sobota, 29 czerwca 2013

Shaeniire do Lestilla

- Lestill... - szepnęłam
- Już... Ci... Jesteś w szoku, zabiorę cię do domu. - powiedział i wziął mnie na ręce.
- Czekaj... Ja... Już mi lepiej... - mamrotałam
- Taaa... Jasne... - powiedział ale nadal mnie trzymał. Przemknął obok kasy i strażników, a potem wsiedliśmy do samochodu (tak mamy samochód) i pojechaliśmy do domu. Tam Lestill od razu położył mnie na łóżku.
- Musisz odpocząć - powiedział
- Nie, lepiej mi... - powiedziałam słabym głosem
- No nie wiem... - powiedział i przyłożył mi rękę do czoła - Shaeniire, ty masz gorączkę!
- Nie... Lepiej mi... Musimy iść do watahy... Bo w wodzie.... I ja... - majaczyłam
- Nic nie mów. Nie możesz się przemęczyć. - powiedział

Lestill? Co ze mną zrobiłeś?

Lestill do Shaeniir'e

Byłem przerażony. Shaeniir'e mówiła coś o watasze, morzu... Położyłem ją na leżaku i powahlowałem... gazetą? Nie ważne... Ważne, że podziałało. Dziewczyna obudziła się. 
- O mój Boże, Lestill... - szepnęła i... rozpłakała się.
- Csiii.... Spokojnie.... Kochanie, wszystko będzie dobrze...

Shaeniir'e? Sorki, że taki meeeeeegaaaaaa krótki, ale nie mam ani nieskończonej nieskończoności grama weny....

Shaeniire do Lestilla

- Uh... Ty zawsze wymyślisz coś, żeby nie było nudno... Choć ja czasem lubię taki... Spokój...
- Oj tam, oj tam... - uśmiechnął się i przytulił mnie, a potem znów namiętnie pocałował.
- Lestill... Kocham cię - powiedziałam, przytulając go
- No wiem... - powiedział.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy.
W pewnym momencie, poczułam się... Dziwnie... Jakby... Coś się działo w watasze... Lub... Na jej terenie... W wodzie... W morzu... Coś się dzieje... Coś niedobrego... Zła moc czai się w głębinach...
- Shaeniire, hej! - powiedział Lestill wyrywając mnie z transu
- Lestill... Oh! - poczułam ogromny ból w sercu, nagle zakręciło mi się w głowie, momentalnie osłabłam.
- Shaeniire! Co ci jest?! - pytał przerażony
- Lestill... Wataha... Morze... Coś złego... - jęknęłam, a potem straciłam przytomność

Lestill?

Lestill do Shaeniir'e

 - No baaa! Ze mną zawsze jest BOSKO! - powiedziałem seksownym tonem i wykonałem nieokreślony ruch ręką. Moja ukochana zaśmiała się głośno.
- Czy ty zawsze musisz psuć takie momenty? - spytała. 
- Ja?! Zawsze?! Obrażam się! - odrzekłem, delikatnie strąciłem Shaeniir'e z mojego ramienia i odwróciłem się od niej. 
- Oj, no już... Hej?! No weź! - powiedziała. - Hmm... No trudno, to ja idę... - westchnęła teatralnie.
Gdy wychodziła z baseniku, pociągnąłem ją za rękę tak, że wpadając do wody, poleciała na moje kolana. Objąłem ją mocno i namiętnie pocałowałem. Oplotła swoje nogi wokół mojej talii, a palce splotła na mojej szyi...

Shaeniir'e?

Shaeniire do Lestilla

- Do dzięki pani Rasiers, ona mi dała ten.... List, bo obiecała, że jeśli zrobię postępy, to należy mi się nagroda. Ale nie w postaci podwyżki - uśmiechnęłam się - bo pensję mam i tak sporą...
- Nie mówmy już o tym, teraz zrelaksuj się, i... Em... Nie wiem... Nie umiem przemawiać romantycznie... - powiedział Lestill
- Ale ty jesteś romantyczny jak mało kto! A poza tym kocham cię takiego, jakim jesteś. I nie próbuj mi się zmienić... - powiedziałam i pogroziłam mu palcem
Troszkę się zdezorientował, i wykorzystałam to, chlapiąc go.
- Ej! To jest "romantyczna kąpiel" a nie bitwa na chlapanie! - zaprotestował
- Oj...
- No już... - powiedział i pocałował mnie.
W pewnym momencie popłynęła romantyczna melodia.
Położyłam głowę na ramieniu ukochanego i przymknęłam oczy
-Mmm... Jak cudownie... - mruknęłam

Lestill? <3

Lestill do Shaeniir'e

Weszliśmy do sali. Piękny widok! Mały basenik, obok stołecznej z solami i aromatami do kąpieli. 
- No, to na co czekamy? - spytałem. Rozebrałem się do kąpielówek i wszedłem do wody. Shaeniir'e zrobiła to samo z małą różnicą... ona rozebrała się do stroju kąpielówek, a nie do kąpielówek... trochę dziwnie by to wyglądało...
- Kocham cię skarbie... to najlepsza niespodzianka na świecie!

Shaeniir'e? Sorki, za takiego króciaka, ale nie mam weny...

Shaeniire do Lestilla

- No dobrze... - zaczęłam, ale mój wzrok powędrował na zegar
- O MATKO!!! SPÓŹNIĘ SIĘ DO PRACY! - krzyknęłam i w szaleńczym tępie ubrałam się, zjadłam śniadanie i pędem wybiegłam z domu.
W pracy, moja szefowa ( bardzo miła kobieta, i to młoda, ma dopiero 28 lat!!!) pokazała co i jak, nadzorowała moją pracę (na razie pracowałam z malutkimi dziećmi). A po południu zaprosiła ma lunch.
- No, Shaeniire, świetnie ci idzie.
- Dziękuje. To dzięki pani. Pokazała mi panie wiele rzeczy...
- Dobrze, w ramach... Nagrody, daję ci to, co obiecałam kilka dni temu - powiedziała i wręczyła mi kopertę.
Potem wróciłam do domu
- Hej, skarbie!
- Hej, i jak? Powiesz w końcu? - zapytał
- Oh, no dobrze! - zaśmiałam się i podałam mu kopertę.
Otworzył ją i zaczął czytać:
"Zapraszam panią Shaeniire Wolv z osobą towarzyszącą do wzięcia udziału w romantycznej kąpieli w wodach basenu solankowego, połączonego z romantyczną kolacją przy świecach...."
- I jak? - zapytałam
- Shaeniire... To cudowna niespodzianka! - powiedział i pocałował mnie namiętnie.
Następnie poszliśmy na basen (w którym pracuję xD) i zrealizowaliśmy zaproszenie.
Weszliśmy do osobnej sali i ujrzeliśmy to:

Lestill do Shaeniir'e

Wróciłem z pracy. Nie spodziewałem się, że już po pierwszym ,,dniu" pracy, otrzymam podwyszkę i to nie małą! W domu zastałem śpiącą na kanapie Shaeniir'e. Przenioslem ją do łóżka, a sam poszedłem się szybko wykąpać. Zastałem bardzo szybko, ponieważ byłem zmęczony. 
Następnego ,,dzionka" obudził mnie smak ciepłych, malinowych ust na moich wargach.
- Co z niespodzianką? - spytałem.
- Priorytet dnia? - spytała Shaeniir'e. 
- Mhm... 
- No dobrze...

Shaeniir'e? Teraz już NIE WOLNO Ci mnie trzymać w niepewności!

Shaeniire do Lestilla <3

- Najdroższy, powiem ci po pierwszym dniu... Em... Nocy... W pracy. - powiedziałam i przytuliłam się do niego
- Eh... Dobrze, że dziś jest poniedziałek, jutro dowiem się co uknułaś - mruknął, a potem odwzajemnił uścisk.
Następnego dnia ja poszłam do pracy, a Lestill został w domu i zapewne zastanawiał się co wymyśliłam. Po moim powrocie, zrobiłam obiad (zupa pomidorowa a na deser świeże babeczki). A potem spędziłam cudny czas z ukochanym.
O 19:30 Lestill wyszedł do pracy.
Ja siedziałam jeszcze i czytałam. Ale gdy Lestill wrócił zastał mnie śpiącą na sofie, pod kocem, z książką w ręce.

Lestill? Tak, tak jeszcze cię chwilę potrzymam w niepewności ;)

Lestill do Shaeniir'e

- Nie prawda! Ja ciebie najbardziej na całym świecie...
- Bożesz fintuś fajtuś... - jęknęła.
- Czemu znowu jęczysz? 
- Bo myślałam, że kochasz mnie tak, że aż nie potrafisz wyrazić tego słowami... Tak jak ja... - udawała płacz.
- Oj no przestań! Wiesz, że tak jest!
- No wiem! - odpowiedziała niezbyt skromnie.
- Ale co z tą niepsodzianką??? - zaśmiała się. - No naprawdę... Wszystkie niespodzianki od ciebie są przewspaniałe! Nie możesz mi powiedzieć??? - oczka kotka ze Shreka.
- ...

Shaeniir'e? Skróć mi te męczarnie!
Tę samą chorobę wykryto u mnie... XD

Shaeniire do Lestilla

- Jak... No nie wiem! Ale nie jak ktoś normalny... - powiedziałam ze śmiechem
- Aha, czyli jestem wariatem? - zapytał z udawaną złością
- Nie! Ty ... Jesteś niezwykły... Niepowtarzalny... - zaczęłam tłumaczyć
- Hej! Wiem o tym. Żartowałem - powiedział i zrobiła to "co lubił najbardziej".
- Kocham cię - szepnął mi do ucha
- Ja ciebie mocnej...

Lestill? Zerozo Wenozo - dziś wykryto u mnie tę chorobę...

Lestill do Shaeniir'e

- Shaeniir'e... - zaciąłem się. - To jest... - brak mi było słów. Chwyciłem ją mocno w pasie i obkręciłem kilka razy. Śmiała się tak przepięknie!
- Czyli ci się podoba?
- Oczywiście! - odrzekłem i wziąłem się za wykonywanie mojej ulubionej czynności - całowania malinowych ust mojej dziewczyny.
- To twoja pasja? - spytała żartem.
- Mhm... - mruknąłem. Zaśmiała się pięknym, perkusyjne śmiechem. - Lubisz jak tak robię?
- Jasne!
- To znaczy, że możesz przyspieszyć niespodziankę?!
- Cha, cha, cha, cha!!! Zachowujesz się jak...

Shaeniir'e? Jak się zachowuję?

Shaeniire do Lestilla

Uśmiechnęłam się szeroko
- Wiesz... Mogę ci pokazać nad czym pracowałam przez ostatnie tygodnie... - powiedziałam i zarumieniłam się
- Hej, jeśli nie chcesz to nie musisz... - powiedział i przytulił mnie
- Chcę ci pokazać! - powiedziałam i chwyciłam go mocno za rękę i wyprowadziłam z domu. Skierowałam się do ogrodu. Gdy się tu przeprowadziliśmy wyglądał jak... Zarośnięta, dzika dżungla... A teraz...:
http://www.wsalonie.pl/pliki_inspiracje/i5f339c3c43a6eb469c6b16af9c0414e4.jpg
- I jak? Po...Podoba ci się? - zaptałam

Lestill?

Lestill do Shaeniir'e

O matko!
- Jak bardzo muszę się starać? - spytałem z błyskiem w oku.
- No nie wiem... - przerwała. - Sumiennie pracować... Im bardziej tym jeszcze lepsza niespodzianka...
- Weź mnie nie nakręcaj... - zacząłem.
- Dobrze, dobrze...
- Jesteś pewna, że nie da się tego przyśpieszyć? - spytałem podchodząc do niej i wkładając ręce do tylnych kieszeni jej spodni. Zarumieniła się.
- Hmmm... Zastanowię się...

Shaeniir'e? Sory, że taki krótki, lecz jestem poważnie chora... na brak weny...

Shaeniire do Lestilla

- Hi hi! Jeśli poczekasz parę dni i postarasz się w pracy to... - urwałam i spojrzałam figlarnie na partnera
- To? Powiedz, proszę!
- Cierpliwości... Ale jeśli ci tak zależy... To mogę coś ci dać za to, że znalazłeś taką wymagającą pracę... - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie. A potem spojrzałam mu głęboko w oczy.
- To dopiero nic, w porównaniu z tym, co cię czeka... - szepnęłam tajemiczo


Lestill? Sorka, 0 weny...

Lestill do Shaeniir'e

- Matko, jak ja ciebie kocham! - powiedziałem i namiętnie ją pocałowałem. - Nikt się jeszcze o mnie tak nie martwił... Matka uważała, że jestem samowystarczalny... - westchnąłem robiąc z ust podkówkę i lekko garbiąc się.
- Oj ty mój biedacku... - powiedziała Shaeniir'e słodkim głosikiem. - Dam ci nagrodę za te krzywdy....
- A jaka to nagroda? - spytałem z ciekawością.
- A zobaczysz później! - uśmiechnęła się.
- Eeej! No weź! - krzyknąłem. Moja dziewczyna zaśmiała się.

Shaeniir'e? Sorki, moja wena zamraża się przy takiej głupiej pogodzie... ;)

Shaeniire do Lestilla

- Zatrudnili mnie... Jako praktykującą instruktorkę pływania na basenie miejskim! - krzyknęłam zachwycona
- Serio!?
- Pewno! Niewiarygodne! - mówiłam zachwycona
- Ale... jak to?
- No poszłam najpierw do takiej kawiarni, ale tam oferta była już nieaktualna, potem do sklepu takiego, i takiego... - opowiadałam - No i na sam koniec przechodziłam obok basenu, a tam na szybie była wywieszona informacja "Poszukujemy instruktorki pływania. Minimum 18 lat." A ja mam 19! No i potem przeszłam taki test, i w ogóle... Cały czas nie mogę uwierzyć! - trajkotałam
- Super! Ale już... Uspokój się! - powiedział Lestill
- A ty... Znalazłeś pracę? - zapytałam
- Tak. W pubie. Ale pracuję od 20:00 do 02:00 w nocy...
- Tak późno?!
- Ale tylko we wtorki i czwartki.
- Uff... Nie chcę, żebyś się przemęczył... - powiedziałam troskliwie

Lestill? <3

Lestill do Shaeniir'e

Spojrzałem na listę. Były tam takie pozycje:
- Piekarnia ,,U Lalusia", ul. Ogonowa 3 - KURIER
- Restauracja ,, Pod Skocznym Kangurkiem", ul. Kwiatowa 19 - KELNER/KA
- Sklep spożywczy ,,U Romka", ul. Ronalda Wilczurka 54 - SPRZEDAWCA/CZYNI
- Pub ,,Uzależnienie", ul. Radagasta Luxa 1256 - BARMAN
Nie wiedziałem co wybrać, przeszedłem więc wszystko, zaczynając od piekarni, lecz okazało się, że ogłoszenie jest już nie ważne. Wybrałem się więc do restauracji, gdzie okazało się, iż zatrudniono przed chwilą 19 - letnią dziewczynę. Sklep spożywczy zbankrutował... Został Pub...
- Oczywiście, że możesz tu chłoptasiu pracować! - powiedział mój przyszły pracodawca.
- Dziękuję... - odrzekłem.
- Prace zaczniesz jutro o 20 do 2 nad ranem...
- Dobrze, a... bede miał dni wolne?
- Tak! Będziesz pracował we wtorki i czwartki...
- Ok... To do widzenia!
Wróciłem do domu wykończony. Shaeniir'e przyszła chwilę po mnie.
- Hej! Nie uwierzysz! Zatrudnili mnie w....

Shaeniir'e? Gdzie cb zatrudnili???

piątek, 28 czerwca 2013

Charlotte do Terry i Karu

Szliśmy w stronę chatki Terry. 
-Witaj -powiedziałam wchodząc do jaskini. 
-O co chodzi ? -spytała. 
-Jak tam moja noga, już nie wytrzymuję... 
-Jest w bardzo dobrym stanie, powiedziała bym nawet że w świetnym!
-Mogę już chodzić normalnie? -zapytałam. 
-Chyba tak. 
-Co tak długo? - niecierpliwił się Karu. 
-Czy ty i ja jesteśmy parą?-spytałam nieśmiało. 


Karu, czy ty i ja jesteśmy parą???

Okami do Kiary

- Może... Odpoczniesz? - powiedziałem - Terra powiedziała, że niedługo urodzisz...
- Dobrze. - uśmiechnęła się i położyła się na posłaniu. Po około pół godzinie zasnęła.
Ja, cały czas jej pilnowałem. Ale pod wieczór musiałem iść na polowanie. Spojrzałem na ukochaną. Cały czas spała, chodź mocno się wierciła. Biedna, chyba szczeniaki nie dawały jej spokoju...
Pobiegłem szybko do lasu, i po chwili trzymałem w pysku dorodnego jelenia.
Gdy wracałem, zatrzymałem się przy jeziorze, by się napić.
Ale kiedy tylko pochyliłem się nad taflą, poczułem... Coś dziwnego... Jakby... Kiara mnie wołała...
Wróciłem pędem do jaskini.
Kiara leżała i piszczała przez sen.
Podeszłem do niej.
- Kiara... - szepnąłem jej do ucha. 
Otworzyła oczy.
- O...Okami... Boli... - jęknęła. 
- Będzie dobrze. Za chwilę przestanie. - powiedziałem, chodź nie byłem tego pewien...
Minęło poł godziny, a Kiara zwijała się z bólu.
- Okami... Aaaaauuu! - zawyła
- Kiara!
- Ja... Ja... Ja chyba... - dyszała - Ja chyba rodzę...

Kiara? Opiszesz poród?

czwartek, 27 czerwca 2013

Shaeniire do Lestilla

Po śniadaniu poszliśmy od razu do pani Mathildy.
Gdy zapukałam, drzwi po chwili otworzyły się,  a w nich zobaczyłam naszą sąsiadkę.
- O! Witam, proszę wejdzicie! - powiedziała wesoło. Weszliśmy.
- Kawy, herbaty?
- Poprosimy herbaty... - powiedziałam szybko
- Dobrze. - powiedziała pani Mathilda.
- A więc, p czym chcielibyście porozmawiać? - zapytała, kiedy przyniosła herbatę.
- My... Chcielibyśmy zapytać.... Czy nie wie pani, gdzie możemy dostać... Pracę? - zapytał Lestill
- Pracę... Hmm... Musicie rozejrzeć się w miasteczku... Najpierw zajżyjcie do kiosku, tam znajdują się ogłoszenia. - powiedziała
- Świetnie! - ucieszyłam się. Niedługo potem poszliśmy do miasteczka.
W kiosku przejrzeliśmy propozycje pracy.
- Hm... Może każde z nas, weźmie po jednym arkuszu i przejdzie po mieście? - zapytałam
- Dobry pomysł. - powiedział Lestill

Lestill? I jak ci poszło szukanie pracy?

Narou do Luny i Charlotty (z Dark Moon)

-Poczekaj tu- powiedziałam
- I nigdzie nie odchodź!Wybiegłam z jaskini. Szukałam Charlotty wszędzie, gdzie tylko mogłam. Byłam załamana. Biegałam w te i we wte, w końcu dotarłam do Księżycowej Polany. Znajdowała się tam gromada nie znanych mi wilków. Dostrzegłam, że jest z nimi... Charlotta?! Co ona tu robi?
-Zostawcie ją!- krzyczałam, pędząc do siostry.
-Narou, poczekaj!- powiedziała Charlotta.
-Na co mam czekać?- zdziwiłam się.
-Oni nie są groźni!
-Nie są groźni, tak? A te blizny i rany to skąd?- poirytowałam się.
-Luna mnie nie znała, więc zaatakowała mnie. Każdy wilk by tak zrobił- brnęła dalej.
-Cóż, jeśli masz do tej watahy tak nieograniczone zaufanie...- rzekłam, podchodząc do, jak mi się zdawało, alfy
- Nazywam się Narou. Mi... Miło mi.Nie pomyliłam się. Mimo chłodnych gestów, wataha nie była wcale źle do nas nastawiona. Udaliśmy się na wspólne polowanie, a następnie na ucztę. Później omówiłyśmy z Luną (bo tak zwie się przywódczyni Srebrnej Konstelacji) warunki sojuszu oraz wyznaczyłyśmy teren (bo, jak się okazało, oni róznież objęli Księżycową Polanę), a po tych wszystkich negocjacjach podziękowałyśmy za ciepłe przyjęcie i pyszną kolację i wróciłyśmy z Charlottą do domu. Charlotta była ucieszona z drugiego już sojuszu.
Wszystko dzieje się tak szybko...

Raven do Alison

-Wiesz co? Dzięki!-krzyknęłam. 
-Co znowu? Nawet teraz jesteś niemiła?
-Nie! Wyładowałaś się na tamtej Raven furią!-wydarłam się i pobiegłam do najbliższego jeziora, żeby się przejrzeć. Wyglądałam tak:

-Ja...jak ja się dawno nie widziałam.
-Widzisz nie ma się o co wściekać.-powiedziała Alison. 
-Jest. Otóż na tamtej Raven nie wolno się wyładowywać podczas furii, bo wtedy Senu rośnie w siłę. Jak kogoś zabiję czy zranię to też rośnie w siłę. Jestem jego zabawką, chociaż nie do końca. Dlatego zdarza się, że zamieniam się w...w starą siebie. Może teraz wyglądam "normalnie" ale za chwilę będę tamtą Raven.
-Nie wiedziałam...a kim jest Senu?
-Jeśli wasza wataha ma własny język, powiedz w nim ,,zło", potem wyobraź sobie wilka takiego jak ja podczas koszmaru ale jeszcze okropniejszego. Teraz wiesz kim jest Senu...-powiedziałam. Wiedziałam, że już się zamieniam i staję się koszmarem. Jednak mimo to nie wzbierała we mnie złość. To znaczy wzbierała ale jakoś nie mogłam niczego zrobić becie. Wiedziałam, że będe dalej wredna, niemiła itd. Ale coś mnie powstrzymywało...

Alison?

Alison do Raven

Nie rozumiem jej! Pół minuty temu była miła, spokojna, opanowana... i miała inny kolor... A teraz? Czyste i przejrzyste zło wcielone! 
- Dziwne... - powiedziałam.
- Co? - warknęła.
- Co? Przed chwilą byłaś porażająco miła... A teraz? Wolisz być wredna? Nie brak ci tej głupiej empatii? Tego jednegomalego współczucia innym??? Co ty sobie w ogóle myślisz?! Wiesz, że to rani?!?!
- Nie obchodzi mnie to...
- O! No właśnie! Ciebie to nie obchodzi, a mnie jednak tak!
- Myślisz, że mnie zmienisz? Jeśli tak myślisz, to nie nadajesz się na Betę... - uśmiechnęła się cwaniacko.
- Teraz to przesadziłaś! - krzyknęłam i... zamieniłam się w jednorożca ognia. Sprintem obiegłam ją dookoła, tworząc krąg ognia, z którego ucieczki nie było. Tak się wkurzyłam, że nie zauważyłam, jak zmieniłam się spowrotem w wilka, ale z jedną różnicą... miałam skrzydła! I byłam w kolorze czerwonym.
- Furia... - szepnęła Raven.


Byłam w stanie furii. Wytworzyłam kulę blasku i rzuciłam nią w waderę. Po chwili wszystko ucichło. Zniknął ogień, moja postać furii, a także... Raven się zmieniła... Znów na taką dobrą...

Raven?

Raven do Alison

Od razu po wyjściu z jaskini, położyłam się na trawie w słońcu i zamknęłam oczy. Czułam się inaczej niż zazwyczaj, tak jakby cała złość ze mnie tak po prostu.....uciekła. Byłam spokojna i opanowana i za nic nie chciałam tego zmieniać.
-Kim jesteś?-zapytał mnie jakiś ktoś. 
-Mam na imię Raven.-odparłam ze spokojem. 
-Raven jest zielona i już pewnie byłaby tak zdenerwowana, że chciałaby mnie zabić.
-To nie znasz prawdziwej Raven.-powiedziałam ze smutkiem-I wątpię żeby jeszcze ktokolwiek mnie taką poznał.
-Tia...
-A ty to kto? Może wyjdź z tych krzaków?
-Może..-powiedział tamten ktoś i stanął przede mną, ktoś okazał się być Alison.
-Za chwilę południe..-mruknęłam patrząc na niebo.-Może lepiej uciekaj?
-Po co?
-Bo w samo południe, znowu będzie tu tylko zła Raven..
-Masz rozdwojenie osobowości?
-Co? Nie! Ja tam po prostu raz na jakiś czas mam. Siła demona który mnie przemienił słabnie, a ja jestem sobą. Jednak zawsze w południe wracam do "starej" postaci...
-I tak przez całe życie?
-Tak.
-Jednak widzę, że i teraz jesteś smutna. Czy nie widzisz, że inni też mają zmartwienia?
-Poczekaj, ja...ja się przemieniam, zaraz będę Raven którą znasz na codzień.-nawet nie dokończyłam zdania, a poczułam jak gromadzi się we mnie złość, jak wydłuża mi się ogon i jak moje uszy stają się bardziej spiczaste.
-Czy ty naprawdę widzisz świat w samych czarnych kolorach? Nie dostrzegasz żadnego szczęścia w swoim życiu?
-Wiesz, od ostatniego czasu widzę tylko czarne kolory!-powiedziałam 
-Ej spokojnie. Wiem, że umiesz być milsza!
-Nie! A tobie z tą fioletową sierścią wygodnie?
-Znowu stajesz się wredna?
-Tak. I powiem ci, że dobrze mi z tym. Przynajmniej będziesz mieć świadomość, że cię nie oszukuję.
-Co?
-Jeśli jesteś miła to nie chcesz nikogo urazić, a jeśli jesteś wredna to nie zbytnio obchodzą cię czyjeś uczucia.-powiedziałam. 

Alison?

środa, 26 czerwca 2013

Lestill do Shaeniir'e

- Hmmm... Masz racje. - odrzekła Shaeniir'e.
- Trzeba zrobić rekonesans po miasteczku i czegoś poszukać... Praca dorywcza jest jedyną opcją, bo nie jesteśmy pełnoletni...
- Wiem... 
- Musimy pójść jutro do pani Mathildy i znią pogadać... - zarządziłem.
- Świetny pomysł! - poparła mnie moja dziewczyna.

Shaeniir'e? Sorki za króciak, ale moja wena zanikła w czasie oglądania filmu z rodzicami... :D

Shaeniire do Lestilla

- Hej! - zaśmiałam się i odwróciłam. Zobaczyłam Lestilla.
- Przestraszyłem cię? - zapytał
- Troszkę... Oj! Zaraz jajecznica się przypali! - krzyknęłam i zaczęłam "ratować nasze śniadanie".
Uff... Udało się. Lestill pomógł mi z grzankami, oraz zrobił... Kawę? Miała być herbata, ale kawa chyba faktycznie będzie lepsza.
Nałożyłam nam na talerze jajecznicy, a potem usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
W pewnym momencie odezwał się mój ukochany:
- Shaeniire... Wiesz... Przemyślałem sobie kilka rzeczy, i doszedłem do wniosku, że nie będziemy mieli pieniędzy w nieskończoność... Musimy znaleźć pracę... - powiedział

Lestill? <3

Lestill do Shaeniir'e

Poczułem zapach jajecznicy, tostów i zbawiennej rzeczy, którą uwielbiałem w ludzkiej wiosce, zaraz po Shaeniir'e oczywiście. A była to kawa. Świeża, parzona kawka... 
- Mmmm.... - westchnąłem. 
Otworzyłem najpierw jedno, a pózniej drugie oko. Wstałem z łóżka i poszedłem na paluszkach do kuchni. Ujrzałem w niej moją ukochaną odwróconą tyłem do wejścia. Podszedłem do niej. Przytuliłem ją od tyłu i pocałowałem jej szyję. Mruknęła zabawnie.

Shaeniir'e?

Shaeniire do Lestilla

- Masz rację... Nie zrobiłaby tego... - powiedziałam
- Widzisz? Nie musisz się bać... Nigdy cię nie opuszczę... - powiedział
- Hmh... - mruknęłam. Spróbowałam zasnąć. Lestill cały czas szeptał mi do ucha. W końcu zasnęłam. Obudziły mnie promienie słońca, które oświetlały pokój.
Spojrzałam na partnera. Jeszcze spał. Nie będę go budzić, mieliśmy ciężką noc...
Wstałam, ubrałam się i poszłam do kuchni, by zaparzyć herbatę i zrobić śniadanie.
Wyjęłam z szafki: dwa kubki, dwa talerze, miskę, patelnię, i kilka innych rzeczy...
Wyjęłam także toster.
Kiedy robiłam grzanki, czujnik zagwizdał, oznajmiając, że woda jest już gotowa. Zalałam wrzątkiem kubki.
Następnie położyłam patelnię na kuchence gazowej, i zaczęłam smażyć jajecznicę. Po domu rozniósł się cudowny zapach....

Lestill? ;)

Lestill do Shaeniir'e

Boże.... Ten sen.... Naprawdę wydawał się bardzo realny.
- Ciiii..... Wiesz przecież, że nigdzie się nie wybieram... - uspakajałem ją.
- Wiieemmm... - mówiła roztrzęsiona.
- Moja, ani twoja matka nas nie znajdą w miasteczku... Wiesz dlaczego? - w odpowiedzi już nie mówiła, tyko zaprzeczyła. - A no dlatego, iż gdyby wpadły do miasteczka w wilczej postaci... zabili by je... - ostatnie słowa wypowiedziałem ze wielką gulą w gardle. Czemu? To dlatego, że mimo iż byłem zdenerwowany na mamę, to nadal ją kochałem... - A wracając do twojego snu, to Luna, twoja matka, nie posunęła się, do czegoś takiego, bo Telara, obraziłaby się na nią śmiertelnie...

Shaeniir'e, słońce, nie martw się - jestem tu i nigdzie się nie wybieram! :* <3

Shaeniire do Lestilla<3

- Oj, no dobrze... Faktycznie, kolacja była pyszna...- powiedziałam i "w nagrodę" pocałowałam go.
- To może ja powinienem częściej tak robić... - mruknął i też mnie pocałował.
- Aaaa.... - ziewnęłam
- Teraz, to już chyba jesteś zmęczona. Połóż się już, bo jutro będziesz słaba...- powiedział troskliwie. Normalnie to by mnie wkurzyło, ale teraz, kiedy jest moim chłopakiem...
- Dobrze... Ale tak mi przyjemnie tu u ciebie... - powiedziałam udając smutek i schodząc z jego kolan.
- Teraz też będzie ci dobrze... - szepnął mi do ucha i przytulił mnie. Przymknęłam oczy. Było mi tak dobrze...
- Masz rację...
- Wiesz, że zrobię wszystko, bylebyś była bezpieczna, i czuła się.... Dobrze? - zapytał
- Pewnie, że wiem... - powiedziałam.
Położyłam głowę, na jego piersi i wsłuchałam się w bicie jego serca.
- Shaeniire, moje serce bije dla ciebie... - powiedział i znów mnie pocałował. Tym razem jednak dłużej...
- Kocham cię, i nigdy nie przestanę... - szepnął
- A ja... Ja będę zawsze przy tobie. Nic nas nigdy nie rozdzieli... - odpowiedziałam mu.
Zasnęliśmy przytuleni do siebie.
W nocy, śniło mi się, że moja matka nagle wpada do naszego domu, i zaczyna na nas krzyczeć. Potem zabiera mnie i Lestilla do watahy, gdzie potem chce go z niej wyrzucić! Mnie zamknęła w klatce, abym nie uciekła za nim...
- Lestill, nie! - krzyknęłam z całej siły budząc się. Oczywiście obudziłam tym Lestilla.
- Shaeniire, co się stało? Już... Ci.... Spokojnie... - widząc moje przerażenie, przytulił mnie i zaczął uspokajać.
- Le...Les...Lestill... Ja... Mój sen... Ty... I matka... Ona... Ciebie... A mnie...i - byłam tak rostrzęsiona, że nie potrafiłam mówić składnie.
- Już dobrze... Jestem tu.... Spokojnie... Spokojnie... Oddychaj... Tak... Ci....- mówił nadal. Jego mocny uścisk dodał mi odwagi.
- Bo ja... Miałam sen... A w nim... Moja matka... Znalazła nas... I zabrała do watahy... A tam... Ciebie... Chciała wyrzucić.... A mnie zamknęła w klatce.... Żebym nie pobiegła za tobą... Lestill! To... To było straszne! - i w tedy nie wytrzymałam. Cały strach i smutek znalazł swoje ujście. Rozpłakałam się na cały głos.
- Już... To był tylko sen... Nie spełni się... - powiedział, a ja łkałam, kładąc głową na jego sercu...
- Wiem, ale był taki realny... - chlipnęłam

Lestill? <3

wtorek, 25 czerwca 2013

Lestill do Shaeniir'e

Shaeniir'e właśnie weszła do pokoju. Była ubrana w bardzo słodką piżamkę.
Zaśmiałem się, a ona udała, że strzeliła focha. Po chwili się ,,odfochała", wdrapała się na nasze łóżko i usiadła mi na kolanach.
- Cieszę się, że jesteśmy tu razem... - powiedziała.
- Ja też... - odparłam, przyciągnąłem ją do siebie i przytuliłem. - Już nie jesteś śpiąca? - spytałem. 
- Po tym twoim ,,księżniczkowaniu" to się nie dziw!
- To nie było księżniczkowanie! - obraziłem się. - Byłem księciem i wybawiłem twój brzuch z poważnej opresji!
Zrobiłem z ust podkówkę i obróciłem głowę w bok. Nie mogłem cały się od niej obrócić, bo nadal na mnie siedziała.

Shaeniir'e?

Shaeniire do Lestilla

- Hej, a czy to aby nie za słodko? - zapytałam
- Są tak słodkie, jak ty... - powiedział
- Oj tam, chcesz żebym przytyła? - zapytałam i chciałam zrobić groźną minę, ale mi się nie udało...
- No cóż! Daj tę nutelle... - powiedziałam ze śmiechem
Jedliśmy i cały czas rozmawialiśmy. Gdy skończyliśmy, Lestill zebrał naczynia, a ja pozmywałam.
Potem poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel i przebrać się w piżamę. Kiedy wyszłam, Lestill czekał na mnie w sypialni. 

Lestill? Dobra, już ci odpuszczę lewą, ale z prawej się nie wymigasz...

Lestill do Shaeniir'e

- Siadaj na kanapę, a ja przygotuje kolacje... - szepnąłem jej do ucha. W drzwiach pomiędzy salonem, a korytarzem, stanąłem w książęcej pozie i rzekłem donośnym tonem:
- Nie martw się, cna niewiasto! Twój książę... eeee... Jedyny i najwspanialszy na całym świecie, Lestill pierwszy, uratuje twój... burczący interes! - wydurniałem się. Shaeniir'e turlała się ze śmiechu po podłodze. W końcu ruszyłem zrobić kolacje. Zrobiłem herbatę, kanapki z nutellą, słodką jak moja dziewczyna, a na deser truskawki z bitą śmietaną. Wchodząc do pokoju, Shaeniir'e zrobiła minę jakby...

Shaeniir'e? Błagam, tylko nie lewa nogaaaaaa!!!! -.-'
Zginę...

Shaeniire do Lestilla

Lestill miał takie piękne oczy...
A ja go tak kochałam! Przytuliłam się do niego mocno
- Lestill...
- Tak, najdroższa?
- Wy... Wydaje mi się... Że my... Możemy tu zostać... Na dłużej... Nie na zawsze, ale...
- Rozumiem. Też mi się tu podoba, i tu możemy ułożyć sobie życie tak jak MY chcemy. I być jak najbliżej siebie - powiedział
- Ja te... Aaaa... - ziewnęłam
- Jesteś już zmęczona - szepnął
- Troszkę... - przyznałam
- Może zrobimy kolację i pójdziemy już spać, co ty na to? - zaproponował
- Dobry pomysł. - uśmiechnęłam się i razem skierowaliśmy się do kuchni.

Lestill? Ale ja ciebie bardziej... Taką lewą nożkę bardziej ;p

Lestill do Shaeniir'e

Przemiła ta pani.
- Shaeniir'e... - zacząłem. 
- Tak? - spytała.
- Ehh... Nic już... Kocham cię.... Wiem, że się powtarzam, ale nie wiem jak inaczej to tobie mówić...
- Mi to tam pasuje... - odpowiedziała i splotła palce na moim karku, patrząc głęboko w moje oczy. Kolejny raz utonąłem w nich. Kiedy tak na mnie patrzyła, mogłem w niej czytać jak w otwartej księdze... A to przez te jej oczy...

Shaeniir'e? Ja tak bardzo ciebie kocham... <3

Shaeniire do Lestilla i Pani Mathildy

- O! Lestill! - powiedziałam na widok ukochanego, niosącego tacę z trzema filiżankami i dwoma talerzykami - z ciasteczkami i torebkami herbaty.
- Proszę, herbata - powiedział, uśmiechnął się i położył tacę na stoliku. Po chwili usiadł obok mnie.
- No, i jak wam się tu mieszka? - zapytała pani Mathilda
- Cudownie, chociaż wprowadziliśmy się dopiero dziś rano... - powiedziałam
- No tak. Dowiedziałam się o tym, bo zobaczyłam, że kręcą się tutaj ci ludzie od przeprowadzek. - powiedziała
- I proszę, jak szybko rozchodzą się tu wieści... - mruknął Lestill
- To nie jest duże miasteczko, ale za to wszyscy się tu znają... No prawie. Wbrew pozorom, nie zawsze wiadomości rozchodzą się z taką szybkością - zaśmiała się
- Tak...
- Mmm... Pyszna herbata... Proszę pana... Em...
- Lestill.
- Tak, pan Lastil... - najwyraźniej nie miała zbyt dobrej pamięci, lub nie dosłyszała... - Robi pan doskonałą herbatę...
- Dziękuje... - chyba to go onieśmieliło
Rozmawialiśmy z panią Mathildą jeszcze przez jakiś czas. Okazało się, że prowadzi małe gospodarstwo, ma kury, dwie krowy, i tak dalej. Zaoferowała, że będziemy mogli przychodzić po świeże mleko i jajka.
- No cóż, było mi na prawdę miło, ale muszę już wracać. - powiedziała i wstała z sofy.
- Dziękujemy za odwiedziny - powiedziałam
- Wy także musicie kiedyś do mnie wpaść. - uśmiechnęła się
Lestill poprowadził ją do wyjścia.
- Do widzenia, kochani!
- Do widzenia pani Mathildo - powiedziałam.
Lestill?
( tak wygląda pani Mathilda:

Kiiyuko do Kastera, Custera i Anabelli

-Do widzenia! -powiedziałam. 
-Do zobaczenia... -odpowiedział mój syn. 
-Gdzie idziemy? -spytał mój ukochany. 
-No nie wiem może do ...,a może nie. Chciałabym zobaczyć niebo mieniące się wszystkimi kolorami tęczy...
-Czyli idziemy na kolorową plażę
-Tak...



Kaster, dokończysz?

Lestill do Shaeniir'e i pani Mathildy

- Jeśli można moja droga... - uśmiechnęła się przyjaźnie do Shaeniir'e, a ona natomiast do mnie:
- Zrobisz herbetę Lestill?
- Jasne! - odparłem i ruszyłem do kuchni.

Napełniłem wodą czajnik oraz przygotowałem trzy filiżanki. Odczekałem chwilę i zalałem filiżanki wrzątkiem, na osobnym talerzyku położyłem kilka rożnych herbat, a na jeszcze innym - ciasteczka. Ruszyłem z tacką do pokoju. Moja dziewczyna i pani Mathilda siedziały na kanapie i gawędziły w najlepsze.

Shaeniir'e?

Shaeniire do Lestilla

Gdy Lestill otworzył drzwi, zobaczyliśmy za nimi jakąś kobietę.
- Ehm... Dzień dobry... - powiedział
- Witam. Mogę wejść? - zapytała
- Oczywiście. - powiedziałam szybko i wpuściłam nieznajomą do domu.
- Czy to państwo Lestill i Shaeniire Wolves? - zapytała
- Tak, to my. - odpowiedział Lestill
- Dobrze... Chciałam powitać was w nowym domu... Jestem Mathilda Toler, mieszkam parę domów stąd...
- Miło nam - uśmiechnęłam się. Ta kobieta, mimo, iż w podeszłym wieku wzbudziła moją sympatię. No i jest naszą sąsiadką... Musiała przejść kawałek, bo nasz dom... Stoi prawie na odludziu...
- Może herbaty? - zaproponowałam

Lestill? Chciała tej herbaty, czy nie?

Lestill do Shaeniir'e

- Hmm... No nie wiem.... A jeśli ktoś z watahy umie być człowiekiem? - spytałem.
- O tym nie pomyślałam... - odpowiedziała Shaeniir'e.
- Na razie nie musimy się tym przejmować... Mamy zapasy na kilka dni, wygodne łóżko, duży dom i... siebie... - pocałowałem ją, a ona odwzajemniła pocałunek.
- Masz rację...
Nagle rozległe się głośne pukanie do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie ze zdziwieniem. Moja dziewczyna pierwsza wstała z kanapy. Gdy chciała otworzyć drzwi, ja ją ubiegłem. A w nich ujrzeliśmy...

Shaeniir'e?

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kochani!

Przez jakichś czas, nie będę pisać opowiadań. Ale ciągle możecie wysyłać mi swoje. Po prostu nie mam ostatnio na to za bardzo czasu.
Telara/Rayl'a

Shaeniire do Lestilla

Było mi tak dobrze w jego objęciach... Ale strach, przed tym, że nasi rodzice nas znajdą i rozdzielą... Wiedziałam, że ludzkie miasteczko to ostatnie miejsce, gdzie będą nas szukać, ale... Zawsze pozostawała wątpliwość.
- Lestill... - chlipnęłam
- Już... Ci... Jestem tu... - mówił kojącym tonem
- Fajny ten twój pomysł...
- E? - zdziwił się
- No z tą zmianą imion... Ale... Ja mam kiepską pamięć do nowych imion... A co, jak się pomylę i zamiast jakiegoś innego imienia powiem do ciebie Lestill? - zapytałam pół żartem, pół serio

Lestill? <3

Uwaga!

Drake zostaje wyrzucony za brak opowiadań...

Wasza alfa
Luna

Lestill do Shaeniir'e

Droczyłem się z Shaeniir'e, aż w końcu ją pocałowałem. Uwielbiałem ją całować. Jej usta zawsze miały smak... sam nie wiem czego... to był smak, który uwielbiałem... maliny? Może... Mojej ukochanej znowu humor był niezbyt dobry.
- Shaeniir'e, powiedz mi wreszcie, o co chodzi?
- No bo... - powiedziała i zaczęła płakać. Przytuliłem ją bez słowa. - Bo jjjaa... - łkała w moich ramionach. - Boję się, że... rodziccce... nass tuu... znajdą...
- Hmm... Chyba musimy zmienić imiona... Nie płacz kochanie...

Shaeniir'e?

niedziela, 23 czerwca 2013

Shaeniire do Lestilla

- Lestill... Tu jest... Pięknie... - szepnęłam zachwycona
- Tak myślisz? To dobrze że ci się podoba, bo to ty od teraz zamieszkamy... - powiedział i przytulił mnie. Potem obejrzeliśmy dokładnie nasz nowy dom, ogromny salon, sypialnię (2-osobową oczywiście;) ), łazienkę, kuchnię, jakiś drugi, pusty pokój (ciekawe, co tam będzie...) garderobę.
- Pięknie! - zachwycałam się. Powoli zapominałam o bólu, jaki mi sprawiła matka... Lestill chyba też, bo był cały czas radosny. Wspólnie usiedliśmy na sofie w salonie i przytuliliśmy się .
- Shaeniire... Wiesz... Mimo wszystko, cieszę się, że tu trafiliśmy. - szepnął mi do ucha
- Ja... Ja też... - powiedziałam
Siedzieliśmy tak przez chwilę (dość długą) wtuleni w siebie.
- Wedle tego czasu mamy 19 lat. - odezwał się nagle mój chłopak.
- No... Tak... - odrzekłam niepewnie. Lestill był bardzej zorientowany w "ludzkich" sprawach, niż ja...
Ale co tam. Razem i tak sobie poradzimy, bo łączy nas bezgraniczna miłość.
- Jesteś... Niepewna... Coś cię trapi? - zapytał troskliwie
- Nie... Znaczy... Bo uświadomiłam sobie, że ty się o wiele bardzej orientujesz w ludzkim świecie, chociaż jesteś tu, tak jak ja, pierwszy raz... - odpowiedziałam nieśmało
- Oh, kochanie... - gdy wypowiedział kochanie, przysunął się do mnie i powiedział :
- Po to, żeby nie być zagubionym w tym świecie, trochę o nim poczytałem... - powiedział prawie szeptem
- Ale... Dlaczego?
- Bo wiem że masz moc zmieniania się w człowieka i że może to się nam kiedyś przydać - odrzekł
- I ty... Zrobiłeś to wszystko po to, żeby w przyszłości nie być zgubionym? I to dlatego, że mam moc zmiany w człowieka? Zrobiłeś to dla mnie?! - pytałam coraz bardzej szczęśliwa
- Oczywiście... - powiedział i pocałował mnie długo i namiętnie...
- Kocham cię, Shaeniire... - szepnął, gdy pocałunek się skończył
- Ja ciebie mocniej... - powiedziałam
- A nie, bo to ja, Lestill, syn Rathil'a i Telary, potomek magicznych wilków, bardzej, niż kogokolwiek innego kocham cię Shaeniire... - wyznał i znów mnie pocałował....
Kocham go...

Lestill? <3

Lestill do Shaeniir'e

- To jest świetny pomysł! - powiedziałem.
Zwiedziliśmy całe miasteczko. Podczas zakupu mieszkania, szepnąłem Shaeniir'e na ucho:
- Mamy szczęście, że tutaj jest taka sama waluta jak u nas... - przytaknęła. 
Nasz apartament położony był u stóp Gór Przerażenia. Wbrew pozorom nie był biednie wyposażony.


Odebrałem klucze i zaprowadziłem tam moją dziewczynę.

Shaeniir'e?

Shaeniire do Lestilla

Gdy się odwróciłam, od razu ten "ktoś" pocałował mnie namiętnie.
- Hej! Co ty...?! - krzyknęłam zła. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to jest chyba...
- Lestill! Czy... Czy to ty? - zapytałam szczęśliwa
- Tak, najdroższa... Mówiłem, nic nas nie rozdzieli... - szepnął mi do ucha
- Wiem... Lestill... Moja mama... Zabroniła mi się z tobą spotykać... - powiedziałam, przytulając się do niego
- Moja też. Chyba musimy... Tu na jakiś czas zostać. Wedle tego, em... Ludzkiego czasu, jesteśmy prawie dorośli. Możemy wynająć jakieś mieszkanie... Mam dość sporo denarów, może da się nimi tutaj płacić... - zastanawiał się Lestill
- Dobry pomysł... Ale... Może najpierw... Zwiedzimy miasteczko? - zapytałam ukochanego

Lestill? <3

(Tak wygląda Lestill jako człowiek:

Lestill do Telary i Shaeniir'e

Gdy doszliśmy do jaskini, mama mnie wypuściła. Od razu zaczęła się na mnie wydzierać.

1,5 h pózniej...
- O co chodzi? - spytał tata w końcu tata.
Rodzice przez chwile rozmawiali.
- Ale przecież to nic złego! - po mojej stronie był tata.
- Nic złego? Nie pamiętasz już o Rayl'i? - to była mama. No cóż... ktoś tu musi być przeciwko mnie...
- Lestill, zakazuje ci spotykać się z Shaeniir'e!
- Ale...
- Żadnych ale! Myślałam, że znasz powód, dla którego ci zabraniam znajomości z nią. Nie pamiętasz ju...
- Okropna jesteś! - przerwałem jej. - Co byś zrobiła, gdyby ktoś zabraniałby ci kochać tatę?! - wybiegłem z płaczem z jaskini. Gdy doszedłem do miasteczka ludzkiego, pomyślałem iż może uda mi się przemienić w jednego z nich. Udało mi się. Nagle w tłumie dojrzałem... Shaeniir'e! Podbiegłem do niej. Obróciła się, a ja ją namiętnie pocałowałem....

Shaeniir'e?

Shaeniire do Luny, Telary i Lestilla

Kiedy Lestill poszedł do jaskini, ja podeszłam do mamy.
- Hej, mamo...
- Tak?
- Bo widzisz... Ja i Lestill bardzo się polubiliśmy i...
- I? To dobrze, że masz przyjaciela...
- Sęk w tym, że on nie jest moim przyjacielem... Tylko.... Em... Partnerem - powiedziałam to w momencie, gdy podeszła do nas Telara.
- Co?! Jeszcze wy?! - krzyczała
- Ale... - powiedziałam
- Shaeniire! To prawda? - zapytała gniewnym tonem mama
- Tak - powiedziałam cichutko
- Nie wystarczy ci, że mamy dość kłopotów z twoim bratem i Rayl'ą?! - krzyknęła mama, chyba się wkurzyła... Ale czemu? Tata się ucieszył.... I w tedy wrócił Lestill. Ciocia Telara i mama posłały mu mordercze spojrzenia.
- Shaeniire, wracamy do domu... - wysyczała przez zaciśnięte zęby mama - Tam sobie pogadamy...
- Ty też, młodzieńcze - powiedziała Telara
- Nigdzie - Nie - Idę - powiedziałam stanowczym tonem
- Idziesz, czy ci się to podoba, czy nie - odrzekła mama i wytworzyła kulę w której mnie uwięziła. I zaczęła unosić w stronę jaskini rodziców. Telara zrobiła to samo z Lestillaem.
" Lestill..." - przekazałam mu w myślach
"Shaeniire... Damy radę... Coś wymyślę... Nikt nie stanie nam na drodze do miłości " - odpowiedział.
Dotarłyśmy z mamą na miejsce. Uwolniła mnie.
Weszliśmy do jaskini.
- Witajcie... Coś się stało? - powiedział tata. I w tedy mama powiedziała mu o wszystkim.
- Ale to nic złego...
- Już my to sobie wyjaśnimy... Shaeniire, nie zgadzam się na.związek twój i Lestilla. - powiedziała
- Dlaczego?!
- Jako młoda alfa powinnaś doskonalić umiejętności, przygotowywać się do przejęcia stanowiska, a nie się... Zakochiwać...
- Czemu chcesz zniszczyć to, co dla mnie ważne?! - krzyknęłam, do oczu napłynęły mi łzy
- Nie tym tonem!
- Kocham Lestilla a ciebie to nie obchodzi!!! - krzyczałam tak na mamę baaaardzo długo.
- W takim razie zostajesz uziemiona w naszej jaskini, i masz wywiązywać się z obowiązków młodej alfy! A o Lestillu, zapomnij. On nie jest dla ciebie. - powiedziała mama.
Jak ona mogła mi to zrobić?!
- Jesteś... Potworem! - krzyknęłam przez łzy, a potem wybiegłam z jaskini. Biegłam, aż do granic naszego terytorium. Dotarłam do skraju miasteczka. Przemieniłam się w człowieka. O tej zdolności wie tylko Lestill. Mama mnie tu nie będzie szukać, a jeśli nawet, to nie znajdzie mnie wśród ludzi. Weszłam w ruchliwą ulicę. Starałam się ukryć łzy. W tem, poczułam czyjąś rękę na swoim ramieniu...

Lestill? Czy to byłeś ty? Opisz też "kazanie" swojej mamy... ;)

Custer do Anabelli, Kiiyuko i Kastera

-Mamo tato no...ja ...i Anabella ...-jakałem się. 
-Słuchamy -powiedział moj tata 
-My jesteśmy parą -wtrąciła się Anabella. 
-Cieszymy się, tylko bądźcie ostrożni-powiedziała Kii 
-Dobrze mamo i tato, będziemy ostrożni-odpowiedziałem 
-Mieszkacie razem -zapytała
-Takkkk 
-Fajnie -rzekł mój tata. 
-Co tam u was? -spytałem. 

Kiiyuko, dokończysz?