sobota, 13 kwietnia 2013

Kiara - opowiadanie

Już nie wiem jak długo szukałam watahy, do której mogłabym dołączyć. Wszyscy mnie wyganiali. Westchnęłam. Dzień chylił się ku zachodowi. Postanowiłam, że się prześpię. Po kilku godzinach drzemki usłyszałam jakiś głos.
-Zobacz, kto to?
-Nie mam pojęcia. Nie jest od nas.- poderwałam się z ziemi.
-Należycie do jakiejś watahy, tak?-zapytałam wilczyce.
-Tak.-odpowiedziały chórem.
-A ja weszłam na wasz teren?-dopytywałam się.
-No tak...
-Już sobie idę.-byłam pewna, że zaraz mnie pogonią, ale...
-A po co? Masz jakąś watahę?
-Nnoooo... Nie.-przyznałam.
-Chodź. Zaprowadzimy cie do alfy. Ja jestem Notte, a to jest Ayra.-przedstawiła się starsza.
-Dobrze.-ucieszyłam się. Chodźmy!


<Luna?>

Nowy członek

Witamy w naszej watasze Seraffy!

piątek, 12 kwietnia 2013

Nowy członek!

Witamy w watasze Kiarę!

opowiadanie Ayry

Nie no ładnie się urządziłam.Znowu, znowu się zgubiłam. Na swoje usprawiedliwienie dodam że nie chciałam żeby to coś zagrażało watasze. Jednak musiałam przyznać że to była głupota.Rozejrzałam się w poszukiwaniu... Sama nie wiem czego. Po raz enty chciałam wezwać Flame i znów tego nie zrobiłam. Zamiast tego ruszyłam w kierunku który wydawał mi dobry. Zahaczyłam łapą o wystający korzeń, żeby było śmieszniej akurat tą ranną, która znów zaczęła krwawić.Kuśtykając szłam przez las.Nie uszłam daleko, gdy na mojej drodze wyrósł lis.Głodna pobiegłam za nim.Nie złapałam go zamiast tego pokaleczyłam sobie pysk przedzierając się przez krzaki.Zrezygnowana ponownie udałam się w stronę (jak mi się wydawało) mojej jaskini. Lunie nie miałam zamiaru się pokazywać dopóki, moje rany się nie zagoją. Po jakichś dwóch godzinach wędrówki, dostrzegłam wyjście z puszczy.Ostatnie kilka metrów przebiegłam sprintem. Gdy nareszcie stamtąd wyszłam, omal nie zaczęłam skakać z radości ,ale przeszkodziła mi w tym moja rana. Zmęczona ruszyłam do mojej jaskini. W połowie drogi spostrzegłam Lunę, Alison i jakiegoś wilka. Spróbowałam się obok nich przemknąć tak żeby mnie nie zauważyli, ale przeszkodziła mi w tym Alison.
-Ayra gdzie cie tym razem poniosło!?O matko jak ty wyglądasz?!
-To nic. Przez to błoto i liście muszę wyglądać strasznie, ale naprawdę nic mi nie jest.
Zbagatelizowałam i spróbowałam zwrócić rozmowę na inne tory.
- A to kto?
-Nazywam się Akelah i jestem nowy w watasze.
-Nasze zwiedzanie zaczniemy od pokazania ci gdzie mieszka nasza zielarka, a przy okazji odprowadzimy tam Ayrę, bo założę się że sama nigdy by się tam nie wybrała. Biedna Terra ma z tobą dzisiaj dużo roboty!
Powiedziała Alison, a Luna natychmiast ja poparła.
-Wygląda że nie mam tu nic do gadania. Prawda?

<Akelah, Luna Alison?>

Od Alison do Luny i Akelaha

Zobaczyłam nadchodzącą Lunę z jakimś wilkiem. Podbiegłam do nich.
- Cześć... Yyyy... - zaciełam się.
- Akelah... A ty jesteś?
- Alison. Jestem betą w tej watasze... Miło cię poznać.
- Oprowadzisz go? - spytała Luna - Muszę odszukać Ayrę, bo znowu gdzieś pokazła... Ja kiedyś z nią zwariuję!!!
Zaśmiałam się tylko pod nosem i odeszłam razem z Akelahem.

Wiem, że krótko, ale wyjeżdżam :)

opowiadanie Ayry

Stwór leżał pod dębem i lizał rany, jakie mu zadałam podczas walki. Nie atakowałam,nie robiłam nic, czekałam. W końcu wstał z ociąganiem. Po cichutku ruszyłam za nim.Szedł w głąb lasu,a ja za nim. Doszliśmy tak do olbrzymiej jaskini. On tam wszedł, ja już nie, bo nagle mnie oświeciło.Gdyby tylko udało mi się zawalić za nim wejście.Wywołam trzęsienie ziemi i jaskinia się zawaliła.Po sprawie. To nie mogło być takie proste, a jednak było.Niestety nie pomyślałam ze w ten sposób zmienię ukształtowanie terenu w lesie.Punkty orientacyjne, wszystkie co do jednego przemieściły się lub już ich nie było. Flame nie chciałam wołać bo w ten sposób Luna mnie znalazła i byłam pewna że teraz miałabym jeszcze większe kłopoty i tak łatwo by mi nie odpuściła.

C.D.N.  

Od Ayry do Luny

- Ciekawi mnie skąd to się tam wzięło.
Powiedziałam do niej.
-Ale co?
-No wiesz ten stwór ze Starej Puszczy.
-Nie mam pojęcia.
Nie zorientowała się że mam zamiar znowu tam wejść. Kiedy mówiłam że nie wytnę więcej takiego numeru, oczywiście kłamałam.Martwiło mnie to, że ten potwór mógł zagrażać watasze. A jeśli było ich więcej. Luna już sobie poszła. A ja znowu skierowałam się w stronę Starej Puszczy. Różnica polegała na tym że teraz wiedziałam już co może mnie spotkać, miałam zamiar być ostrożniejsza. Terra była świetna,więc nie obawiałam się że łapa będzie mnie boleć, bałam się natomiast tego czegoś. Ale miałam już na tego potwora sposób.Przekroczyłam granicę lasu.

C.D.N.

Od Luny do Ayry


 -No dobrze... Ja nie umiem się długo gniewać...
 -Dziękuje!!!
 -Tylko więcej takich numerów mi nie wykręcaj. - powiedziałam
 -Dobrze.
 -No! To ja już lecę. Pa - powiedziałam i chciałam już iść ale...

 Ayra?

Od Luny do Akelaha


 Luna do Akelaha
 -Nie, nie ma problemu, możesz tu odpocząć... Ty jesteś ranny - powiedziałam wskazując ranę na jego grzbiecie
 -A to... Aaa... To nic.takiego...
 -Chodź, pójdziesz ze mną do naszej zielarki, ona cię opatrzy. A potem odpoczniesz, bo wyglądasz na zmęczonego. - powiedziałam i zaprowadziłam go do Terry. Ona szybko go uzdrowiła i już szliśmy do jednej z jaskiń.
 -Czy ty należysz do jakiejś watahy? - zapytałam
 -Nie
 -A może chciałbyś dołączyć do mojej, bo tak się składa, że jestem alfą w watasze srebrnej konstelacji - powiedziałam
 -No... Dobrze, tylko, że ja uciekam przed kimś i on może też zagrozić wam...
 -Nasze terytorium chroni specjalna bariera, wpuszcza tylko stworzenia o czystym sercu.
 -To w takim razie chętnie dołącze
 
 Akelah, chcesz coś dodać?

od Akelaha do Luny



 Była ciemna noc. Znów biegłem. Uciekałem. Wypadłem na małą polankę, z tyłu usłyszałem dziwny odgłos... Potknąłem się. Nie minęło nawet kilka sekund, a moje plecy przeszył ostry ból. Coś wbiło swoje szpony. Zaciskało je coraz mocniej, i mocniej...
-Ah! - obudziłem się z krzykiem. Z ulgą odkryłem, że to był tylko koszmar. Świadomy koszmar. Może być coś gorszego? Przekląłem w myślach.
-Zaraz... - szepnąłem sam do siebie. - O ile mnie pamięć nie myli ostatnio kładłem się spać w jaskini. - burknąłem spoglądając na gwieździste niebo. -Znów... O nie, o nie! To znaczy, że on gdzieś tu jest! - wrzasnąłem i zacząłem uciekać. Nie wiedziałem dokładnie gdzie. Znów uciekałem przed moim prześladowcą. Nie byłem pewien, kim jest naprawdę, ale chciał mnie zabić. To wiedziałem dobrze. Dotarłem na niewielką polanę. Nigdzie nikogo nie było. Ale mniejsza. Nigdzie GO nie było. To najważniejsze. Westchnąłem i położyłem się na trawie. Nagle usłyszałem szelest, poczułem na sobie parę wilczych łap i chwilę później leżałem na ziemi. Nade mną stała nieznana wilczyca.
-Wataha, tak? - burknąłem nie czekając na odpowiedź. - Już idę. Nigdzie nie można sobie posiedzieć. - warknąłem, zrzuciłem ją z siebie i zacząłem cicho odchodzić.

>> <Luna? Wybacz, 0 weny+zajęta Klanem ;p>

Od Ayry do Luny


-Spokojnie. Wszystko było pod kontrolą, a poza tym nie pamiętam żebyś mówiła coś o tym, że nie wolno mi wchodzić do puszczy.
-Mówiłam! Ale ty mnie nigdy nie słuchasz!
-Chciałam tylko zobaczyć co tam jest, skąd wiesz że to niebezpieczny teren? A poza tym poradziłam sobie. Może i  mam kilka powierzchownych ran, ale to nic takiego.
- Cóż teraz mam pewność co do tego że jest niebezpieczny.
-Zachowujesz się tak jakbyś była moja matką.

<Luna daj już spokój nic się nie stało>

Od Luny do Ayry



 Kiedy Terra opowiedziała nam o tej puszczy i o stworze, który zaatakował Ayrę, wyszłyśmy z jej jaskini i skierowaliśmy się nad jasne jezioro. Wreszcie mogłam powiedzieć Ayrze, co o tym wszystkim pomyślałam
 -Czy ty masz bodajże blade pojęcie ci ci się mogło tam stać?! - powiedziałam
 -Ale...
 -Mówiłam wyraźnie : nie wolno na razie wchodzić samemu i bez mojej zgody do puszczy, na bagna i zapomniane schody.
 -Wiesz, że jestem ciekawska...
 -Wiem, ale przez twoją "ciekawość" mogłaś zostać poważnie ranna. Ten stwór był prawie dwa razy większy od ciebie!

<Ayra?>

Nowy członek

Witamy w naszej watasze Shiarę.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Od Alison do Luny i Ayry

Widziałam jak Luna znika za gęstwiną drzew. Bez chwili namysłu pobiegłam za nią. Po chwili ujrzałam ją jak stała razem z Ayrą.
- Co się stało? - spytałam zatrzymując się przy nich.
- Nic... Ja tylko chciałam sprawdzić co się tutaj kryje... - odpowiedziała Ayra.
- Krótko mówiąc : znów była ciekawska! - wtrąciła Luna.
- O matko! Jak ty wyglądasz?! - krzyknęłam i spojrzałam przerażona na Ayrę.
- Co? Aha, to... To nic takiego... Tylko kilka małych draśnięć... - odpowiedziała spuszczając głowę.
- Chodźmy do Terry, żeby opatrzyła ci te rany, bo TEGO chyba nie nazwiesz ,,MAŁĄ RANĄ"??? - mówiąc to wskazałam na rozciętą łapę. Rana miała około 5 cali (1 cal = około 2,5 cm.) i bardzo mocno krwawiła.
- Alison ma rację - poparła mnie Luna - Terra napewno ci pomoże i ulży w cierpieniach, bo widzimy, że ledwo stoisz.
- Dobrze... - odpowiedziała nasza przyjaciółka - Chodźmy!
Pomogłyśmy jej dotrzeć do jaskini zielarki, która opatrzyła Ayrę i opowiedziała nam o borze, do którego się nasza przyjaciółka zapuśiciła...

Moje pierwsze opowiadanie :)

Od Ayry do Luny

- To coś się zbliża!
Krzyczała Flame,a ja w tym czasie gorączkowo myślałam,ale miałam coraz mniej czasu.Chyba słyszałam kroki tego czegoś. Skryłam się w jakichś krzakach, i wtedy go zobaczyłam. Mierzył około 5 m, miał 4 łapy, ale chodził na 2.Węszył, chyba mnie wyczuł. Wyskoczyłam z mojej kryjówki, odsłoniłam kły i zaczęłam warczeć. Stwór się tym nie zraził, tylko rzucił się na mnie.Odskoczyłam,a później drasnęłam go  pazurami w nogę.Dalej wszystko potoczyło się szybko. Starałam się unikać jego ciosów, ale nie zawsze mi wychodziło. Na ciele miałam mnóstwo mniejszych i większych ran, i wiedziałam że w ten sposób go nie pokonam. Zamiast tego postanowiłam wykorzystać iluzje. Wyczarowałam z 10 wilków. Wtedy potwór się spłoszył. Z głośnym rykiem odszedł.
-Co ty wyrabiasz!?
Z daleka nadbiegała Luna krzycząc. Odpowiedziałam jej.
-Spokojnie. Wszystko pod kontrolą.
-Chyba żartujesz. Po co tu wchodziłaś?
- Z czystej ciekawości.
Wadera wyglądała jakby z trudem nad sobą panowała.

<Luna tylko proszę możesz sobie odpuścić wszelkiego rodzaju kazania, i tak nie posłucham:) >

Od Luny Do Ayry



 Chodziłam po nowym terenie i podziwiałam widoki. Szukałam także Ayry, ale nigdzie jej nie było, bo przeszłam wszystkie tereny oprócz bagna, zapomnianych schodów i puszczy.
 "Pewno gdzieś ją poniosło" - pomyślałam " ale cały dzień jej nie widziałam, może zabłądziła" co było bardzo prawdopodobne. Przywołałam Sorell.
 -Czy możesz znaleźć Flame?- poprosiłam ją, bo jesli ona miała kłopoty to na 100% wezwała swojego feniksa
 -Jest w puszczy razem z Ayrą
 -To prowadź

  Ayra, sory 0 weny...

Opowiadanie Ayry


Założyłyśmy watahę.Postanowiłam rozejrzeć się trochę po otoczeniu. Po godzinie wałęsania się w okolicy, znalazłam się na skraju jakiegoś lasu. Wyglądał mrocznie. Na co czekałam? Aż przyjdzie Luna i zacznie mi próbować wyperswadować wejście tam? Wiedziona ciekawością, przekroczyłam granicę boru.Rozglądałam się na prawo i lewo,więc co za tym idzie nie patrzyłam na trasę którą szłam, i nagle zdałam sobie sprawę  z tego iż zabłądziłam! Nie wiedziałam co robić. W duszy (oraz na głos) przeklinałam swoją żądzę przygód, i żałowałam że nie posłuchałam głosu rozsądku. Dopiero po chwili pomyślałam, że mogę przecież wezwać Flame, która wzniosła by się ponad wierzchołki drzew, i mną pokierowała.Tak też zrobiłam, a Flame oczywiście śmiała się ze mnie i z mojej głupoty, ale po chwili ucieszona tym że jest mi potrzebna, zrobiła to o co ją prosiłam.Nagle zwołała.
-Tam coś jest!
-Co?!
-Nie wiem!
-Wygląda groźnie?!
-Tak!
-O ch***ra!
Kłopoty pomyślałam

C.D.N

Nowy członek

Witamy w watasze Notte!

wtorek, 9 kwietnia 2013

Początek - Luna

Wędrowałam wraz z moimi najlepszymi przyjaciółkami w poszukiwaniu nowego domu. W końcu, pewnej nocy, oddałyśmy się wszystkie naszemu ulubionemu zajęciu - wpatrywałyśmy się w rozgwieżdżone niebo. 
-Ej! - wykrzyknęłam w pewnym momencie - spójrzcie na to!
-Ale na co? - zapytała Ayra
-Na tę konstelację - powiedziałam i wskazałam skupisko gwiazd na niebie.
-Ona wygląda jak.... - zaczęła Alison
-Wilk wyjący do księżyca - dokończyłam 
-Piękny - zachwyciła się Ayra
-Wiecie co? - powiedziałam, bo wpadłam na pewien pomysł
-Tak?
-Może to znak. Znak abyśmy tu zostały i....
-I co?
-I założyły Watahę Srebrnej Konstelacji

Wataha

Dziś powstała wataha. Zapraszamy do dołączania!