sobota, 22 czerwca 2013

Lestill do Shaeniir'e, Storma, Rayl'i, Luny i Telary

- Mogłeś zabić moją siostrę! - krzyknąłem na Storma. - Traktowałem ciebie jak rodzonego brata! - wydarłem się na niego. Po chwili lekko ochłonąłem.
- Czy mógłbym się zobaczyć z Rayl'ą? - zapytałem.
- Dobrze, ale tylko przez chwilkę... - odrzekła Luna, moja, być może, przyszła teściowa. (Jeśli odbierze informacje o związku moim i Shaeniir'e, tak samo jak Solitario, to będzie teściową ;D)
Wchodząc do jaskini szepnąłem jeszcze Shaeniir'e na ucho;
- Pogadaj z twoją mamą o naszym... no wiesz... - skinęła głową.
Wszedłem do środka. Rayl'a leżała na posłaniu blada i jakby nieobecna.
- Cześć siostrzyczko! - powiedziałem podchodząc do niej.
- Lasty? Jak ja ciebie dawno nie widziałam! - uśmiechnęła się słabo. - Przepraszam cię, ale nie mam siły absolutnie na nic. 
- Jasne... Jak się czujesz?
- Dobrze... - powiedziała, ale wiedziałem, że kłamie.
- Nie kłam...
- Jestem tylko przeziębiona.
- Po raz kolejny mówię - nie kłam. Ja i tak wiem o wszystkim. I nie wiedziałem, że w czasie przeziębienia ma się taki wydatny brzuszek. - Rayl'a zaśmiała się.
- Przepraszam... Nie powninnam ciebie okłamywać.
- Spoko... Nie będę ci już przeszkadzał... Odpoczywaj, pa!
- Pa!
Wyszedłem z jej jaskini i pierwsze co napotkałem, to mordujący mnie wzrok mojej matki. Luna wcale nie wyglądała lepiej. Spojrzałem na Shaeniir'e. 
- ,,Oj, chyba rozmowa nie przebiegła zbyt dobrze..."

Shaeniir'e? Co tam się działo?

Shaeniire do Lestilla

- Musimy iść do nich! - krzyknęłam. Byłam przerażona! Mimo iż nie przepadałam za Rayl'ą, to nie chciałam aby... Aby... Odeszła... A mój brat? Załamie się!
Szybkim krokiem doszliśmy do jaskini Storma i Rayl'i. Była tam już: mama, Telara i Rathil.
- Shaeniire! Co ty tu robisz? O! Witaj Lestill - powiedziała mama
- Tata powiedział co się stało... Mamo... - powiedziałam
- Wiem kochanie... Musimy być dobrej myśli. Rayl'a jest silna... Ona... Da sobie radę... - powiedziała moja mama. W tym momencie zauważył mnie Storm.
- Siostra! Hej... Może... Wyjdziemy na zewnątrz? Tu jest dużo osób... - powiedział smutno. Wyszliśmy, a potem Storm opowiedział nam o wszystkim.
- Czyście oszaleli?! Jesteście za młodzi! - zaczęłam krzyczeć na brata.... Zrobiłam mu niezłą awanturę...
(25 minut później) :
- I jeszcze przez to Rayl'a może... Umrzeć! - zakończyłam
- Wiem! - powiedział
- Storm... Przepraszam. Wiem, że jest ci teraz bardzo ciężko...
- Daję... Daję jakoś radę... - potem zawołała nas mama
- Kochani musimy się teraz opiekować Rayl'ą. ... - i zaczęła mówić co mamy,a czego nie mamy robić.
- Dobrze mamo... - powiedziałam
I w tedy wtrącił się MÓJ CHŁOPAK

Lestill?

Lestill do Shaeniir'e i Solitaria

- Że co?! - wykrzyknęła Shaeniir'e, a ja stałem jak ten kołek z otwartym pyskiem, wytrzeszczając oczy, niczym dwa spodki, które wyglądały, jakby za chwilę miały wylecieć z orbit...
- Storm... i... Rayl'a... - mówiłem. - Ale przecież jeszcze żadne z nas nie jest pełnoletnie! Jesteśmy dziećmi!!!!!
- No właśnie! - wtrąciła się moja dziewczyna. (Jak to pięknie brzmi: ,,Moja DZIEWCZYNA")
- Storm... Rayl'a... Ale moja siostra może umrzeć!
- Wiem... - odezwał się w końcu Solitario, mój być może teściowy :D - Dlatego nie ma tu Luny. Poszła do nich...
- My też tam pójdziemy! - orzekła wadera.

Shaeniir'e? 

Solitario do Shaeniir'e i Lestilla

Mina mojej córki, po przekazaniu mi nowiny o tym, że jest z Lestillem, była bezcenna. Stała, prawie kuliła się ze strachu i czekała na kazanie z mojej strony o tym, iż jest za młoda.
- To bardzo fajnie! - powiedziałem.
- Ja tato rozumiem, że jesteś zły, iż uważasz mnie jeszcze za młodą na taki związek, ale ja kocham Lestilla... - zaczęła się tłumaczyć, a ja próbowałem powstrzymać śmiech. Przerwała. - Chwileczkę... Czy ty powiedziałeś ,,Fajnie"??????
- Tak, a czemu nie? Jesteś już prawie dorosła... Tylko nie śpieszcie się tak jak Storm i Rayl'a...
- A co oni zrobili? - do rozmowy wtrącił się Lestill.
- A właśnie, muszę sobie z twoim bratem pogadać, Shaeniir'e...
- A powiesz nam chociaż, o co chodzi?! - spytała wkurzony. - Tato... - dodała po moim morderskim spojrzeniu.
- Bo oni... - przerwałem dla nadania jeszcze większego dramatyzmu tej sytuacji niż obecnie istaniał, a był on ogromny. - Oni... spodziewają się dziecka...

Shaeniir'e? Lestill?

Shaeniire do Lestilla i Solitaria

Zaśmiałam się. Był taki uroczy, a ja go tak mocno kochałam!
- Nie wiem. Może dziś powiemy rodzicom o...
- Wiem. - powiedział i pocałował mnie - Dobrze, pójdziemy. Najpierw do mnie, czy do ciebie? - zapytał
- Może do mnie? - zaproponowałam
- Pewnie. - powiedział i wstał. Po chwili zrobiłam to samo, ruszyliśmy do jaskini moich rodziców. Zastaliśmy tam tylko mojego ojca
- Shaeniire! Jak miło! - powiedział tata
- Hej, tato
- Dzień dobry... - powiedział Lestill
- Witaj Lestill. - zwrócił się do mojego partnera
- Tato... Em... Myśmy chcieli ci coś powiedzieć ... - zaczęłam nieśmiało
- Tak?
- Bo my jesteśmy..  em.... Bo ja i Lestill... My spędziliśmy dużo czasu razem i my... - jąkałam się
- My jesteśmy parą - powiedział za mnie mój ukochany

Tata?

Lestill do Shaeniir'e

Gdy nastał ranek, poszedłem na polowanie. Udało mi się złapać dorodnego dzika. Po powrocie do jaskini zastałem moją ukochaną z wielkim uśmiechem na twarzy. Liznąłem ją w pyszczek.
- Dzień dobry kochanie... - powiedziałem z niepohamowanym szczęściem, wymawiając słowo KOCHANIE, na co Shaeniir'e odpowiedziała uroczym śmiechem.

Shaeniir'e, kochanie, co teraz robimy? <3

Nather do Michaeli i Terry

Michaela wyglądała tak pięknie w świetle słońca! Byłem zauroczony i zachwycony. Ale zmartwiło mnie to że była zupełnie blada, jakby była chora. Po paru chwilach, wybiegła do lasu i nie wróciła. Poszedłem jej poszukać. Znalazłem ją leżącą przy starym dębie. Zabrałem ją narychmiast do Terry. Czekałem długo, za wynikami. W końcu Terra przyszła z wesołą miną i zawiadomiła mnie że będę ojcem! Cieszyłem się że moje mażenie się spełniło! Michaela też była uradowana. Spytałem ile będzie trwała ciąża i Terra powiedziała...:




Terra? (proszę uprzejmie aby ciąża przebiegała bez problemów i nieporozumień.)

piątek, 21 czerwca 2013

Charlotte do Karu

-Przepraszam cię za moje zachowanie-przepraszałam
-Nic się nie stało!
-Wiesz ja też cię bardzo kocham...-powiedziałam i go pocałowałam.
-Pójdziesz ze mną do Terry?-spytałam 
-Chyba mogę -odpowiadział 
-Karu, czy chcesz być moim partnerem ? 

Karu, odpowiedz, ja naprawdę cię kocham! 

Rathil do Telary i Luny

- Dzięki Terro... - powiedziałem.
- Nie ma za co... - uśmiechnęła się. - Przecież po to tu jestem...
Wyszliśmy z jaskini zielarki.
- Lu, zaprowadź nas do Rayl'i... - rzekła Telara z kamienną twarzą. Próbowała ukrywać strach przed śmiercią naszej córki, ale ja dostrzegłem w jej oczach przerażenie.
- Chodźcie...
Szliśmy w sumie niezbyt długo. Weszliśmy za Luną do jaskini i zobaczyliśmy...

Telara? Co tam było?

Alison do Blease'a

Ja nie wiedziałam co powiedzieć. Ale moje łzy i mój uśmiech odpowiedziały same za siebie.
- Tak! - krzyknęłam i rzuciłam się ukochanemu na szyję.
- Boże, jak ja ciebie kocham! - szepnął mi do ucha Blease, aż zadrżałam od jego głosu... był taki... wspaniały... nie, chwila! Idealny...

Blease, kochanie, kiedy się pobierzemy??? <3 :* <3

Blaese do.... "Swojego Największego Skarbu na Świecie"

- Najdroższa... - szepnąłem jej.na ucho
- Tak?
- Nasze dzieci już dorosły... A my... Jeszcze nie wzięliśmy ślubu... - powiedziałem
- Faktycznie... - odpowiedziała
- Więc... Może to nadrobimy? Alison, czy uczynisz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - zapytałem klękają przed nią

Alison?

Terra do Telary, Rathil'a i Luny

I znowu do mnie przyszli... Poprosili o "wytyczne" w sprawie ciąży Rayl'i.
- Hmmm... Nie może się denerwować. Musi być cały czas zdrowa, nawet takie małe przeziębienie nie wchodzi w grę. - powiedziałam do nich
- Aha.... - powiedział Rathil
- Co jeszcze? Jak możemy jej pomóc? - zapytała alfa
-Lepiej jak będzie pod stałą opieką. Nie spuszczajcie jej z oczu. - mówiłam - Musi przychodzić do mnie co dwa... Nie. Moment... Ile to już... - mruczałam pod nosem
- Co Terro?
- Chyba to już będzie... Hm... Cztery.... Czyli była dwa razy... A skoro to przedwczesna... To teraz... - mamrotałam
- Terra! O co chodzi?! - krzyknęła zniecierpliwiona Telara
- O to, że powinna przychodzić codziennie na badanie do mnie. - powiedziałam do nich
- Okej. Co jeszcze? - zapytał Rathil
- Tu macie zioło - powiedziałam - Podawajcie jej je codziennie. Ono... Hm.... Zmniejszy poziom stresu w jej organiźmie. - podałam im zioło.

Rathil? Telara?

czwartek, 20 czerwca 2013

Shaeniire do Lestilla

- Lestill... Wybacz, że cię budzę, ale...
- Taaak? - ziewnął - co tam Skarbie?
- Chodzi o to, że musimy powiedzieć rodzicom... Wiesz, jaka jest teraz afera z moim bratem i twoją siostrą? I nie chcę, żeby było tak z nami... - szepnęłam do ukochanego
- Hmmm... Masz rację. Rano pójdziemy do rodziców i im powiemy. - uśmiechnął się i pocałował mnie długo. Potem zasnęliśmy. A rano...

Lestill?

Lestill do Shaeniir'e

- Możesz przecież zostać ze mną w mojej jaskini... Zamieszkamy razem... W przyszłości założymy rodzine... Co ty na to?
- Jasne! - rzuciła mi się na szyje. Poszliśmy razem wtuleni w siebie. Po wejściu do jaskini pocałowałem mocno Shaeniir'e i poszliśmy się położyć. Nagle usłyszałem jej szept.
- ...

Shaeniir'e, kochanie, co tam chciałaś?

Shaeniire do Lestilla

- Ja ciebie też kocham... - szepnęłam w jego futro. Było mi tak dobrze w jego objęciach... Czułam się bezpiecznie. On się mną zajmie, nie pozwoli, by stała mi się krzywda... On jest tym "jedynym".
Po chwili burza ucichła.
- Shaeniire... Jesteś zmęczona, musisz odpocząć...
- Nie chcę się od ciebie oddalić... - powiedziałam lekko zawiedzona.
- Nie musisz, przecież możesz...

Lestill? Co mogę?

Charlotte do Karu

-Ja też...- powiedziałam
-Pomogę ci wrócić do domu z tą złamaną nogą.-zaproponował
-Poradzę sobie...
-Ja nalegam.
-No dobrze. - powiedziałam
-Odprowadze cię do twojego domu chociaż kawałek...
Na pożegnanie dałam mu buziaka

Karu ledwo chodzę muszę coś wymyśleć
<3

Lestill do Shaeniir'e

To było cudowne! Pocałowałem ją, co raczej miało oznaczać, że będziemy parą. Bardzo się cieszyłem.
- Czyli... - zaczęła Shaeniir'e. - Jesteśmy parą, tak?
- Oczywiście! - przytuliłem waderę i siedzieliśmy tak, czekając na koniec burzy.
- Kocham cię - szepnąłem wilczycy do ucha. Zachichotała. - Twój śmiech jest, jak najpiękniejsza muzyka dla moich uszu.

Shaeniir'e?

Karu do Charlotte

Czy ja ją lubię? Pewnie! To moja najlepsza przyjaciółka. Jest super.
- Pewnie, że.cię lubię! Jesteś moją najlepszą przyjaciółką! - powiedziałem. Chociaż... To chyba nie była prawda... Z Charlotte spędziłem całe dzieciństwo, mocno się z nią związałem...
- Dzięki, Karu - uśmiechnęła się. Była bardzo ładna...
- Wiesz... Charlotte... Ja jednak... Nie. Nie lubię cię... - powiedziałem
- Co? - zasmuciła się
- Ja cię kocham - powiedziałem i pocałowałem ją.

Charlotte? <3

Shaeniire do Lestilla

Nie mogłam uwierzyć! On... Zależało mu na mnie... A ja... Też chyba czułam do niego coś więcej, niż przyjaźń... Ja... Ja go... Kochałam! Tak!
- Lestill... - zaczęłam, ale mi przerwał
- Shaeniire, chcę żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie... - powiedział
- Ale... Ja... Ty dla mnie też... I chcę ci powiedzieć, że... - nie dokończyłam, bo on przyszunął mnie do siebie i pocałował.
To była najpiękniejsza chwila w moim życiu...

Lestill?

Lestill do Shaeniir'e

- Ciii... Spokojnie... Jestem tutaj... Nie bój się... - uspokajałem Shaeniir'e i mi się udało. I wtedy poczułem takie dziwne uczucie w sercu. Ja.... Ja ją chyba kocham... Raczej nie chyba, tylko na pewno... Nie potrafię bez niej żyć. Ale nie wiedziałem jak jej to powiedzieć. Wprost? 
- Shaeniir'e... Ja...
- Słucham? - spytała się mnie koncentrując swój wzrok na mnie, a ja utonąłem w jej oczach i... nagle zacząłem mówić:
- Jesteś dla mnie całym światem... Nie potrafię bez ciebie żyć... Jesteś dla mnie niczym woda i słońce dla rośliny... Jesteś... wszystkim...

Shaeniir'e? <3 :*

Kaster do Kiiyuko

-Kochanie, mam jedno pytanie. Gdzie jest nasz syn? -spytałem
-Pewnie w swoim domu-odpowiedziałam 
-Może pójdziemy go odwiedzić? -zaproponowałem 
-Zobaczymy jak się urządził -powiedziała
Szliśmy w stronę jego domu, nie było go w jaskini, ale od razu zauważyłem jak idzie do domu szedł z jakąś waderą.
-Cześć -powiedział 
-Dzień Dobry-powiedziała wadera 
-Witaj...
-Jak masz na imię?-spytała Kii
-Anabella...

Custer, wytłumaczysz?

Nora do Luny

Gdy Max położył się spać, zaczęłam myśleć czemu miał taki dziwny głos? Czemu? 
Myślałam też gdzie włożę mój kwiat. Po kilku minutach namysłu włożyłam kwiat na półkę tak, by wszyscy go widzieli. Mała Ana zaczęła płakać, więc zaśpiewałam jej kołysankę i od razu poszła spać. Usiadłam na chwilkę, a tu nagle do mojej jaskini wchodzi zadyszana Luna i mówi:
- Hej! Czy wszystko dobrze? Bo Solitario powiedział mi, że Max chciał ze mną koniecznie rozmawiać! – wydusiła z siebie Luna
- Na razie Max śpi ze zmęczenia, ale widzę, że ty też powinnaś odpocząć. Usiądź sobie- powiedziałam 
Czy zostaniesz na chwilę? – zapytałam
-Dobrze dzisiaj mogę mam czas – oznajmiła Luna pytając przy tym:
Czy mogę trochę wody, bo jestem bardzo zmęczona...
-Dobrze zaraz Ci przyniosę
Po kilku sekundach przyniosłem wodę – jedną dla mnie, drugą dla Luny
-A więc jak tam dzieciaki? – zapytałam Lunę, która bardzo szybko wypiła wodę ze zmęczenia.
-Dobrze, Dobrze a twoja Ana? 
-Też dobrze
-Jeszcze jej nie widziałam- Powiedziała Luna
-To będziesz mogła ją dzisiaj zobaczyć, zaraz jak się obudzi.
-Dobrze. Bardzo się cieszę że wreszcie ją poznam 
-Ja też się cieszę że ona cię pozna – powiedziałam pijąc wodę

Luna? (Napisz proszę o zwykłej rozmowie i o tym jak obudziła się Ana ale Max niech jeszcze śpi)

Shaeniire do Lestilla

- Ja... Em... Chciałam powiedzieć...że... Eee... - jakąłam się. Po co ja się odzywałam?! Co mu chcę powiedzieć? W głębi duszy to wiem, ale czy TERAZ chcę to wyznać? Lubię go... A nawet... Bardzej...
- Tak? Spokojnie, nie zjem cię - powiedział z uśmiechem. Był taaaki fajny...
- Wiem. - też się zaśmiałam, ale bardzej wyszedł mi nerwowy chichot...
- Ej, wszystko okej? Jesteś... Spięta - powiedział. I w tym momencie mocno zagrzmiało. Nie bałam się burzy, ale to stało się nagle i... W każdym razie pisnęłam przestraszona i mocniej przytuliłam Lestilla
- Już... Ci... Jestem tu... - mówił, by mnie uspokoić . Ale ja cały czas drżałam...

Lestill?

Anabella do Custera Asemili i Masera

-Custer jesteś geniuszem  -powiedziałam
-Dzięki-chyba się trochę zawstydzil przez ze mnie.
Mój tata zają się moją mamą więc ja i Custer mieliśmy czas dla siebie. Dużo tego czasu nie było ponieważ właśnie weszliśmy na górę.
-Anabella no bo wiesz. Dobra nie będę tego przedłużał. Będziesz moją no wiesz partnerką ?-spytał
-Oczywiście że tak-odpowiedziałam , rzuciłam się mu się na szyję i dałam całusa
-Musimy nie długo wracać do domu bo będą nas szukać
-Pa mamo i tato my musimy już wracać. Pa slodziaku -powiedziałam do mojej rodziny
-Jak się ma na imię ten mały-spytał Custer
-Marenu-odpowiedzieli moi rodzice
-To pa
-Do zobaczenia ....

Custer?

środa, 19 czerwca 2013

Lestill do Shaeniir'e

- Ja też ją bardzo lubię... - odpowiedziałem. 
Nagle zawiał chłodny wiatr i Shaeniir'e zadrżała.
- Zimno ci? - spytałem.
- Trochę... - odpowiedziała.
Bez słowa przysunąłem się do niej i ją przytuliłem. Miało być tak po przyjacielsku, ale wyszło tak coś na kształt... miłosnego? Tak. Wadera odparła głowę na moim ramieniu, a ja swoją na jej głowie. Trwaliśmy tak w tej magicznej chwili.
- Lestill... - zaczęła Shaeniir'e. 
- Słucham?
- No bo ja muszę ci coś powiedzieć...
- Tak?
- Ja...

Shaeniir'e? Co się stało?

Shaeniire do Lestilla

- Hmm... Może na Kraniec Świata? - zaproponowałam. Lubiłam to miejsce... Było tam tak cicho i spokojnie...
 - Okej! Chodźmy! - powiedział i pomógł mi iść. Doszliśmy tam w niecałe 20 minut. Usiedliśmy na skalnej półce i podziwialiśmy widok.
- Pięknie tu, prawda? - powiedział Lestill
 - Tak... Uwielbiam to miejsce... Czasami przychodzę tu z ciocią Alison i jest tak fajnie... Rozmawiamy na różne tematy... Ona jest super... - mówiłam

Lestill? Wybacz, gdy jest gorąco wena mi topnieje... :p ..

Alison do Blease 'a

- Jaaa... Eee... Yyyhhh... To... Jest...- zdołałam tylko wykrztusić.
- Czyli tak? - spytał mój ukochany.
- No jasne!
Spędziliśmy razem cudowny dzień. Miałam już iść popatrzeć w gwiazdy, gdy nagle usłyszałam nad uchem szept:
- ...

Blease? Dziekuje, za takie atrakcje... Chce takich wiecej! <3

Blaese do Alison

Zaprowadziłem Alison na plaże, ale trochę dalej niż normalnie:
http://get-2.wpapi.wp.pl/a,61764482,f,c87fbf9100305703a34c0db7a4494d0a.jpg
- I jak? - zapytałem
- Tu jest pięknie! - zawołała
- A to jeszcze nie wszystko! - powiedziałem i pokazałem jej to:
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3qTwbaA20t7Ct4xexO8Zqm8_EO7aVfSeTBPPtt9iZjiiK-af5Fytt3Pu1VEsBVdy0Neson_0Bixomj5vTXrGDVIGRaYaIjRj777UlEB2KyvEH-oqLuSuViZzku3YlpqIKzqODRPxoNig/s1600/home-img%5B1%5D.jpg
- Proponuję piknik na plaży, przechadzkę nad brzegiem, kąpiel w morzu i zwiedzanie podwodnej jaskini - powiedziałem do oniemiałej partnerki

Ali? Zgadzasz się na te atrakcje?
 

Lestill do Shaeniir'e

Chcąc rozładować sytuację pomiędzy nami, powiedziałem:
- Przejdziemy się gdzieś?
- Eee... Emmmm... Jasne... - odpowiedziała nadal zarumieniona Shaeniir'e. - A dokąd?
- Nie wiem... Ty wybierz... 
- To może...

Shaeniir'e? Tak wiem, że króciak, ale nie miałem weny ;(

Od Raven do Rayl'i



 Rayl'a zaprowadziła mnie do jakiegoś dziwnego tunelu utworzonego z drzew. Zanim do niego weszłyśmy stanęła w wejściu i powiedziała:
 -To jest drzewny tunel.
 -Domyśliłam się.-odrzekłam zirytowana. Nie lubiłam gdy ktoś traktował mnie jak idiotkę... Weszłyśmy do tunelu, wadera szła przede mną co chwile upewniając się, że się nie zgubiła. Znudzona podążałam za nią, przyglądałam się jej, bo cóż innego miałam zrobić? Oglądać drzewa?
 Po pewnym czasie Rayl'a usiadła przy jednej ze ścian tunelu.
 -Czemu stanęłaś?-zapytałam zdziwiona i zła, że musimy przerwać podróż.
 -Jestem w ciąży, muszę odpocząć.
 Zdziwiła mnie jej odpowiedź. Wyglądała jakby dopiero co wyrosła z okresu szczenięcego...
 -A ile ty masz lat?
 -Co ci do tego?!
 Popatrzyłam na nią z wrogością. Moja mina mówiła: "Nie chcesz mnie zdenerwować więc odpowiadaj jak cię pytają!"
 -No dobra..-powiedziała od niechcenia- półtora roku.
 -I jesteś w ciąży? Ty chyba nie masz rozumu. Wadera w twoim wieku powinna zajmować się swoimi obowiązkami, doszkalać umiejętności, a nie zachodzić w ciążę. Przecież ty najprawdopodobniej umrzesz, a jak nie ty to twoje szczeniaki. Będziesz miała traumę do końca życia.
 -Co ty moja matka, że mnie pouczasz?
 -Sądzę, że i jej byś nie posłuchała...A teraz prowadź do tych ksiąg!-warknęłam
 -Nie mam siły muszę odpocząć.
-Trudno, miałaś ochotę zachodzić w ciążę? To teraz prowadź!
 Ona jednak ani myślała ruszyć się z miejsca. Wiedziałam co zrobię, zamieniłam się w koszmar i na nią ryknęłam. Przerażona Rayl'a nagle odzyskała siły i popędziła do miejsca w którym były księgi.
 Gdy doszłyśmy, odmieniłam się i powiedziałam z sarkazmem powiedziałam:
 -Musiałaś być naprawdę zmęczona.
 Podeszłam do ksiąg i zaczęłam czytać. Czytałam i czytałam ale nigdzie nie znalazłam ani słowa o Sanu. Czyżbym tylko ja go znała? Tylko ja o nim słyszałam?
Zrobiło mi się przykro, przed oczami pojawił mi się obraz w którym Sanu mnie zmienił...zaczęłam płakać, z oczy leciały mi wielkie łzy. Przypominałam sobie jak mordował wilki na moich oczach, jak zabierał całą miłość z mojego serca, jak zabierał wszystkie moje dobre cechy i zamieniał je na złe. Chciał żebym była jego poddaną, ja się jednak nie zgodziłam i on wtedy chciał mnie zabić....w ostatniej chwili się rozmyślił.. chciał abym cierpiała na świecie, żebym była tak okropna aby wszystkie wilki mnie atakowały i próbowały uśmiercić, a jednak żebym chciała żyć....gdy ze mną skończył było bardzo źle, ledwo żyłam. Ta resztka watahy która została (zaledwie dwia wilki) próbowała mi pomóc. Znaleźli talizman, dzięki któremu teraz żyję, który miał przywrócić mi pełne zdrowie....moja najlepsza przyjaciółka straciła życie dla tej sprawy, a ten drugi wilk mając mnie dość zaatakował, zabiłam go bez większej trudności... Wtedy czar Sanu się dopełnił. Teraz już nie ma dla mnie ratunku, zostanę taka na zawsze.
 Popatrzyłam na talizman, teraz już nie był mi potrzebny. Jednym zręcznym ruchem zerwałam go z szyi i zniszczyłam za pomącą magii. Schowałam głowę pomiędzy łapy i płakałam. Nagle odezwała się Rayl'a, przez to wszystko zupełnie o niej zapomniałam!
 -Czy wszystko w porządku?-zapytała nieśmiało. Pewnie obawiała się, że znowu zamienię się w koszmar.
-Nie, nic nie jest w porządku.-odpowiedziałam po czym opowiedziałam jej moją historię, wszystko to co przed chwilą widziałam w mojej głowie...Przed nikim jeszcze się tak nie otworzyłam,  nikt o tym nie wiedział. Gdy skończyłam opowiadać dodałam tylko prośbę żeby nikomu tego nie mówiła, nawet gdyby ją torturowali. Była to moja tajemnica i chyba zabiłabym wszystkich którzy wiedzieliby to...
 Popatrzyłam na waderę, miała dziwną minę ale chyba chciała mnie pocieszyć...

Rayl'a? Dochowasz tajemnicy?

Sojusz!

Kochane wilczki!
Mamy sojusz z Watahą Krwawe Wzgórze!

Wasza Beta,
Alison

wtorek, 18 czerwca 2013

Charlotte do Karu

Miałam siedzieć w domu, ale mi się bardzo nudziło, więc postanowiłam kogoś odwiedzić. W tej chwili przechodziłam koło jaskini Karu, nie miałam zamiaru tam wchodzić, nawet jeśli nie było Alison i Blaese.
-Halo!- zawołałam 
-Cześć!-odkrzyknął.
-Karu, lubisz mnie?- spytałam.

Karu, czy ty mnie lubisz?

Kiiyuko do Kastera i Charlotte

-Kochanie jaką karę damy naszej kochanej córci?-spytałam sarkastycznie.
-I tak nie może chodzić, więc nie musimy dawać jej kary. Nawet jeśli zignorowała szlaban...- odpowiedział
-Mamo, Tato ja nie chciałam... -tłumaczyła się
-To dlaczego uciekłaś?- spytałam.
-No...nie...wiemmmmm...-jąkała się
-Ufam ci i cię kocham-powiedziałam żeby ją wesprzeć .
-Ja też was kocham!
-Kaster idziemy na spacer?-zapytałam
-Może będziemy polować na jelenie na obiad.
-Oczywiście, dawno nie jadłam soczystego jelenia-odpowiedziałam.

Rayl'a do Raven

-Nie gzie tylko jakie.
-No dobra... Jakie.
-Pilnie strzeżone.
-Super.
Powiedziała sarkastycznie.
-Ale ja wiem jak je zdobyć i gdzie są. Pomogę ci je nawet zdobyć.
W odpowiedzi na liczne znaki zapytania na jej twarzy dodałam.
-Tak ostatnio mam dużo wolnego czasu i potwornie mi się nudzi

Raven?

 

Telara do Luny Solitaria Rathila i Terry

W drodze do jaskini mojej córki, pomstowałam na nią, na Storma i w ogóle na wszystko co żyje, aż Luna musiała mnie przystopować.
-Hej, hej. Spokojnie.
-Niech no ja go dorwę to...
-Tak, tak wiemy, pożałuje.
-Oj nawet bardzo.
Wreszcie się zamknęłam i zaczęłam myśleć. Po chwili stwierdziłam że...
-Powinniśmy wpaść do Terry.
-Po co?
Mój partner nie nadążał.
-Po wytyczne, wskazówki, rady... czy co ona nam tam da.
Zmieniliśmy kurs na chatkę zielarki. Czy czułam wyrzuty sumienia, że nadwyrężałam jej świętą cierpliwość? Nie, kompletnie nie.

Raven do Rayl'i

Wreszcie byłam sama, gdy przybyłam do watahy wszystkie wilki chciały mnie pozna i się ze mną ZAPRZYJAZNIC. Oczywieście wszystkie ich starania spełzły na niczym. Niektóre od razu się poddały inne dalej próbowały. Byłam na polanie sama z Malum'ą czyli JEDYNYM stworzeniem które lubiłam. Właściwie to tylko z nią chciałam się przyjaźnic. Inne wilki mnie irytowały. musiałam jednak z nimi przebywac, musiałam zemścic się na Senu, za to co mi zrobił. Zebrałam się w sobie i poszłam w miejsce w którym siedziały alfy, bety i zielarka. Gdy do nich doszłam, zapytałam:
-Macie tu jakieś stare księgi, takie z legendami?
-No tak ale po co ci one?-zapytała Luna
-To już nie twoja sprawa. Ważne jest tylko to żebym się na kimś zemściła...
Wilki popatrzyły na mnie z przerażeniem, jakoś mnie to nie zdziwiło. Ponieważ nie dostałam odpowiedzi zapytałam jeszcze raz:
-Macie te księgi czy nie?
Znowu cisza. Zirytowałam się, warknęłam i już miałam odejś gdy nagle podbiegła do mnie Rayl'a i powiedziała:
-Jest kilka starych ksiąg.....ale one są...
-Gdzie?!?
-...

Alison do Blease'a

- Kochanie... To jest... - zaniemówiłam. - Ohh! Kocham cię! - powiedziałam i rzuciłam się na niego i nagrodziłam go słodkim buziakiem. 
Po zjedzeniu pysznego śniadania, Blease powiedział:
- Dzisiejszy dzień, chciałbym spędzić tylko z tobą... 
- To co robimy? - zapytałam z szerokim uśmiechem.
- Hmmm... Najpierw, pójdziemy...

Blease, kochanie, co robimy? :*
^_^ Uwielbiam takie niespodzianki!
Poproszę takie częściej! <3

Rathil do Telary i Luny

Na słowa ,,ciąża" oraz ,,przedwczesna", a także ,,tragiczne skutki" moja szczęka opadala coraz niżej i wierzcie mi, niemalże dotknęła podłogi, a ja stałem jak ten kołek, wytrzeszczając ślepia na Lunę. A na swoją obronę (i zachowanie jakiegokolwiek honoru) muszę dodać iż Telara wcale nie była lepsza.
- Ccooo?! - zapytałem jeszcze raz.
- Rayl'a jest w ciąży... - zaczęła Lu.
- Nie o to mi chodzi. - przerywałam jej. - Z kim ona zaszła w ciążę???
- Z moim synem...
- Ze Stormem? - zapytała Tel.
- Tak...
- Tak jak myślałam... - powiedziała Telara. - Od początku, gdy byli już dorośli, było widać, że bardzo się lubią...
- Dobra, starczy... Musimy do nich iść! - przerwała Luna.
- Masz racje... - przytaknąłem.

Telara?
Jestem na ciebie wkurzony Rayl'a!!! 

Blaese do Alison

Nasze szczeniaki tak szybko dorosły... Ale dzięki temu mam teraz więcej czasu dla mojej ukochanej Alison... Chociaż to nie zawsze tak wychodzi... Mam sporo obowiązków, i do domu wracam bardzo późno... Dziś jedną postanowiłem spędzić cały dzień z partnerką.
Wstałem wcześniej i pobiegłem na polowanie. Udało mi się złapać dorodnego jelenia. Wróciłem do.jaskini i przyozdobiłem śniadanie ziołami i żurawiną. Po chwili wszystko było gotowe. Podszedłem do śpiącej Alison i traciłem ją nosem
- Hej... Kochana... Wstań... Zrobiłem śniadanie... - szepnąłem jej do ucha
Po chwili otworzyła oczy i popatrzyła na mnie.
- Blaese? Aa... - ziewnęła
- Chodź... Śniadanie gotowe - powiedziałem i pokazałem jej przyozdobione danie.
- Blaese! To jest...

Alison? Podoba się niespodzianka? <3

Luna do Rathil'a i Telary

Kiedy Rayl'a i Storm wrócili do swojej jaskini, ja.nadal myślałam co będzie dalej. Musimy otoczyć Rayl'ę opieką. Ale muszę też powiadomić jej rodziców... Pobiegłam do jaskini Telary i Rathil'a. Był środek nocy i musiałam ich obudzić.
Wbiegłam do ich jaskini.
- Telara! Rathil! - krzyknęłam od razu. Oni otworzyli oczy, i zaczęli mrugać, żeby przyzwyczajić oczy do światła
- Luna... Co ty tu.. Aaa... Robisz? - ziewnęła Telara
- No właśnie, jest środek nocy... - mruknął Rathil
- Ale to bardzo ważne - powiedziałam poważnym tonem
- A o co chodzi?
- O Rayl'ę...
- Co ona znów zrobiła? - zapytała, teraz już całkowicie obudzona Telara
- Znów złamała łapę? - zapytał Rathil
- Nie. Ona... Najpierw musicie wiedzieć, że ona i Sandstorm są parą...
-Co?! - wykrzyknęli równocześnie
- Tak...
-.Oj, pogadam sobie z nią... - powiedziała Telara
- I zrobisz to za chwilę, bo was do niej zaprowadzę. Ale z innego powodu.
- Jakiego? Luna, nie trzymaj nas w niepewności!
- Z tego powodu, że wasza córka zaszła w przedwczesną ciążę. I że może to mieć tragiczne skutki - powiedziałam patrząc na nich z powagą

Rathil? Telara?

poniedziałek, 17 czerwca 2013

Custer do Anabelli, Asemilii i Masera

Przed nami pojawiły się schody z chmur. Były wręcz przepiękne. W połowie drogi Asemila podleciała do góry.
-Custer ja cię kocham- powiedziała Anabella.
-Ja też ci... -nie dokończyłem.
-Ała!-krzyknęła Asemila
-Mamo co się dzieje?-spytała Anabella. 
-Ja rodzę !!!-powiedziała. 
-Custer biegnij po mojego ojca !-krzyknęła. 
-Już biegnę!
-Wbiegłem na górę i zobaczyłem tą watahę(była inna niż Wataha Srebrnej Konstelacji). Pobiegłem do największej chmury i zawołałem:
-Samcu Alfa!
-Tak słucham?-powiedział
-Twoja partnerka własnie rodzi. Jest na schodach z chmur z Anabellą waszą córką-powiedziałem
-Że co ?!-wykrzyknął
-Ja jestem dobrym (bardzo) przyjacielem Anabelli-powiedziałem
-Przepraszam Ciebie bardzo, ale zapomniałem się przedstawić...

Tak wyglądały schody 

Tak wyglądała wataha:

Storm do Rayl'i

- Co? Rybę? W środku nocy? - zapytałem
- No... Jestem głodna... - powiedziała
Chyba wadery w ciąży mają takie.zachcianki, nie? No cóż, jak trzeba to trzeba. Ale komu chce się uganiać w środku nocy za rybą ? Raczej nie wilkowi ognia... Ale wody... Shaeniire! Pobiegłem do jaskini siostry.
- Hejka!
- Storm! Co ty tu robisz? - zapytała. Opowiedziałem jej całą historię. Ona... Hura! Dała mi dużą rybę! Wróciłem szybko do Rayl'i.
- Proszę bardzo! - powiedziałem kładąc przed nią rybę.

Rayl'a?

Rayl'a do Terry, Luny i Storma

-Jej! Po prostu  super!
Zawołałam z sarkazmem, próbując ukryć mój strach. Wyszło mi to jednak marnie. Ale czego można się spodziewać po takiej informacji!? Powiodłam po wszystkich zgromadzonych wzrokiem. Spojrzałam na Storma, powiedzieć że był trochę wystraszony to za mało. Luna starała się zachować zimną krew i wychodziło jej całkiem nieźle. Natomiast wyraz twarzy Terry ciężko było zinterpretować. Mój partner objął mnie, próbując dodać mi odwagi.
-Będziesz musiała przychodzić do mnie co drugi dzień, na kontrolę.
-Dobrze.
Kiwnęłam głową.
-Jestem już zmęczona, chyba pójdę spać.
Do naszej jaskini szłam szybkim krokiem. Tak szybkim że Storm miał problem z nadążeniem za mną. Gdy tylko znalazłam się w domu, od razu runęłam na posłanie i zasnęłam niespokojnym snem. W nocy obudził mnie ból brzucha. Jednak tym razem powodem nie był ciąża, ale głód.
-Storm?
Obudziłam go.
-Tak?
-Mam ochotę na rybę.

Storm, na taką świeżutką wielką pyszniutką rybkę.

Terra do Rayl'i, Storma i Luny

"Co jej grozi?" wiem co. Ale jak ja jej mam to powiedzieć? Muszę.
- Rayl'a, ty... Sama ciąża może, podkreślam może, przebiec bez problemu, ale porodu ty i szczeniaki możecie... Nie przeżyć... - dokończyłam.

Rayl'a? Ja też krótko, ale nie wiem jaka będzie twoja reakcja...

Rayl'a do Terry, Storma i Luny

Byłam dość mocno przerażono, wstyd się przyznać. Trybiki w moim mózgu pracowały na najwyższych obrotach. Jakie były szanse, że stanie mi się coś naprawdę złego? Chyba niewielki... prawda?
-Terro, a co mi właściwie grozi?
Zapytałam.

Terra, wiem że króciak, ale nie wiem co napisać.

Terra do Rayl'i, Luny i Storma

Kiedy Storm i Luna wyszli, kazałam Rayl'i położyć się na specjalnym posłaniu.
- A... Coś cię boli? Źle się czujesz? Niedobrze ci? - pytałam przygotowując maść przeciwbólową.
- Boli mnie brzuch, i tak czuję się źle i mi niedobrze. - powiedziała
- Okej, a gdzie cię dokładnie boli? -zapytałam
- Tu - powiedziała i wskazała miejsce na brzuchu... Ojojoj... Niedobrze... Mam nadzieję, że to nie jest to, o czym myślę...
Zaczęłam badanie. Najpierw posmarowałam ją maścią, potem zbadałam dokładnie gardło, oczy, nos, itd...
- Co ostatnio jesz? - zapytałam
- Hm... Jelenie, króliki, sporadycznie lisy. Od święta zjem jakąś rybę - powiedziała
- A czy jadłaś świeże mięso?
- Tak.
- Aha...
Kontynuowałam badanie. Podałam jej żurawinę. Zjadła ją. Potem nadal nie byłam pewna, a może nie chciałam być? Rayl'a była już u mnie prawie dwie godziny. Podałam jej specjalne zioło, które miało sprawdzić co jej jest. Kiedy je zjadła odczekałam równe trzy i pół minuty. Potem podałam jej określoną ilość wody. Po minucie zwymiotowała.
- Uh... Terra, coś ty mi podała? - zapytała z wyrzutem
- Zioło, które miało sprawdzić co ci jest. - powiedziałam i zaczęłam badać jej brzuch. Po chwili byłam już pewna.
- Rayl'a, czy Storm jest... Twoim partnerem? - zapytałam
- No... A nie powiesz nikomu?
- Tak. Zostawię to dla siebie.
- No... Tak... - powiedziała
- Aha... Wiesz... Ile ty masz lat?
- Półtora roku.
- O nie... - szepnęłam
- Co... Co się stało? Terra!
- Rayl'a! Ty jesteś... W ciąży! - wydusiłam z siebie
- Co?!
- Tak. Ale to bardzo źle. Jesteś za młoda na ciążę.
- A jesteś pewna?
- Najzupełniej.
W tym momencie wszedł Storm i Luna
- I co jej jest? - zapytała Luna
- Luna, czy ty wiedziałaś, że oni... - tu Rayl'a posłała mi mordercze spojrzenie. Ale ja musiałam, to było dla jej dobra.
- Że oni co?
- Że oni są parą?
- Terra! Miałaś nie mówić! - krzyknęła Rayl'a
- Storm! Czy to prawda? - zapytała Luna
- Tak mamo. Jesteśmy parą.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- Bo się baliśmy, że się sprzeciwicie. A my się kochamy. - powiedział Storm
- Trzeba było mi powiedzieć! - powiedziała Luna
- Wybaczcie, że przerwę, ale muszę wam powiedzieć, co jest Rayl'i. - wtrąciłam
- A co miało do tego ich..  Partnerstwo?
- To, że... Eh... Rayl'a jest w ciąży
- CO?! - wykrzyknęli razem Luna i Storm
- Tak.
- A czy ona nie jest za młoda? - zapytała Luna
- Jest. I w tym tkwi problem. - powiedziałam
- Rayl'a... - szepnął Storm - Czy... Coś jej się może stać? - zapytał zaniepokojony
- Tak. Przedwczesna ciąża zagraża i szczeniakom i matce - powiedziałam
- Co? Ale... Ale.... - mówiła przerażona Rayl'a
- Terra! Powiedz, że to nieprawda! - krzyknął Storm
- Niestety. Luna, Rayl'a jest na prawdę zagrożona - zwróciłam się do alfy. Rayl'a i Storm patrzyli a to na mnie, a to na siebie. Obydwoje byli przerażeni.

Rayl'a?

Rayl'a do Stroma i Luny i Terry

Nagle zaczął mnie boleć brzuch. Normalnie nie zareagowałabym aż tak przesadnie, ale jak nadarzyła się okazja żeby przerwać Lunie, no to jak mogłabym ją przegapić. 
-Co ci!?
Krzyknął przestraszony Strom. Tym samym zdradził Lunie, że jesteśmy kimś więcej niż przyjaciółmi.
-Opanuj się!
Nakazałam mu i posłałam w jego kierunku lodowate spojrzenie.
-Zaprowadzić cię do Terry?
Alfa zachował zimną krew w przeciwieństwie do jej syna.
-Nie ma takiej potrzeby...
Zaczęłam, ale mój partner był innego zdania i wziął mnie na plecy. Wbrew mojej woli.
-Storm!
-Co?
Odpowiedział pytaniem w drodze do zielarki.
-Postaw mnie na ziemi!
-Dodrze. W jaskini Terry.
Luna maszerując z tyłu przyglądał się naszej kłótni.
-A może teraz! Na własnych nogach też bym doszła...
Chyba, ale ten szczegół zostawiłam dla siebie. Tak minęła nam dość długa droga do zielarki, która na nasz widok pokręciła głową z  lekkim rozbawieniem.
-Znowu nasza Rayl'a. Odwiedzasz mnie równie często co twoja matka. Co sobie tym razem zrobiłaś?
-No właśnie nie wiadomo.
Odpowiedział za mnie Storm.
-Mowy nie straciłam!
Nie mogłam się powstrzymać. Następnie zwróciłam się do Terry.
-Co do mojej matki, to chyba faktycznie niedługo ją dogonię.
-Wejdźcie do środka.
Zrobiliśmy to o co prosiła, w sumie to Storm zrobił, a mnie taki stan rzeczy zaczynał pasować. Powinnam częściej dawać mu się nosić na plecach.
-Możesz na chwilę wyjść.
Zielarka zwróciła się do mojego partnera. 
-A nie mógłbym zostać?
-Nie.
Odpowiedziała surowo.
-Chodź zbadamy cię.
To już było skierowane do mnie.

Terra? Co mi jest?






Luna do Storma i Rayl'i

Zbierałam zioła na polanie, gdy nagle zobaczyłam Sandstorma i Rayl'ę wchodzących na polanę. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie byli w siebie wtuleni. A on mi mówił, że nie są parą!Po chwili mnie zauważyli.
- M...Mama? - zapytał zaskoczony Storm
- Co wy tu robicie?  zapytałam. Starłam się być opanowana.
- No...eee... spacerujemy.... - mówił
- A czemu się przytulacie? Ponoć się nie lubicie... - powiedziałam
- No bo... My się już przyjaźnimy... - powiedziała Rayl'a
- Taaak? No proszę proszę... Rayl'a?
- Tak? - zapytała przekornie
- Przeprowadziłaś się niedawno, i to w tym samym momencie co Storm... I wiesz, jako alfa chciałabym obejrzeć twoją jaskinię - powiedziałam. Chciałam się przekonać, czy mnie nie okłamali, czy oni nie mieszkają razem i czy nie są... Parą...
- Moja jaskinia, moja sprawa - odparowała
- Nie pyskuj - powiedziałam
- I co? - no, ma charakter. Po mamusi.
- Dobrze. Nie będę się kłócić, matka sobie z tobą pogada, bo potem cię do niej zaprowadzę.
- Phi... - wzruszyła ramionami
- A więc w takim razie, może ty mi pokażesz swoją jaskinię? - zwróciłam się do syna
- Eee... Wiesz...Bo ona...Jest... Em... Tam jest bałagan...I... Muszę tam posprzątać... - jąkał się. Czyli coś kręcił
- Zaprowadź mnie tam. Chciałabym obejrzeć TWOJĄ jaskinię. Ciekawa jestem którą wybrałeś - powiedziałam. Storm westchnął zrezygnowany i zaczął prowadzić w stronę ostatniej z odkrytych jaskiń. Stanęli przed nią.
- Proszę. To tu - mruknął
Weszłam do środka. (Nie było bałaganu, panował tu idealny porządek) Od razu rzuciły mi się w oczy rzeczy Storma. Ale nie tylko jego rzeczy tam były...
- Storm! Rayl'a! - krzyknęłam. Weszli do środka
- Co to ma znaczyć? Czy mnie okłamaliście? Mieszkacie razem, prawda? - pytałam
- No... Bo ja... em... moja jaskinia.... - zaczęła tłumaczyć Rayl'a
- Już nie tłumacz nas. - powiedział mój syn. Chyba zrozumiał, że ich przejrzałam.
- Czekam na wyjaśnienia - rzekłam
- Mamo... Tak. Mieszkamy razem. To nie był przypadek, chcieliśmy razem zamieszkać, bo my...
- My się bardzo polubiliśmy... - weszła mu w słowo Rayl'a
- Ale... - powiedział
- Tak, my się już baaardzo przyjaźnimy...- powiedziała patrząc Stormowi prosto w oczy
- Okej... A czemu mi nic nie powiedzieliście? - zapytałam
- Bo ja... - zaczął Storm, ale przerwał bo Rayl'a jęknęła i osunęła się na ziemię
- Auuuu...

Rayl'a?

Raven do Alissy

Alissa zaczęła mnie oprowadzac po terenie watahy. Gadała i gadała myślałam, że nigdy nie skończy. Rozglądałam się za jaskinią dla mnie, a wadera dalej gadała jak...do tego nie ma porównania. Po dłuższym czasie zobaczyłam malutką jaskinię.
-Ja tu zostanę-powiedziałam
-Co? Nie możesz, jeszcze nie skończyłyśmy oprowadzki, a to miejsce jest blisko...
-Mogę! Będę tu mieszkac, a jeśli wy boicie się tu podejśc to lepiej dla mnie.
-Będziesz tu samotna...
-No i o to chodzi! Nie chcę aby ktokolwiek mi tu przeszkadzał, chcę byc sama! Zawsze byłam sama i dobrze mi z tym! - zdenerwowałam się, nikt nie miał prawa rozkazywa mi! Dyszałam ze złości, byłam wściekła! Popatrzyłam na Alissę, była przestraszona ale dalej uśmiechnięta, próbowała byc dla mnie miła. A to jeszcze bardziej działało mi na nerwy.
W końcu odważyła się odezwac:

Alissa? Raven jest wściekła...

Kiara do Okami'ego

Byłam troszeczkę zaskoczona.
-Naprawdę?-wyjąkałam.
-Tak.-uśmiechnęła się Terra.
-Pamiętaj! Nie możesz się przemęczać!-pouczyła mnie. Skinęłam głową.
-Teraz musimy cię jakoś przenieść do jaskini, aż poczujesz się lepiej.-powiedziała zielarka i przywołała wiatr, który bezpiecznie zaniósł mnie do domu. Kiedy zostaliśmy sami zagadnęłam Okami'ego.
-Cieszysz się?-zapytałam
 
Okami?

Charlotte do Terry, Kiiyuko i Kastera


-Zbadałaś mnie już ? - spytałam
-Tak, złamałaś nogę-odpowiedziała i zaczęła mi ją naprawiać
-Jak długo będę musiała siedzieć w domu ? -zapytałam
-Nie wiem może 2 tygodnie albo tydzień
-Tylko jak ja dojdę do domu- mruknęłam pod nosem
-Ja wszystko słyszę. Mogę cię odprowadzić, ale tylko kawałek, ponieważ inni pacjenci czekają-odpowiedziała i mnie odprowadziła
Doszłam kulejąc do jaskini moi rodzice już czekali
-Cześć!
-Witaj córeczko jak tam twoja noga? -zapytał mój tata, a moja mama nic nie odpowiedziała chyba była zła
-Dlaczego uciekłaś, gdy miałaś szlaban?-spytała
-Nie wiem - odpowiedziałam zawstydzona
 
Mama? Tata?

Picallo do Sarah, Ameji, Mariki i Samuro


-Gdzie idziemy ?- spytałem
-Do zagajnika uczyć dzieciaki polować.-odpowiedziała Sarah
-Ameja, Marika, Samuro!-zawołałem
-Już idę!
-Ja też !
-I ja!
-Mama i ja będziemy uczyć was polować.-powiedziałem i uśmiechnąłem się
-Super!!!- wykrzyknął Samuro i Marika
-Ale ja nie chce.- zaczęła płakać Ameja

 Kto dokończy?

Sarah do Picallo i szczeniaków


-Mamy chwilę świętego spokoju.
-Chwilę...- odpowiedział ,wtedy gdy do domu wchodziły dzieciaki
-Co tak szybko ?- spytałam
-Nie chciało nam się już spacerować-odpowiedzieli równocześnie
-Idziemy, gdzieś?- spytałam mojego partnera
-Z dzieciakami ?
-Nie sami.
-A co z dzieciakami ?
-Dobra niech idą z nami- powiedziałam

 Picallo dokończysz ?

Samuro do Mariki i Amejii


-Czego tu szukasz? - warknąłem
Nie odpowiedziała lecz od razu rzucił się na mnie
-Samuro uważaj-krzyczały moje siostry
Ugryzłem go nogę, potem rzuciłem się na niego a on krzyknął:
-Zostaw mnie to boli
-To ty nas zostaw , dobrze-warknąłem
-To bolała - krzyknąłem , ponieważ on mnie ugryzł
Następnie poszedł sobie i nas zostawił
-Może już wracajmy-poprosił Ameja
-Oczywiście.

C.D.N

Marika do Samuro i Amejii


 Szliśmy w stronę ...
W sumie to nie wiem w jaką stronę , ale było tam ciemno. Ameja jak zwykle się bała .
-Samuro czy ty wiesz dokąd nas prowadzisz?-spytałam niepewnie
-Chyba taaak... - odpowiedział nieśmiało
-Ameja wszystko dobrze ? - zapytałam , ponieważ jestem troskliwa
-Trochę się boję...
Nagle stanęłam i powiedziałam że wracamy bo tu nie jest bezpiecznie
-Dobrze - odpowiedział Samuro ze strachem
Już mieliśmy zacząć wracać gdy przed nami pojawiło się coś i to coś dziwnego, brzydkiego, strasznego i nie wiem co dalej

Samuro dokończ ?

Ameja do Mariki , Samuro, Sarah i Picallo


-Idziemy gdzieś sami ? - zapytałam moje rodzeństwo
-Tylko mama i tata muszą się zgodzić -powiedział mój brat
-Mamo możemy iść na spacer- spytałam
-Możecie tylko bądzcie grzeczni- odpowiedziała moja mama
-Tato możemy iść na spacer, jeśli mama się zgodziła
-Oczywiście że tak ale macie się bawić bezpiecznie
-Możemy-krzyknęłam idąc w stronę mojego rodzeństwa

 Marika proszę dokończ?

Charlotte do Terry, Kiiyuko i Kastera

-Zbadałaś mnie już ? - spytałam
-Tak, złamałaś nogę-odpowiedziała i zaczęła mi ją naprawiać.
-Jak długo będe musiała siedzieć w domu ? -zapytałam.
-Nie wiem może 2 tygodnie, albo tydzień
-Tylko jak ja dojdę do domu? - mrukęłam pod nosem 
-Ja wszystko słyszę. Mogę cię odprowadzić, ale tylko kawałek, ponieważ inni pacjenci czekają - odpowiedziała i mnie odprowadziła
Doszłam kulejąc do jaskinii, moi rodzice już czekali.
-Cześć...
-Witaj córeczko jak tam twoja noga? -zapytał mój tata, a moja mama nic nie odpowiedziała, chyba była zła
-Dlaczego uciekłaś, gdy miałaś szlaban?!-spytała
-Nie wiem... - odpowiedziałam zawstydzona.

Picallo do Sarah, Ameji, Samuro i Mariki

-Gdzie idziemy ?- spytałem
-Do zagajnika uczyć dzieciaki polować-odpoweziała
-Ameja, Marika, Samuro!-zawołałem
-Już idę!
-Ja też!
-I ja...
-Mama i ja będziemy uczyć was polować-powiedziałem i uśmiechnąłem się
-Super!!!- wykrzyknął Samuro i Marika
-Ale ja nie chce!!! - zaczęła płakać Ameja

Kto dokończy?

Sarah do Picallo i ich dzieci

-Mamy chwilę świętego spokoju
-Chwilę- odpowiedział ,wtedy gdy do domu weszłły dzieciaki
-Co tak szybko ?- spytałam
-Nie chciało nam się już spacerować-odpowiedzieli równocześnie
-Idziemy gdzieś? - spytałam mojego partnera
-Z dzieciakami?
-Nie sami...
-A co z dzieciakami?
-Dobra niech idą z nami- powiedziałam

Picallo, dokończysz?

Marika do Ameji i Samuro

Szliśmy w stronę ... w sumie to nie wiem w jaką stronę , ale było tam ciemno, a Ameja jak zwykle się bała.
-Samuro czy ty wiesz dokąd nas prowadzisz?-spytałam nie pewnie
-Chyba taaak - odpowiedział nieśmiało
-Ameja wszystko dobrze ? - zapytałam , ponieważ jestem troskliwa
-Trochę się boję
Nagle stanęłam i powiedziałam że wracamy, bo tu nie jest bezpiecznie
-Dobrze - odpowiedział Samuro ze strachem.
Już mieliśmy zacząć wracać, gdy przed nami pojwiło się coś i to coś dziwnego, brzydkiego, strasznego i...

Samuro, dokończ...

Ameja do Marki, Samuro, Sarah i Picallo

-Idziemy gdzieś sami ? - zapytałam moje rodzeństwo
-Tylko mama i tata muszą się zgodzić -powiedział mój brat
-Mamo możemy iść na spacer- spytałam
-Możecie tylko bądzcie grzeczni- odpowiedziała moja mama
-Tato możemy iść na spacer, jeśli mama się zgodziła
-Oczywiście że tak ale macie się bawić bezpiecznie
-Możemy-krzyknęłam idąc w stronę mojego rodzeństwa

Marika, proszę dokończ...

Max do Nory i Solitaria

Nora pytała mnie czemu tak mówię ale nie mogłem jej powiedzieć nie, nie, nie , nie mogę. - myślę
-Halo nic ci nie jest? - zapytała mnie nora
-Nnnnn.....iiiie. - powiedziałem ze strachem
Nic mi nie jest - pośpiesznie dodałem
-Aha. - powiedziała Nora 
Przez długi czas panowała cisza. Gdy nagle Nora powiedziała:
-Może przejdź się na spacer w około domu albo dalej? -zapytała Nora
-Dobrze ale czy dasz sobie radę z Anastazją? - zapytałem ze zmartwieniem
-O mnie się nie martw - Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy
-Dobrze, więc będę za pół godziny - powiedziałem
Nora tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się do mnie.
Wyszedłem z domu i postanowiłem, że przejdę się do Luny bo jest genialną słuchaczką.
Dotarłem na miejsce. Gdy wszedłem do środka zastałem tylko kilka obrazów na ścianie i dywan. Wiedziałem wtedy, że nikogo nie ma. Jednak nagle z drugiego pokoju wyszedł basior i powiedział tak:
-Słucham czego chcesz? – zapytał ze złością
-Jestem przyjacielem Luny i właśnie do niej przyszedłem. – Oznajmiłem
-Aha. Przyjaciel Luny powiadasz? 
-Tak, Max 
-Aaaa Max. Yyyyy przepraszam Cię za moje zachowanie. – przepraszał mnie tak przez pięć minut Basior. Wtedy domyśliłem się że to jest Solitario. Gdy on przestał mnie przepraszać zapytałem:
-Czy Luna jest w domu? – zapytałem bez strachu
- Nie, nie ma jej. – Powiedział
-Oh no dobrze przyjdę innym razem. Do zobaczenia – Krzyknąłem kierując się ku drzwi.
Usłyszałem tylko niewyraźne pa pa i nic więcej. Nie miałem nic do roboty wiec poszedłem na księżycową polanę. Może znajdę kwiat nocy i dam go Norze wtedy nie będzie się na mnie tak gniewała za moje zachowanie.- Myślałem 
W połowie drogi natknąłem się na duże wilki, których nie znałem. Pomyślałem wtedy, że dawno tak sobie nie chodziłem po miasteczku i okolicach. Gdy wreszcie dotarłem do księżycowej polany od razu zauważyłem kwiat nocy dlatego, ze na nim stałem. To znaczyło też, że mam mało czasu więc musiałem się spieszyć. Zerwałem kwiat nocy, złapałem go w zęby i czym prędzej zacząłem biec do domu. Byłem już przy domu Luny więc wiedziałem, że za chwilę może dwie będę w domu. Biegłem, biegłem ile sił w łapach. Nagle obejrzałem się i już byłem przed domem. Wszedłem podbiegłem do Nory i dałem jej kwiat poczym momentalnie upadłem no dywan. Nora zaczęła mnie pytać:
-Hej! Czy wszystko dobrze?! Halo! – pytała mnie z przerażeniem i ze łzami w oczach
- Tak żyję, żyję – powiedziałem nadal leżąc na ziemi
No więc poszedłem do Luny, Bo chciałem z nią porozmawiać ale jej nie było. Postanowiłem że pójdę na księżycową polanę i zdobędę dla ciebie kwiat nocy. Znalazłem go szybko ale wtedy wiedziałem, że mam mało czasu żeby uwinąć się w pół godziny jestem taki zmęczony bo wracałem z taj polany najszybciej jak umiałem biec.
-Zrobiłeś to wszystko dla mnie? – zapytała mnie Nora
- Tak oczywiście że tak. – powiedziałem z przekonaniem i ze zmęczeniem
- Teraz idź odpocznij. – powiedziała zmartwiona Nora 
A ja zajmę się małą ona też musi iść spać.
-Dobrze, - powiedziałem tak mało bo byłem zmęczony. Wlokłem się później do drugiego pokoju i położyłem spać.

Nora?

niedziela, 16 czerwca 2013

Nora do Maxa

Po wizycie Alison stwierdziłam, że zostanę w domu z Maxem i Anastazją.
A po za tym, nadal nie mogę wychodzić na spacer bo jestem osłabiona.
Po kilku chwilach Anastazja obudziła się z długiego snu. Max nic nie mówił. Nagle coś go poderwało i odezwał się cichym i nieśmiałym głosem:
-Co.........tt...aa.a....mmm uuu ciebi......e........? - powiedział
- Nic. - odpowiedziałam nie martwiąc się jego głosem.
Jednak coś w środku powiedziało mi że muszę go o to zapytać.
Długo się zbierałam żeby mu to powiedzieć ale w końcu zapytałam :
- Dlaczego tak dziwnie mówisz? Co się dzieję?
-Yyyyyyy - wyjęczał
-No co? - zapytałam ponownie

Max?