Popatrzyłam na waderę, która zaczęła
czaić się na jelenia. Stała tak, w ukryciu, przez dłuższą chwilę,
wyczekując odpowiedniej okazji do złapania zdobyczy. Gdy w końcu tak owa
się nadarzyła, bez zastanowienia zaatakowała i zabiła jelenia. Wzięła
go do pyska. W drodze do jaskini, przeszła tuż przy moim boku, nie
zwracając na mnie najmniejszej nawet uwagi.
-Możesz udawać twardą- powiedziałam- Ale mnie nie oszukasz. Choć na zewnątrz wydajesz się pewna siebie, w środku jesteś obłąkana, zupełnie jak ja. Nie zaprzeczaj. -Przestań- powiedziała stanowczo Raven. Chciałam jej odpysknąć, ale coś w środku mnie kazało mi jej posłuchać. Wiedziałam, że jestem od niej całkowicie zależna, bez względu na to, jaka jest. I to było straszne... -Prze... Przepraszam- powiedziałam, ze skruchą. -Ja też... Nie byłam dla ciebie najmilsza... Naprawdę nie chcę się z tobą kłócić, mała. Uśmiechnęłam się. Rzuciłam się na szyję wilczycy. Z oczu zaczęły płynąć mi łzy... Łzy szczęścia. Nie wiem, kim jestem i co tu robię, ale to nie ważne... Mam dom... Swój dom. (Raven?) |
piątek, 20 września 2013
wtorek, 17 września 2013
Raven do Ariozyn
Podeszłam do mięsa, które wyniosłam ze spiżarki i je zjadłam. Potem położyłam się na swoim posłaniu i zasnęłam, gdy się obudziłam stała przede mną Ariozyn.
-Nie poszłaś za mną?
-Po co? Skoro uważasz, że sobie poradzisz to proszę idź w świat.-powiedziałam obojętna
-Nie miałaś mnie pilnować?
-Jeśli jesteś taka mądra i nie potrzebujesz opieki to sama sobie poluj i się pilnuj.
-A gdzie ten królik, który tu leżał?!
-Zjadłam
-Moje jedzenie?!
-Było moje, nie chciałaś więc zjadłam.
-Jestem głodna!
-No to cwaniaro idź sobie coś upolować!
-Nie umiem!
-I tu cię mam.-powiedziałam i usłyszałam ciche warknięcie ze strony Ariozyn.-No co? Kto powiedział "że sam sobie poradzi" wychodząc z jaskini?
-Nie to chciałam osiągnąć.-powiedziała zła
-Ty lepiej ze mną nie kombinuj, nie znasz mojej reakcji. Nie jestem taka jak inni.
-Widzę..
-Słuchaj, mówiłam nie oczekuję, że będziesz mnie lubić, a nawet akceptować. Przypominasz mi jednak moją córkę i coś każe mi się tobą opiekować. To tak jakby poprzednia ja, chciała jeszcze żyć...
-Jaka poprzednia ty?! Była tu inna Raven?
-Nie! Chodzi o moją przeszłość, ale to nie jest coś o czym chcę rozmawiać, a tym bardziej coś dla szczeniąt!
-Traktujesz mnie jak dziecko!
-Jesteś dzieckiem-zwróciłam jej uwagę, po czym wyszłam z jaskini. Ariozyn poszła za mną, zobaczyłam w krzakach zająca i skoczyłam na niego. Potem podeszłam do Ariozyn i zapytałam.
-Może być pomiędzy nami zgoda lub wrogość, ale niezależnie od tego będę się tobą opiekować, bo coś w środku każe mi to robić. Wszyscy myślą, że mam serce z kamienia i, że wszystko co złe to ja. Ale ci, którzy tak twierdzą mnie nie znają. Ja nie rezygnuję z tego czego się podjęłam. Więc czy chcesz czy nie będę doglądać czy trenujesz i nie robisz czegoś głupiego, czy masz co jeść i pić. Jednak to czy będziemy przyjaciółkami czy wrogami zależy od ciebie.-powiedziałam i położyłam przed nią królika, a sama poszłam na poszukiwanie większej zwierzyny dla mnie i Malum'y....
Ariozyn?
Sumero do Louisy
-Jestem Sumero! Bardzo miło mi Ciebie poznać!- powiedziałem
-Może pójdziemy na spacer?- spytała
-Bardzo chętnie się gdzieś przejdę!- powiedziałem
Poszliśmy na spacer, najpierw dotarliśmy nad Naturalny Most, później na kolorową plażę.
- Może zostaniemy tu do wieczora?- spytałem
Louisa?
Anabella do Derusa, Jenny, Shady, Skydy, Ray'li i Szaia
-Mamo pójdźmy na spacer!-marudził Derus
Był jedynym chłopakiem, dlatego się zgodziłam.
-Tylko gdzie?- spytała Shady
- Tulipanowa Polana!!- krzyknęła Skydy
-Dobrze! To chodźmy.- powiedziałam
Szliśmy jakieś pięć minut, a Derus zapytał się czy on i Jenny mogą odstąpić ?
Zgodziłam się, ale teraz to już poszłam na Tulipanową Polanę.Tam spotkałam Ray'lę z jej córką,
-Cześć!- przywitałam się
-Hej!- odpowiedziała
-Co tam u Ciebie?- spytałam
-Dobrze.
Ray'la?
Custer do Tornesa
-Synu! Wracajmy już do domu. Robi się niebezpiecznie!- powiedziałem z troską
-Dobrze tylko pójdę jeszcze kawałek!- odpowiedział
-Niech Ci będzie!- powiedziałem martwiąc się o niego
Poszedł kawałek za krzaki. Nagle za krzaków wybiegł i zaczął krzyczeć:
-Uciekaj Tato!
Wziąłem go za futro z zacząłem biec z całych sił. Nie mieliśmy daleko do watahy, ale trzeba było ich zgubić. Skręciłem w prawo, później w lewo. Potem przebiegłem przez błoto. Zgubiliśmy ich, więc zaczęliśmy biec prosto do watahy. Dobrze, że moja mama powiedziała o niebezpiecznych stworzeniach.
-To byli Orkowie!- powiedziałem ze strachem
-Oni tu mieszkają?- zapytał
-Niee, dlatego się dziwię.
Tornes?
poniedziałek, 16 września 2013
Ariozyn do Raven
-Może lepiej Zyn?- zaproponowałam.
-Zyn brzmi tak... męsko...
-A to jakiś problem?- spytałam.
-Nie, ale...
-To tak mnie nazywaj.
-Jak chcesz... Jesteś zmęczona?- spytała Raven, z trochę sztuczną troską.
-Nie musisz mnie niańczyć, jeśli nie chcesz... Poradzę sobie- powiedziałam, po czym wyszłam z jaskini.
(Raven?)
Raven do Ariozyn
-Ta mała spaliła mi ogon!-powiedziałam wściekła
-Najwyraźniej nie umiesz jej dopilnować.-powiedziała Luna wchodząc
-Czy ktoś cię tu zapraszał? Nie, więc wyjdź.
-Musiałam sprawdzić czy jej nic nie zrobiłaś.
-Jak jeszcze raz tak zrobi, to nawet dowodów na nią nie znajdziecie. A teraz do widzenia!-powiedziałam i wypchnęłam Lunę, Maluma zabarykadowała sobą wejście. Wzięłam Ariozyn do pyska i przeniosłam do źródła po czym chlapnęłam na nią wodą, wskutek czego obudziła się.
-Ty byłaś przerażona...-powiedziała z jakąś dumą.
-Tak? Więc jeszcze mnie nie znasz. Widziałam rzeczy o jakich ci się nie śniło w najgorszych koszmarach. Nie raz coś koło mnie wybuchało.
-A jednak się bałaś...
-Zaraz ty się będziesz bać!-powiedziałam i przemieniłam się w koszmar, waderka zrobiła wielkie oczy i schowała się w kąt. Po uzyskaniu zamierzonego celu, stałam się zwyczajną Raven.
-Jeśli nie chcesz tego już nigdy zobaczyć, musisz się nauczyć, że ze mną się nie zadziera! Mordowałam sama całe watahy, wszystkich po kolei od alf do omeg. Nie martw się, pioruny i strach to mój chleb powszedni.
-Do..dobrze...-powiedziała dalej przerażona.
-Nie oczekuję, że będziesz chciała się ze mną przyjaźnić, mam jednak cię wychować i to zrobię. Nauczę cię wszystkiego co będzie ci potrzebna, zapewnię ciepło, miejsce do spania i pokarm, nauczę panować nad żywiołami. Niestety, życie sprawiło, że jestem dość nerwowa i łatwo mnie doprowadzić do wściekłości. -powiedziałam po czym wyciągnęłam kilka skór i położyłam przy źródle. Potem przyniosłam z mojej spiżarni trochę mięsa.
-To..to będzie moje posłanie?
-Tak, jeśli będziesz chciała się w nocy napić, wodę masz obok, a teraz zjedz, jesteś pewnie wycieńczona.
-Ale..ja nie jem jeszcze mięsa..
-Otwórz pyszczek. Masz zęby, nie jesteś maluchem. Powinnaś zacząć jeść mięso, pourywam ci kilka kawałków, a ty spróbuj je dobrze pogryźć i zjeść.-powiedziałam, tym razem już nie zła, a nawet wesoła? Obudził się we mnie instynkt macierzyński, wychowałam już dwa mioty i dobrze wiedziałam co robić. A Ariozyn tak przypominała moją córeczkę...była za słaba..dwa dni od porodu zmarła. Miała na imię Safira...-Wiesz, będę na ciebie zdrobniale mówić Ario, Ok? Czy masz jakiś inny pomysł?
Ariozyn?
-Najwyraźniej nie umiesz jej dopilnować.-powiedziała Luna wchodząc
-Czy ktoś cię tu zapraszał? Nie, więc wyjdź.
-Musiałam sprawdzić czy jej nic nie zrobiłaś.
-Jak jeszcze raz tak zrobi, to nawet dowodów na nią nie znajdziecie. A teraz do widzenia!-powiedziałam i wypchnęłam Lunę, Maluma zabarykadowała sobą wejście. Wzięłam Ariozyn do pyska i przeniosłam do źródła po czym chlapnęłam na nią wodą, wskutek czego obudziła się.
-Ty byłaś przerażona...-powiedziała z jakąś dumą.
-Tak? Więc jeszcze mnie nie znasz. Widziałam rzeczy o jakich ci się nie śniło w najgorszych koszmarach. Nie raz coś koło mnie wybuchało.
-A jednak się bałaś...
-Zaraz ty się będziesz bać!-powiedziałam i przemieniłam się w koszmar, waderka zrobiła wielkie oczy i schowała się w kąt. Po uzyskaniu zamierzonego celu, stałam się zwyczajną Raven.
-Jeśli nie chcesz tego już nigdy zobaczyć, musisz się nauczyć, że ze mną się nie zadziera! Mordowałam sama całe watahy, wszystkich po kolei od alf do omeg. Nie martw się, pioruny i strach to mój chleb powszedni.
-Do..dobrze...-powiedziała dalej przerażona.
-Nie oczekuję, że będziesz chciała się ze mną przyjaźnić, mam jednak cię wychować i to zrobię. Nauczę cię wszystkiego co będzie ci potrzebna, zapewnię ciepło, miejsce do spania i pokarm, nauczę panować nad żywiołami. Niestety, życie sprawiło, że jestem dość nerwowa i łatwo mnie doprowadzić do wściekłości. -powiedziałam po czym wyciągnęłam kilka skór i położyłam przy źródle. Potem przyniosłam z mojej spiżarni trochę mięsa.
-To..to będzie moje posłanie?
-Tak, jeśli będziesz chciała się w nocy napić, wodę masz obok, a teraz zjedz, jesteś pewnie wycieńczona.
-Ale..ja nie jem jeszcze mięsa..
-Otwórz pyszczek. Masz zęby, nie jesteś maluchem. Powinnaś zacząć jeść mięso, pourywam ci kilka kawałków, a ty spróbuj je dobrze pogryźć i zjeść.-powiedziałam, tym razem już nie zła, a nawet wesoła? Obudził się we mnie instynkt macierzyński, wychowałam już dwa mioty i dobrze wiedziałam co robić. A Ariozyn tak przypominała moją córeczkę...była za słaba..dwa dni od porodu zmarła. Miała na imię Safira...-Wiesz, będę na ciebie zdrobniale mówić Ario, Ok? Czy masz jakiś inny pomysł?
Ariozyn?
Sarah do Picallo,Ameji,Mariki i Samura
-Jesteście za wielcy żeby mieszkać z nami.
-Mamo dobrze znalezliśmy sobie jaskinie.-Marika powiedziała kłamiąc
-Mamo, dajcie nam jeszcze jeden dzień.-powiedział Samuro
-Oczywiście.- powiedziałam
-Mamy też dla was prezenty-powiedział Picallo
-Dziewczyny wy dostaniecie jaskinie wspólną, Samuro ty dostaniesz osobną dlatego że jesteś chłopakiem-powiedziała Sarah
-Och dziękujemy, to nam dużo pomoże-odparli
Ariozyn do Raven
-Ja... Ja nie wiem- powiedziałam, spuszczając głowę.
-Jak to nie wiesz?- zdziwiła się.
-Po prostu... Nie pamiętam.
-A pamiętasz swoją rodzinę? Kogokolwiek?
-Nie. Jedyne, co pamiętam to burza... I to, że trafił mnie piorun. Później obudziłam się tutaj.
-Musisz coś pamiętać! Cokolwiek!
-Nic nie pamiętam!
-Nie kłam!
Po tych słowach, moje ciało przeszły ciarki. Byłam wściekła i wykończona. Nagle zaczęłam się unosić, coraz wyżej i wyżej. Poczułam, że przepełnia mnie moc. Straciłam nad sobą kontrolę. Nie wiem, co działo się dalej, ale gdy się ocknęłam, wszystko wokół mnie było spalone. Zupełnie tak, jakby nastąpiło tu wyładowanie elektryczne. Wilczyca, która uratowała mi życie patrzyła na mnie z przerażeniem i narastającą złością. Nagle do jaskini, w której przebywałyśmy wbiegła biało-niebieska wadera. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, zemdlałam.
(Raven?)
niedziela, 15 września 2013
WILKI!
Uwaga!
Drogie wilczki! Co to jest?! Wataha od jakiegoś czasu prawie nie funkcjonuje!
Fakt, ja mam masę obowiązków, ale mam czas, by zajrzeć na howrse! I co? Nie widzę żadnych opowiadań!
Dość! Od dziś robię porządek!
I tak:
Wylatują: Michaela, Derla, Sierra i Nather. Nic, a nic nie pisali.
Odchodzi także Floy, ale to decyzja właścicielki.
Ostrzeżenia:
Haru
Blade
Sumero
Shadow
Shayde
Sarah
Nora
Nala
Marika
Ameja
Anastazja
Picallo
Max
Do piątku macie napisać opowiadania. Inaczej wyrzucam.
Proszę, zależy wam? Postarajcie się, ile zajmuje napisanie krótkiego opowiadanka? Kilka minut? Z resztą nikt was nie zmuszał do dołączenia...
Wasza alfa (bardzo smutna) Luna
Drogie wilczki! Co to jest?! Wataha od jakiegoś czasu prawie nie funkcjonuje!
Fakt, ja mam masę obowiązków, ale mam czas, by zajrzeć na howrse! I co? Nie widzę żadnych opowiadań!
Dość! Od dziś robię porządek!
I tak:
Wylatują: Michaela, Derla, Sierra i Nather. Nic, a nic nie pisali.
Odchodzi także Floy, ale to decyzja właścicielki.
Ostrzeżenia:
Haru
Blade
Sumero
Shadow
Shayde
Sarah
Nora
Nala
Marika
Ameja
Anastazja
Picallo
Max
Do piątku macie napisać opowiadania. Inaczej wyrzucam.
Proszę, zależy wam? Postarajcie się, ile zajmuje napisanie krótkiego opowiadanka? Kilka minut? Z resztą nikt was nie zmuszał do dołączenia...
Wasza alfa (bardzo smutna) Luna
Raven do Ariozyn
Siedziałam w jaskini, gdy nagle
usłyszałam potężny grzmot. Szybko wyszłam na dwór i zobaczyłam to
przecudowne zjawisko, błyskawice, deszcz, tworzyły piękny krajobraz.
Wszystkie stworzenia w ucieczce przed tą potężną burzą chowały się
głęboko w swoich norach i jaskiniach. Ja zaś będąc przeciwieństwem
wszystkich udałam się na spacer. Raz po raz błyskawice uderzały w drzewa
i ziemię obok mnie, wywołując pożary. Zimne strumienie spływały po
wzniesieniach i wpływały do rzeki, a ta z nową siłą niszczyła wszystko
co spotykała na swojej drodze.
-Piękniejszego dnia nie będzie. Wszystkie denerwujące wilki w jaskiniach, słychać tylko deszcz i błyskawice...piękna melodia.-powiedziałam do Malum'y. Smoczyca potaknęła i wzbiła się w powietrze. Gdy już myślałam, że burza się skończy, ona pokazała, że szybko tej krainy nie opuści, co jakiś czas się uspokajała, aby wrócić z większą siłą. Nagle usłyszałam grzmot i pisk. Pomyślałam, że jakiś nieszczęsny królik został trafiony błyskawicą więc poszłam w tamtą stronę, z nadzieją na łatwy łup. Jednak zamiast królika znalazłam szczenię, nie było martwe, a coś co wyglądało jak błyskawica, przechodziło po jego ciele. Gdy przyjrzałam się z bliska, zobaczyłam, że to waderka i coś poruszyło moje serce, wyglądała jak moja córeczka...Otrząsnęłam się, odrzuciłam wspomnienia, wzięłam waderkę do pyska i postanowiłam ją powierzyć komuś do opieki. Popędziłam do jaskini alfy, żeby to ona znalazła opiekę małej.
-Co jej się stało?-zapytała Luna, gdy wchodziłam do jaskini.
-Burza.-odpowiedziałam, krótko kładąc waderkę na ziemi.
-Trzeba się nią zaopiekować!-wrzasnęła Telara, która nagle pojawiła się dosłownie znikąd.
-Ja się nią zaopiekuję.-powiedziała Luna
-Albo też ja.-powiedziała Telara
-Lepszej opieki nie ma?-zapytałam złośliwie
-Na pewno będzie lepsza od twojej.-powiedziała pewnie Luna
-Ta..Mi się nigdy nie zdarzyło, aby szczeniaki uciekły, lub łamały moje zakazy. Więc sądzę, że mała będzie, bezpieczniejsza u bardziej doświadczonej wilczycy.-powiedziałam denerwując Lunę i Telarę, po czym wzięłam waderkę i pobiegłam do jaskini. Wystarczyło, że ją położyłam na ziemi, a Malum'a zaczęła warczeć.
-Spokój Mal, ona będzie z nami mieszkać. Te wilki nie zdają sobie sprawy, jak nieodpowiedzialne są Luna i Telara, brakuje jeszcze, żeby ich szczeniaki zbuntowały watahę...-w tym momencie mała się przebudziła, była przerażona, może to przez wstrząs wywołany uderzeniem w nią pioruna lub widok Malum'y...
-Jak się czujesz mała?-zapytałam
-E..ja..-zaczęła się jąkać przestraszona
-Ona ci nic nie zrobi, póki ja nie każę. Jak masz na imię?
-Ari...ozyn?
-Ariozyn? Ja chyba wolę na ciebie mówić mała...Co tu robisz?
-Ja..eee
Ariozyn?
-Piękniejszego dnia nie będzie. Wszystkie denerwujące wilki w jaskiniach, słychać tylko deszcz i błyskawice...piękna melodia.-powiedziałam do Malum'y. Smoczyca potaknęła i wzbiła się w powietrze. Gdy już myślałam, że burza się skończy, ona pokazała, że szybko tej krainy nie opuści, co jakiś czas się uspokajała, aby wrócić z większą siłą. Nagle usłyszałam grzmot i pisk. Pomyślałam, że jakiś nieszczęsny królik został trafiony błyskawicą więc poszłam w tamtą stronę, z nadzieją na łatwy łup. Jednak zamiast królika znalazłam szczenię, nie było martwe, a coś co wyglądało jak błyskawica, przechodziło po jego ciele. Gdy przyjrzałam się z bliska, zobaczyłam, że to waderka i coś poruszyło moje serce, wyglądała jak moja córeczka...Otrząsnęłam się, odrzuciłam wspomnienia, wzięłam waderkę do pyska i postanowiłam ją powierzyć komuś do opieki. Popędziłam do jaskini alfy, żeby to ona znalazła opiekę małej.
-Co jej się stało?-zapytała Luna, gdy wchodziłam do jaskini.
-Burza.-odpowiedziałam, krótko kładąc waderkę na ziemi.
-Trzeba się nią zaopiekować!-wrzasnęła Telara, która nagle pojawiła się dosłownie znikąd.
-Ja się nią zaopiekuję.-powiedziała Luna
-Albo też ja.-powiedziała Telara
-Lepszej opieki nie ma?-zapytałam złośliwie
-Na pewno będzie lepsza od twojej.-powiedziała pewnie Luna
-Ta..Mi się nigdy nie zdarzyło, aby szczeniaki uciekły, lub łamały moje zakazy. Więc sądzę, że mała będzie, bezpieczniejsza u bardziej doświadczonej wilczycy.-powiedziałam denerwując Lunę i Telarę, po czym wzięłam waderkę i pobiegłam do jaskini. Wystarczyło, że ją położyłam na ziemi, a Malum'a zaczęła warczeć.
-Spokój Mal, ona będzie z nami mieszkać. Te wilki nie zdają sobie sprawy, jak nieodpowiedzialne są Luna i Telara, brakuje jeszcze, żeby ich szczeniaki zbuntowały watahę...-w tym momencie mała się przebudziła, była przerażona, może to przez wstrząs wywołany uderzeniem w nią pioruna lub widok Malum'y...
-Jak się czujesz mała?-zapytałam
-E..ja..-zaczęła się jąkać przestraszona
-Ona ci nic nie zrobi, póki ja nie każę. Jak masz na imię?
-Ari...ozyn?
-Ariozyn? Ja chyba wolę na ciebie mówić mała...Co tu robisz?
-Ja..eee
Ariozyn?
Subskrybuj:
Posty (Atom)