Pobiegłem przodem. Po chwili zobaczyłem jaskinię.
- Charlotte! Chodź! - krzyknąłem i pobiegłem do jaskini, a Charlotte za mną. Gdy wpadliśmy do jaskini, otrzepaliśmy się z wody, chichocząc.
- Rany, wyglądamy jak zmokłe kury...- zaśmiała się Charlotte
- Raczej jak zmokłe wilczątka...- odchichrałem. Po chwili śmiechu., usiedliśmy w kącie jaskini. Ktoś tu musiał kiedyś mieszkać, bo na ziemi leżało dużo, bardzo starej słomy. Zebraliśmy ją, i położyliśmy w kącie, a potem my się na niej położyliśmy, ziewając ze zamęczenia.
Charlotte?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz