziałam Blade? |
|
niedziela, 18 sierpnia 2013
Blade do Angel
-Tak naprawdę ja też się w tobie zakochałem.-Powiedziałem i liznąłem ją lekko w pyszczek.
-Za co to było ?-powiedziała. -Za to że cię kocham.-odpowiedziałem nieco romantyczniej. Spędziliśmy razem cudowny dzień więc żekłem do niej... -Zostaniesz moją waderą? Od tej chfili nic do mnie nie mówiła, może doczekam się na odpowiedź.
Angel?
|
|
Nowi członkowie!
Witajcie!
Nasza wlicza rodzina cały czas się rozrasta!
Witamy w watasze Derlę, Sierrę i Haru!
Powitanie ich gorąco...
Wasza Beta,
Alison
Wyrzucone!
Witam was kochani,
Niestety z przykrością stwierdzam, iż pare wilków zostaje dziś wyrzuconych z watahy. Alissa, Mavies i Nika - miałyście mieć czas do 5.08 i go nie wykorzystałyście, a miałyście do 18.08....
Przykro mi, ale zostajecie wyrzucone z watahy....
Wasza Beta,
Alison
Witam...
Witajcie wilczki!
Wróciłam już z wakacji! Nasza Alfa wyjeżdża w Poniedziałek, ale być może bedzie tutaj dzisiaj. Ja ponownie wyjeżdżam w ten piątek i wracam 30 sierpnia (tydzień później). A teraz do piątku jestem wasza...
Wasza Beta,
Alison
Subskrybuj:
Posty (Atom)