sobota, 20 kwietnia 2013

Opowiadanie Alison

Teraz na prawdę musimy być uważne. Trzeba chronić Kiarę. Wiedziałam o tym doskonale. Wszystkie to wiedziałyśmy. Żeby odseparować się choć na chwilę od problemów postanowiłam się przejść.
- ,,Gdzie by tu iść?'' - zapytałam samą siebie w myślach.
W końcu wybrałam się na polowanie do Zagajnika. Lecz nie byłam tam sama. Gdy zobaczyłam stadko saren na polance, rzuciłam się na nie. Niestety ktoś mnie uprzedził. Nie znałam go.
- Skąd jesteś? - spytałam wilka.
- A co cię to obchodzi? - odburknął.
- Nic... Nie gorączkuj się tak. Chciałam tylko być miła... - odpowiedziałam i odeszłam.
Szłam dalej w poszukiwaniu... no właśnie, czego? Jedzenia? Nie, nie byłam już głodna... Chyba jakiegoś cichego ustronia, gdzie mogłabym posiedzieć w ciszy. Nagle usłyszałam huk... Ale nie był to głaz czy coś takiego... Sama nie wiedziałam co to było... Po chwili coś poruszyło się między drzewami. I znów huk, tylko tym razem bliżej. Już wiedziałam to były... strzelby... to oznaczało tylko jedno...
- Ludzie - szepnęłam drżącym głosem i rzuciłam się do ucieczki. Słyszałam za sobą głosy gonitwy. Nadal biegłam, ale tak dokładnie nie wiedziałam gdzie. Z czasem gdy coraz bardziej gubiłam drogę, tak coraz bardziej cichły strzelby, krzyki, ujadanie psów...

C. D. N.

piątek, 19 kwietnia 2013

Ayra do Luny

-Aha.
Skierowałyśmy się na Księżycową Polanę. Gdy byłyśmy na miejscu Luna odezwała się.
-Nie sądzisz, ze tutaj jest pięknie?
-Zgadzam się z tobą.
Wtedy usłyszałyśmy jakieś szeleszczenie. Równocześnie odwróciłyśmy się w stronę z której ono dochodziło. W nasza stronę szedł...

<No kto to był?>


Luna do Ayry

- Nie wiem. Wokoło są legowiska smoków, może się niechcący przyplątał? - powiedziałam
- Wątpię...
- Dobra! Zostawmy to na później. Nie chcę teraz o tym gadać. - powiedziałam
- Oki, oki. Co ty się taka nerwowa zrobiłaś? - zapytała
- Oj, bo ostatnio tyle się dzieje...

Ayra? 0 - weny

Ayra do Luny

-To może...
-Nie ja wybiorę gdzie pójdziemy bo jeszcze znowu wpakowałabyś nas w kłopoty. Zielony Strumień?
-Dobrze.
Gdy doszłyśmy nad strumień zapytałam.
-Ale nadal nie rozumiem co z tym smokiem.

<Luna wyjaśnisz mi to wreszcie?>

Luna do Ayry

Fiolka zniknęła.
- Aha. Czyli koniec eksperymentu? - zapytała sarkastycznie Ayra
- Nie wiem. Wrócimy do tego kiedy indziej. - powiedziałam
- A.co teraz?
-Może gdzieś pójdziemy? - zaproponowałam

Ayra?

Luna do Kiary

- Wiem kim był ten wilk! - krzyknęła
- Tak? - spytałam
- To był demon, którego zabili moi rodzice - powiedziała
- On nie jest demonem. To wilk-duch.
- Co?
- Wilk, który niby zginął, ale jednak istnieje, bo "wszedł" do ciała innego, żyjącego wilka.On będzie istniał, dopóki nie zrobi tego, co musi. On chce zemsty. - wytłumaczyłam
- Ale jak ty to poznałaś? - zapytała Kiara
- Bo wyczułam w jego głębi dobro. Ten wilk nie jest świadom tego, ze jest czyjąś "marionetką". Musimy go uwolnić. - mówiłam

Kiara?

Ayra do Luny

Tak bardzo chciało mi się spać. Ale w końcu powiedziałam sobie, że jak tak dalej pójdzie nigdy nie dowiem się o co chodzi w tym wszystkim. Znalazłam Lunę Samotnym drzewie.
-Luna!
-No nareszcie! Już miałam wrażenie że nigdy nie wstaniesz, ale jakoś w to nie za bardzo mogłam wierzyć.Zbyt piękne żeby było prawdziwe.
Przewróciłam oczami.
-Baaardzo zabawne. Od czego zaczynamy?
-Od czegoś prostego i niezbyt niebezpiecznego.
Spojrzała na mnie wymownie.
-Ta cała afera ze smokiem to tylko przypadek.
-Wyczaruj mi tu... może fiolkę.
-Żebyś ja sobie wzięła?
-Zawsze może się przydać.
Zrobiłam to o co prosiła.
-Dobrze, wygląda na naprawdę rzeczywistą. A teraz każ jej zniknąć!

<Luna, fiolka zniknęła, czy może jednak ją sobie wzięłaś?>


Od Kiary do Luny, Alison i Ayry


-Wiecie... Teraz sobie coś przypomniałam...-zaczęłam i wybiegłam z jaskini. Słyszałam za sobą wołanie, ale teraz nie zwracałam na to uwagi.
 -Dlaczego... dlaczego...-powtarzałam pod nosem. Dotarłam do mojej jaskini. Wzięłam mały, biały woreczek:
 
 Wysypałam z niego popiół i przemówiłam w języku ognia.
-Dife soti epi montre m yon foto nan tan lontan an.-co znaczyło:"Przyjdź ogniu i ukaż mi obraz z przeszłości." Z popiołu wyskoczyły płomyki ognia. To co zobaczyłam, przeraziło mnie jeszcze bardziej niż myślałam. Widziałam tego wilka, jak nas atakuje i jak moi rodzice zadają mu śmiertelną ranę. Teraz zobaczyłam scenę z pola bitwy. Moi rodzice już nie żyli, a ten wilk się tam pojawił. Ktoś musiał go wskrzesić, a więc był demonem! Zaprzysiągł zemstę na naszej rodzinie, a ja jako najstarsza, byłam jego pierwszą ofiarą.
Płomienie zgasły.
 -Czemu tak wybiegłaś?-zapytała stojąca w drzwiach Luna. Za nią stała reszta dziewczyn.

<Luna?>

Od Alison do Luny, Ayry, Kiary i Terry

- Terro, nauczysz mnie tej mikstury, którą przed chwilą podałaś Ayrze? Bo widzę iż działa, a ona często ma takie SKOKI EMOCJONALNE... - spytałam zielarkę.
Wszystkie się zaśmiałyśmy.
- Oczywiście, Alison... - odpowiedziała opatrując moje rany.
Kiara stała i patrzyła na mnie i Lunę.
- Dziękuje ci Kiaro! - powiedziałam - Gdybyś nie odciągnęła tego basiora od alfy, nie było by jej tu, a może nawet i mnie!
- Nie ma za co... - odpowiedziała. - Jesteś moją rodziną... Wszystkie jesteście! - mówiąc to popłakała się.
- No już dobrze... - powiedziała Luna. - Ja także ci dziękuje, Kiaro...
Uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem. Teraz WSZYSTKO JEST DOBRZE... Chociaż?

Kiara?

Swiftkill do Akelaha

- Hej! Tak tego nie załatwisz - powiedziałem
- O! Cześć Swift. Wybacz, ale jakoś nie idzie mi polowanie.
- Uzupełniasz spiżarnię? To idź spróbuj po drugiej stronie Zagajnika. Wczoraj wieczorem widziałem tam stadko saren. Może coś złapiesz - powiedziałem i odwróciłem się aby odejść, lecz zatrzymał mnie głos Ake:

Akelah dokończysz?

Akelah do kogoś

Wstałem rano, kiedy pierwsze słoneczne promienie właśnie zaczynały tańczyć na zielonej trawie. Ze złością stwierdziłem, że w mojej małej spiżarni nie zostało już nic do jedzenia i znów będę musiał iść na polowanie o tak wczesnej porze. Nie kontrolując swoich emocji grzmotnąłem łapą w kamienną ścianę jaskini, ta pozostała jednak niezłomna i ucierpiałem wyłącznie ja. Zakląłem cicho pod nosem. -To idę. - powiedziałem do siebie wzruszając ramionami. Po kilku minutach truchtu znalazłem się w Zagajniku. -Chodźcie, chodźcie do wujcia Akelaha... - szeptałem przechadzając się powoli wydeptanymi przez innych ścieżkami. Niestety nie dawało to efektów i dlatego wrzasnąłem już "nieco" głośniej... -Wstrętne zwierzęta, do mnie, GŁODNY JESTEM! - wydarłem się płosząc resztki ptactwa siedzącego na drzewach i zająca przyczajonego w zaroślach. -To chyba nie tak się robi. - usłyszałem za sobą głos i odwróciłem się gwałtownie.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Od Ayry do Kiary,Alison i Luny

-No dobra! Niech ktoś mi wyjaśni co tu się dzieje tu dzieje, bo nie wytrzymam!
Kiedy to mówiłam wcale nie przesadzałam, moje nerwy były mocno nadwyrężone.
-Moment!
Uspokoiła mnie Terra, a raczej próbowała.
-Ten wilk wspominał coś o zemście.
Powiadomiła mnie Alison.
-O jakiej zemście, za co ?!
Wtedy zielarka podała mi jakiś napój.
-Co to ?
Zapytałam podejrzliwie.
-Nic takiego, to na uspokojenie.

<To jak? Co tam się stało?>

Od Kiary do Ayry,Luny i Alison

 Gdy Alison upadła, podbiegłam i wniosłam po kolei Lunę, a potem ją do jaskini Terry. Nadbiegła Ayra.
 -Co się stało?-zapytała.
 -Powiem ci później. Na razie pomóżmy zielarce.-odpowiedziałam i podeszłam do Terry.
 -Nic im nie będzie?-zapytałam.
 -Wszystko powinno się ułożyć.-odpowiedziała zielarka. Przyszykowała waderom jakiś napój.
 -Muszą to wypić.-raczej stwierdziła niż zapytała Ayra.
 -Tak.


 <Ayra, co teraz?>

Luna do WSZYSTKICH

Kochani! Mam do was prośbę, abyście pisali opowiadania do max. dwóch wilków. Jeśli jest więcej, to nadsyłane są mi różne dokończenia od kilku osób. Więc proszę, zastosujcie się do tego.

Wasza alfa
Luna

Opowiadanie Kiiyuko

 Obróciłam głowę w prawą stronę i zauważyłam małego króliczka który zaplątał się w roślinę mięsożerną. On chyba też mnie zobaczył i poprosił żebym go uwolniła, ponieważ krzaczek już się szykował żeby go zjeść. Trudno było go odplątać ale się udało, niestety miał bardzo poranioną łapkę. Postanowiłam mu ją wyleczyć i się nim zaopiekować mam nadzieję że Luna się zgodzi.Gdy obróciłam głowę w drugą stronę końcówką oka zobaczyłam KOGOŚ.

Opowiadanie Alison

Nagle przed basiorem wylądował wielki gryf! Nie wiedziałam co robić.
- Myślisz, że odwrócisz moją uwgę od siebie? Phii! Chyba śnisz! - powiedziałam mu w twarz.
Chciałam coś dodać, lecz gryf rzucił się na mnie. Odskoczyłam w bok. Nie podawał się. Postanowiłam wezwać Flime. Gdy przyleciała od razu oślepiła monstrum blaskiem. Wykorzystałam to i zadałam mu śmiertelną ranę.
- Ojej! Nie masz swojego obrońcy, cieniasku? - spytałam drwiąco.
- Zaraz będzie po TOBIE! - wrzasnął i obnarzając kły zaczął szarżować na mnie.
Odskoczyłam. Kątem oka widziałam iż Kiara wstaje i powoli rusza do wyjścia. Po chwili przyspiesza. Wilk widząc, jak patrzę za waderą wykorzystał to i udrapnął mnie w bok. Zasyczałam z bólu. Nie pozostałam mu dłużna. Oddałam cios z równą zachłannością. Potem wszystko działo się szybko. Ja ewidentne byłam szybsza, sprytniejsza i zwinniejsza od tego intruza. W końcu wycieńczony, padł. Uśmiechnęłam się zwycięsko i zaczęłabym skakać ze szczęścia, gdyby nie mocno zaraniony bok i łapa. Podeszłam do Luny, ale miała zamknięte oczy. Wzięłam ją na plecy i ruszyłam do Terry.
- Jeśli... ktokolwiek... może... teraz... pomóc to... tylko... Terra... - powiedziałam do siebie z wysiłkiem. Gdy byłam już na progu jaskini zielarki, padłam na ziemię z wyczerpania...

Luna? Terra? Kiara?

środa, 17 kwietnia 2013

Od Alison do Luny i Czarnego Wilka

Pośrodku jaskini Luny stał owy basior i coraz mocniej wbijał w alfę swoje długie szpony. Nie miał szczęścia i nie zobaczył stojącej za mną Kiary, która odeszła na bok i po chwili się na niego rzuciła. Wykorzystałam te kilka minut jego nieuwagi i podbiegłam do Luny.
- Luna, proszę cię odezwij się... - mówiłam przez łzy. - Luna? Powiedz coś... Proszę!
Wadera poruszyła się lekko.
- Ali? Co ty tu robisz? Gdzie Kiara? A ten basior?
- Spokojnie... Wszystko jest dobrze... - szepnęłam, po czym wzięłam ją na swoje barki i odniosłam na bok. W tym samym czasie wilk zrzucił Kiarę z siebie i obdarzył mnie nienawistnym spojrzeniem. Zaczęliśmy krążyć wokół siebie.
- Widzę, że przyjaciółeczki cię opuściły! - zaśmiał się chamsko.
- Co tu robisz? - warknęłam w jego stronę.
- A jak myślisz, hę? Pragnę zemsty.
- Za kogo i za co? - nie dawałam za wygraną.
- Czy to ważne?
- Tak! - byłam tak zdenerwowana iż miałam ochotę go zabić natychmiast, ale...

C. D. N.

Od Alison do Kiary

Wybiegłyśmy z jaskini Luny.
- Kto to był do CHO***Y ?! - krzyknęłam na Kiarę.
- Ja... Nie wiem... To chyba ten z mojej wizji. Spałam i nagle usłyszałam szelest. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego... - zaczęła płakać.
- Już cicho... wszystko będzie w porządku... - mówiąc to mocno ją przytuliłam.
Nagle podskoczyłyśmy z przerażenia, bo usłyszałyśmy ogromny huk, a potem krzyk...
- LUNA!!!!! - wydarłam się i pobiegłam do jaskini, a za mną Kiara. Spotkała nas tam nie miła niespodzianka...

Luna do Kiary i Alison

- Kiara co je... Co ty tu robisz! - krzyknęłam, bo w mojej jaskini był INNY WILK!
- To moja sprawa, nie wtrącaj się - powiedział basior
- Wyjdź natychmiast z mojej jaskini, albo inaczej nie ręczę za siebie - warknęłam - Ali, Kiara najlepiej wy też wyjdźcie z jaskini, PROSZĘ - powiedziałam do przyjaciółek, a one posłusznie wyszły
- I co teraz zrobisz? Skrzyczysz mnie? - zapytał  mnie basior, strasznie wkurzającym głosem
- Teraz się z tobą policzę, ale najpierw powiedz co ty tu robisz i jak się dostałeś na teren mojej watahy?!

Alison, Kiara?

Od Alison do Luny

Bardzo zasmuciła mnie wieść o odejściu Notte. Poszłam do Luny, aby z nią pogadać. Gdy weszłam do jej jaskini zobaczyłam śpiącą tam Kiarę. Spojrzałam pytającym wzrokiem na alfę. Wyszliśmy z jaskini.
- Chyba miała wizję... - zaczęła Luna. Tak po prostu bez żadnego cześć, hej czy czegoś takiego...
- Cześć Luno, moja wieloletnia przyjaciółko... - powiedziałam do niej, obdarzając ją bardzo wymownym spojrzeniem.
- Ups, skorki! Cześć...
- No, teraz możemy pogadać... Co z Kiarą?
- Przyszła do mnie około godzinę temu. Była cała roztrzęsiona, mówiła, że widziała swoją mamę, która mówiła iż jeszcze nie jest dobrze. Gdy Kiara się obudziła podobno miała wizję czarnego wilka... Nie wiem co to oznacza, ale sny magcznych wilków należy brać na serio...
- ,, Jeszcze nie jest dobrze...''... Hmmm... Ciekawe co miała na myśli...
- Nie wiem, ale musimy teraz uważać...
Naszą rozmowę przerwał okropny wrzask, pełen bólu i strachu.
- Kiara! - krzyknęła Luna i już pędziłyśmy do jaskini alfy...

Luna? Dokończ... :)

Od Luny do Kiary


- Hej! Kiara, kochana co jest? - zapytałam troskliwie
 - Bo... Miałam taki sen: była tam moja mama i mówiła mi że jeszcze nie jest dobrze. Potem miginął mi przed oczami czarny wilk. Trochę się przestraszyłam. - powiedziała
 - Już dobrze. Uspokój się.
 - Okej.
 - Jeśli mówiła ci że jeszcze nie wszystko jest dobrze, to może musisz coś zrobić, coś się jeszcze stanie. A ten wilk... Nie wiem, ale chyba to nic dobrego.
 - Ale co dalej?
 - Będziemy uważać. Sny magicznych wilków trzeba brać na poważnie.
 - Wiem, ale...
 - Ale teraz prześpisz się w mojej jaskini, dobrze? - powiedziałam


< Kiara?>

Notte odchodzi!

Z przykrością informuję ,że Notte musiała odejść.Powodem była decyzja właściciela.

Kiara do Luny

-Weź się w garść Kiara!-usłyszałam głos mamy. Jeszcze nie wszystko jest dobrze... głos zdawał się cichnąć. Obudziłam się z krzykiem. Wszyscy spali. -Halo? ... Mama?- Zapytałam niepewnie. Nikogo nie było. Po cichu wyszłam z jaskini. Co mama miała na myśli? Nie wszystko jest dobrze? Przecież mam przyjaciół, watahę.... Nagle mignęła mi wizja: jakiś czarny wilk.
W otoczeniu rozpoznałam teren naszej watahy. Pobiegłam do jaskini Luny. -Luna, obudź się! Proszę! - zawołałam. Wadera pooli wstała.

Luna do Ayry


 - Hej, wstajesz już?
 - Aaaaaaa... Tak już wstaje.
 - Hmmmm....może przełożymy to na popołudnie? Jesteś jeszcze zmęczona. - powiedziałam
 - Ale..
 - Ej! Już! Z powrotem do łóżka! - powiedziałam ze śmiechem
 - Dobrze już, dobrze.


<Ayra?>

Od Ayry do Ali,Kiary,Swifta i Luny

No tego za wiele nawet jak dla mnie.
-Jestem już zmęczona możemy wracać?
Spytałam. Nigdy nie sądziłam ze powiem coś takiego.Luna się uśmiechnęła.
-No pewnie! Ale jutro sprawdzimy o co w tym wszystkim chodzi.
-Jak?
Zapytałam, mój mózg powoli przestawał działać.
-Wyczarujesz kilka rzeczy i przekonamy się czy są prawdziwe.
-Dobrze.
Miałam niejasne przeczucie, że to wyczarowanie tego smoka mnie tak zmęczyło.
*********************************************************************************
Następnego dnia rano.
Luna stała przed moją jaskinią i próbowała mnie dobudzić.

<Luna, czas  sprawdzić o co biega.>

Luna do Ayry i reszty


 - Nie wiem. Ale wersja Swiftkilla jest bardzo prawdopodobna. Chodź ten smok mógł tu przylecieć. - powiedziałam
 - Aha
 - A może... - powiedział Swift
 - Tak?
 - Może twoje iluzje są prawdziwe?
 - Chyba... Tak - powiedziałam
 
< Ayra, Alison i Kiara Swift?>

Od Ayry do Luny,Kiary,Ali i Swifta

Że co!? Moje iluzje mogły być prawdziwe! Spojrzałam na dziewczyny. Kiara i Ali wydawały się wstrząśnięte  tak jak ja.Luna zachowała względny spokój, a Swift ... z jego twarzy nie dało się nic wyczytać.
-Ale to miała być iluzja....nawet nie za bardzo się starałam żeby wyszła. Musi być jakieś inne wytłumaczenie!
Tak naprawdę nie chciałam się przyznać do tego że znowu narobiłam kłopotów... i do tego że mogłam posiadać taką moc.
-Luna? Na pewno możesz to jakoś wytłumaczyć.
Mój głos stał się lekko płaczliwy.

<Luna? Wytłumacz mi to bo teraz rozumiem jeszcze mniej.>

Opowiadanie Kiiyuko



 Szłam w stronę głosu wołającego o pomoc. Po  chwili namysłu doszło do mnie że zaplątałam się w roślinę która była mięsożerna. Więc moja akcja ratunkowa musiała się przyśpieszyć. Dlatego musiałam zacząć biec gdy po chwili wołanie o pomoc było jakby koło mnie.

 CDN

Od Swifta do Ayry,Luny,Kiary i Ali


 - Wiesz... To chyba było tak: ty wywołałaś iluzję, ona zniknęła po części i "narodził" się smok. Ot, cała cała filozofia - wytłumaczyłem
 - Ale.. To z mojej.iluzji?
 - Na to wychodzi.
 - Moje iluzje...


< Ayra? Co?>

Od Ayry do Swifta

Wtedy smok mnie zaatakował. Wykonałam zwód ( nie że się chwalę ale dość efektowny). Potem pobiegłam pod jego brzuchem szukając jakichś słabych punktów. Wydawało się, że skrzydła są bardzo delikatne.Rozcięłam je pazurami.Potwór ryknął z bólu.Wiedziałam jednak, że bez Swifta sobie nie poradzę. I gdy tylko to pomyślałam, on wybiegł z za drzew. Pokonał mojego przeciwnika bardzo szybko.Po walce wykrzyknęłam.
-Co tu się do chol*ry dzieje?!

<No wyjaśni mi to ktoś skąd wziął się ten smok (pierwszy oczywiście) ? >

Od Alison do Luny, Kiary i Ayry

- Eee... Luna? Czy ja mam omamy WZROKOWE? - spytałam.
- Chyba nie, a dlaczego pytasz? - odpowiedziała.
- Pozwól, że odpowiem na pytaniem wskazaniem ci czegoś... - mówiąc to pokazałam w bok. Luna oniemiała.
- Ayra wyczarowała JEDNEGO smoka, PRAWDA? - spytała drżącym głosem Kiara.
- Raczej tak... - odpowiedziała wciąż przestraszona Luna.
- Heeej!!!!! - wydała się Ayra biegnąc w naszym kierunku. - Swift... kill... za... mie... nił... się w... SMOKA!!! - powiedziała ledwo dysząc.
- Co?!?! - krzyknęłyśmy wszystkie na raz...

Luna? Ayra? Kiara? Swiftkill, GRATULACJE!!!

Swiftkill do Ayry, Luny, Alison i Kiary

- Ayra! Uciekaj stąd, ale już! Nie poradzisz sobie z nim! - krzyknąłem do niej
- Nie! Pomogę ci! - powiedziała
Nie było rady. Musiałem wywołać obłok ognia by zabrał ją do reszty. Sprzeciwiała się temu, ale to dla jej dobra. Lecz wystarczyła chwila nieuwagi, i smok popędził za Ayrą. Zaraz je dopadnie i zrobi im krzywdę! Poczułem w sobie wielki płomień, ogromną moc, aż nagle....
Zmieniłem się w smoka! :
http://www.supertapety.friko.pl/czerwony%20smok.jpg

"O rany!" pomyślałem , i poleciałem za smokiem.

Która dokończy?

Kiiyuko C.D

Po pięciu minutach doszłam do brzegu Bagna Zguby, i przez chwilę zastanawiałam się czy iść czy nie iść, czy iść czy nie iść, czy iść czy nie iść; ale po chwili usłyszałam wołanie o pomoc, wiec musiałam wejść. Gdy byłam już na Bagnach zaplątałam się w dziwne krzaczki. Wołanie o pomoc na chwilę ucichło, ale po sekundzie znów powróciło. Wydawało mi się że wołanie jest co raz bardziej głośniejsze, a ja jestem co raz bliżej
CDN

Od Alison do Luny

- Przepraszam Luna... - powiedziałam do niej. - Był zbyt uparty...
- Nic się nie stało... Chyba... - odpowiedziała ledwo zipiąc, bo uciekałyśmy przed smokiem. Gdy Swiftkill się pojawił... Chwila... Skąd on się tu wziął??? Chyba nie śledził.... Dobra, na roztrząsanie tego problemu będzie czas pózniej... Na razie cieszę się, że dziewczyny mi wybaczyły...

Luna?

Od Ayry do Swifta

-Lecę mu pomóc.
-Chyba sobie żartujesz!
Wykrzyknęła Luna.
-Jestem niemal pewna, że ten smok pojawił się tu przeze mnie.Więc to chyba logiczne, że nie mam zamiaru patrzeć jak Swift prowadzi z nim tak nierówną walkę.
Nie czekając na ich reakcję pobiegłam pomóc basiorowi. Miał dużą ranę na brzuchu.Rzuciłam się na smoka,wiedząc że nic mu to zrobi.Chciałam żeby Swift miał trochę czasu na obmyślenie jakiegoś planu.

<Swift co robimy?>

Kiiyuko do Luny

Kiiyuko do Luny
Całkiem niedawno dołączyłam do watahy Luny. Znam ją już jakiś czas i jest tu mi bardzo miło. Ale pewnego dnia, poszłam do alfy i powiedziałam:
-Wyruszam na przygodę - powiedziałam
-A czy można wiedzieć gdzie ?
Po pewny namyśle odpowiedziałam:
- Jeszcze zupełnie nie wiem. Może nad Górskie Jezioro, albo i nie może do Gór przerażenia . Jednak nie. Gdy chwilę się zastanowiłam powiedziałam ,że pójdę na Bagna Zguby.
-Czy ty zwariowałaś?
Odpowiedziałam jej że nie
-To po co idziesz przecież nie ma tam bezpiecznych ścieżek
-Ponieważ potrzebuje troszeczkę adrenaliny
-Mam nadzieję że nic Ci się nie stanie
-W sumie to też mam taką nadzieję


C.D.N

Luna do Ayry, Alison, Kiary i Swiftkilla

- No to super. - zdążyłam powiedzieć, smok rzucił się na nas.
- Szybko! Nad jezioro! - krzyknęłam, bo każdy wie, że smoki nie lubią wody. Lecz i tak nie miałyśmy szans. On był ogromny i silny.
Niestety nie zdążyłyśmy dobiec nad jezioro. Smok zionął ogniem prosto w nas. Myślałam że już po nas, ale... Nagle zobaczyłam przed sobą barierę.
- Co.. Swift? Co ty tu robisz? - powiedziałam widząc przed sobą basiora
- Ratuję was. Uciekajcie, dam sobie radę - powiedział utrzymując barierę
- Ale...
- Jestem wilkiem ognia. Dam radę.
- Uważaj na siebie - pobiegłyśmy nad jezioro. Tam byłyśmy bezpieczne, ale martwłam się o Swiftkilla. Nagle Ayra powiedziała:


Ayra?

Od Alison do... smoka?

Podeszłym do smoka. To prawda, umiem porozumiewać się ze zwierzętami, ale tego smoka bałam się jak ch****a! Był ogromny i PRAWDZIWY! Pełna obaw, z dopingiem dziewczyny, podeszłam do niego.
- Umm... Przepraszam... Panie Smoku? - powiedziałam do niego. Mimo iż to śmiesznie zabrzmiało, to nikt nie miał ochty do śmiechu...
- Słucham? - odpowiedział odwracając sie do mnie i ziejąc śmierdzącą paszczą w moją twarz.
- Chciałam sie tylko spytać : dlaczego pan nas atakuje?
- A dlaczego nie?
- Myślałyśmy, że jest pan TYLKO iluzją...
- TYLKO?!?! JESTEM PRAWDZIWYM SMOKIEM I NIKT, POWTARZAM NIKT NIE BĘDZIE MI ROZKAZYWAŁ!!!!!!!!!!! - wydarł się na mnie i zionął w nas ogniem. Myślałyśmy, że już po nas , ale nagle...

Od Kiary do Ayry,Luny I Alison


-Alison-powiedziałam drżącym głosem.
-Umiesz rozmawiać ze zwierzętami. Zrób coś!-poprosiłam.
-Dobrze... Spróbuję.-odparła niepewnie.

<Alison?>

wtorek, 16 kwietnia 2013

Od Ayry do Luny,Alison i Kiary

Gapiłam się na smoka.
-Chyba iluzje,ale już nie jestem pewna.
Odpowiedziałam Kiarze. Tym razem rzeczywiście miałyśmy kłopoty z których mogłyśmy nie wyjść cało. Znałam swoje iluzje, i doskonale wiedziałam że smok jest prawdziwy.Gdyby było inaczej rozpłynął by się w powietrzu, jak tylko przestał być potrzebny.

<Sorry ze tak krótko ale jestem w szoku, a poza ty umieram z ciekawości co tam wymyślicie>

Od Kiary do Ayry,Alison i Luny


 Stałam i wpatrywałam się w zagniewaną alfę.
-Ja też jestem trochę winna.-powiedziałam.
 -Nie zabroniłam jej tam wchodzić.-spuściłam głowę. Nagle coś za nami się poruszyło. Obejrzałyśmy się.
 -Ty wyczarowałaś prawdziwego smoka, czy iluzję?-zapytałam wpatrując się w monstrum:

 Ayra wpatrywała się w niego zdumiona.


 <Co tam, Ayra?>

Od Luny do Ayry


 - Ayra!
- Tak...?
 - Raz.ci się upieklo, drugi raz też, ale to już przegięcie. Naraziłaś Kiarę na ogromne niebezpieczeństwo, i znów złamałaś zasady. Przykro mi, ale niestety muszę cię ukarać. - powiedziałam.
 - Wiem. Źle zrobiłam.
 - To dobrze, że to wiesz, ale nie zmienia to faktu, że przez najbliższe dwa tygodnie nie wolno ci wychodzić dalej niż do Zagajnika na polowanie i nad zielony strumień oraz słoneczną polanę. A jeśli nie posłuchasz to będziesz zawieszona w obowiązkach dowódcy na cały miesiąc. Czy wyraziłam.się jasno?  - powiedziałam

< Ayra, zrozumiałaś?>

Od Ayry d Kiary,Luny i Alison

Nagle wpadłam na genialny pomysł.Użyłam iluzji.Przed gryfem wylądował, dwa razy większy od niego smok.Ale gryf wcale się nie przestraszył, tylko natarł na niego. Wykorzystałam ten moment i rzuciłam się na niego.Byłam szybka, więc bez problemu zadałam mu dość dużą ranę.Jeszcze się trzymał, gdy Kiara postanowiła mi pomóc.Razem wykończyłyśmy gryfa. Potem podeszłam do Luny ze zwieszonymi uszkami. Ciekawe nie bałam się gryfów, smoków ani innych stworów tylko Luny.
-Na wstępie chciałabym powiedzieć że to nie wina Kiary tylko moja.To ja chciałam sprawdzic dokąd prowadzą te schody.
Luna wybuchła.
-Ayra!...

<Luna, wiem wiem mam kłopoty.>

Od Luny do Ayry, Alison i Kiary


Gdy się odwróciłyśmy, ujrzałyśmy ogromnego gryfa:

 Przeraziłyśmy się. Gryfy były bardzo silne i groźne. Ryknął głośno.
 -Ojć! Chyba weszliśmy na jego teren - powiedziała Ali
- Raczej nie, spójrzcie! - krzyknęłam i wskazałam im gniazdo na pobliskim drzewie
 - Czyli przerwałyśmy mu drzemkę? - powiedziała Ayra
 - Tak. I jest nieźle wkurzony. Powoli cofajcie się, i nie wykonujcie gwałtownych ruchów. - powiedziałam, ale w tej chwili...
 
<Ayra, Alison,Kiara?>

Od Alison do Luny

Zobaczyłam nadbiegającą Lunę. Zatrzymała sie przy mnie. Nie musiałam nic mówić. Wystarczyło jedno spojrzenie...
- Usłyszałaś telepatycznie? - spytałam.
- Mhm. - odpowiedziała Luna. - Dobrze, że za nimi poszłaś. Przynajmniej będzie nas więcej...
Spojrzałam na nią. Była bardzo skupiona, ale także bała się... Tak, widziałam to po niej, a poza tym przeczytałam jej myśli... Bała się o Ayrę, Kiarę... Bała się co nas tam czeka...
- Chodźmy! - powiedziałam - Lepiej będzie jeśli za nimi pójdziemy.
Przytakneła w odpowiedzi. Lecz nagle coś usłyszałyśmy za plecami. Odwróciłyśmy się i zobaczyliśmy...

Luna?

Luna do Ayry i Alison

No i znowu! Udało mi się usłyszeć telepatycznie skrawek rozmowy Ayry z Kiarą : "...na Zapomniane Schody....". Tyle mi wystarczyło. Popędziłam tam jak strzała. Niedaleko schodów zobaczyłam Alison, a jeszcze troszkę dalej Ayrę i Kiarę. Wydawało się, że żadna z nich nie wie o sobie nawzajem. Postanowiłam zobaczyć co się stanie, ale byłam bardziej niż pewna, że Ayra wejdzie na schody. No cóż, ona już taka jest. Ale bezpieczeństwo przede wszystkim. No i masz! Jak na złość, poczułam "coś". Nie wiedziała co to jest to "coś", ale nie wróżyło nic dobrego. Skradało się za naszymi plecami, aż nagle....

Ayra? Alison?

Od Ayry do Luny.

-Chciałabym sprawdzić dokąd prowadzą.
-To ty tego nie wiesz?
-Nikt nie wie. Ale ten stan rzeczy niedługo ulegnie zmianie.
-Jesteś strasznie ciekawska.
-No... Idziesz ze mną?

<Kiara przygoda czeka!>

Opowiadanie Alison

Kiara i Ayra poszły na Czarodziejską Polanę... a z niej blisko jest do Zapomnianych Schodów! O ile pamiętam Luna nie uwzględniła ich DOKŁADNIE w zasadach, gdzie Ayra NIE POWINNA chodzić... A że Ayra jest dokładna to na 100% się tam zapuści... Tylko czy z Kiarą, czy bez niej??? To na razie pozostawało tajemnicą... Ruszyłam za nimi. Moje przypuszczenia były słuszne. Po drodze rozmawiały o Zapomnianych Schodach... ,,Będzie się działo!"- pomyślałam... - ,, Ale samo dojście do schodów nie wróży chyba nic złego...'' - ale tu się jednak myliłam... Kłopoty właśnie miały się zacząć...

Od Ayry do Kiary

Uśmiechnęłam się pod nosem. Wreszcie ktoś, kto nie robiłby mi kazania gdybym coś przeskrobała. Chociaż miałam czyste sumienie, wcale nie uważałam że to co zrobiłam było tak nieodpowiedzialne jak twierdziła Luna.
- A wiec gdzie teraz?
Zapytała mnie Kiara.
- Na Czarodziejska Polanę
- Pomysłowa nazwa.
Powiedziała sarkastycznie wadera.
-Też tak sądzę.
Z Czarodziejskiej Polany było bardzo blisko do Zapomnianych Schodów. Zaraz zaraz czy Luna nie mówiła ze nie wolno mi tam chodzić? Nie. Mówiła coś tylko o Starej Puszczy i Górach Przerażenia.

<Kiara?>

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Opowiadanie Rathila

Biegłem... Tak, to pamiętam. Uciekałem przed nim.
- ,,Boże, czy on nigdy się nie odczepi?!'' - pytałem sam siebie w myślach. Uciekłem przed basiorem z Watahy Połyskujących Cierni. Wiem, że wszedłem na ich teren, ale... byłem głodny. Włóczyłem się po okolicy od tygodni i nie znalazłem nic do jedzenia. Wybiegłem na jakąś polanę i popędziłem przed siebie. Dotarłem do jeziora. Zobaczyłem, iż mój przeciwnik się wycofuje... Dlaczego? Ledwo zdążyłem zadać sobie to pytanie, gdy nagle poczułem na sobie parę, całkiem silnych, wilczych łap, które jednym, zdecydowanym i energicznym ruchem, przewróciły mnie na ziemię. Zobaczyłem dwa rozżarzone ogniem ślepia, lecz po chwili złości ustąpiło... No właśnie, co? Litość? Tajemniczy osobnik puścił mnie i pomógł wstać, a gdy chciałem się na niego rzucić, zrobił krok w prawo i zanim się zorientowałem leżałem pyskiem w wodzie. Gdy wyszedłem na ląd usłyszałem śmiech. Ale nie był to śmiech basiora tylko... wadery... Był to bardzo piękny dźwięk.
- Wataha? - spytałem.
- Tak - odpowiedziała wadera ledwo hamując śmiech.
- Czyli mam sobie iść? Dobra, już idę...
- Nie, zaczekaj! Gdzie twoja wataha?
- Mmmm... Ja nie należę do żadnej watahy...
- Aa... To może dołączysz do naszej? Jestem Alison i jestem w niej betą...
- No nie wiem... A co na to alfa?
- Jest moją przyjaciółką od bardzo dawna i każdego przyjmuje z otwartymi ramionami...
- No dobra... Jestem Rathil, ale mów mi Rathy.
- Jasne... To może cię oprowadzę, po naszym terenie?
- Ok, czemu nie?
Poszliśmy na spacer po terytorium ich watahy. Alison doprowadziła mnie do jaskiń i pozwoliła do jutra spać w swojej jamie. Następnego dnia miałem iść do alfy tej watahy i miałem nadzieje, iż Alison pójdzie ze mną, bo chyba coś do niej poczułem...

Nowy członek!

Witamy w watasze Rathila!

Od Kiary do Ayry


 Uśmiechnęłam się. Ja też nie lubiłam trzymać się regulaminu. Powiedziałam to waderze.
 -Serio?-zdziwiła się.
 -No.. Tak. Ale nie zawsze mi to wychodziło na dobre. Raz jak poszłam do lasu, bez pozwolenia to potem miałam zakaz wychodzenia z jaskini i baraszkowania z rodzeństwem.-roześmiałyśmy się. W tej chwili zaburczało mi w brzuchu.
 -Chodź, zapolujemy na coś.-zaproponowała Ayra.
 -Chętnie.-uśmiechnęłam się.

  <Ayra?  Wena na poziomie 1 :(>

Luna do Swifta

- Ładnie tu, prawda?
-Tak... - powiedział
- Podobno można tu znaleźć kwiat księżyca, który powstał z kropli światła księżyca, która spadła na ziemię wiele lat temu. Ma właściwości lecznicze, wyleczy każdą chorobę, zagoi każdą ranę. Ma wielką moc - powiedziałam mu
- Nieźle, znalazłaś ten kwiat?
- Nie, jest zakamuflowany, wśród tych tysięcy gwiezdnych tulipanów - powiedziałam - wielokrotnie go szukałam, chciałam stworzyć odpowiednik tego kwiatu, aby istniał nie tylko ten jeden..
- Aha. - powiedział - A...
- Tak?
- Już nic. Chodźmy, jest już późno.
- Dobrze- powiedziałam i skierowaliśmy się w stronę jaskiń

Swiftkill?

Nowy członek!

Witamy w watasze Kiiyuko!

Od Ayry do Kiary

No własnie gdzie teraz? Może Samotne Drzewo.
-Pokaże ci Samotne Drzewo, a potem do Zagajnika bo jestem straszliwie głodna.
-Rozumiem że polujecie w Zagajniku.
-Tak. Chciałabym pokazać ci gdzie pod żadnym pozorem nie wolno chodzić, ale Luna zrobiłaby mi niezłą aferę tylko dlatego ze jestem w pobliżu tych miejsc.

 <Nadal nie mam weny.Sorry>

Od Kiary do Ayry


 Westchnęłam.
 -Nie bardzo wiem od czego zacząć.-powiedziałam.
 -Może od początku?-zachęcila mnie Ayra
 -Dobrze. Wychowywałam się daleko stąd. Miałam dwie siostry i brata. Bawiliśmy się, głównie w lesie, odkrywając moce. Żyłam zawsze zadowolona. Aż przyszedł ten dzień. Mój przyjaciel, zwiadowca, doniósł, że jacys ludzie kręcą się na naszym terenie. Zdziwiło nas to, bo nikt nigdy nie widział, by tutaj byli ludzie. Skrylismy się w zamaskowanej jaskini. Nieznaleźliby nas, gdyby nie to, że mieli psy. Zaczęła się walka. Moi rodzice zginęli. Ja, z rodzeństwem, wymknęłam się z tego piekła. Poszliśmy gdzie nas oczy poniosą. Po pewnym czasie się rozdzieliliśmy i każdy poszedł w inną stronę. Szlam dalej przed siebie, trafiałam na wrogo nastawione watahy. Wreszcie dotarłam tutaj.-uśmiechnęłam się.
 -Co teraz zrobimy?-zapytalam.

 <Ayra?>

niedziela, 14 kwietnia 2013

Swiftkill do Luny


 - To chodź na spacer!
 - Ale ty nie znasz jeszcze naszych terenów
 - Pójdziemy przed siebie. Proszę! - powiedziałem
 - No.. Dobrze! - powiedziała i ruszyliśmy. Dotarliśmy nad jakieś jezioro.
 - Chodź, wykąpiemy się - krzyknęła Luna i wskoczyła do wody.
 - Chciałbym, ale nie mogę... Jestem wilkiem ognia. - wytłumaczyłem swoim "normalnym" tonem
 - Wybacz, zapomniałam. Chodźmy gdzie indziej.
 Dalej, dotarliśmy na "Księżycową Łąkę" - tak ją Luna nazwała. Zapadł już zmrok i zrobiło się tu pięknie.


 Luna?

Od Alison do Ayry i Kiary

Po wszystkich dzisiejszych emocjach i zdarzeniach postanowiłam się przejść. Nasza wataha jest coraz liczniejsza i z tego powodu jestem bardzo szczęśliwa. Akelah, Notte, Seraffy i Shiara... W końcu znalazłam najwspanialszych przyjaciół na świecie.
Gdy tak rozmyślałam idąc brzegiem Górskiego Jeziora usłyszałam dwa głosy. Jeden należał do Ayry - tego byłam pewna, lecz drugi nikogo mi nie przypominał. Przyspieszyłam. Po chwili zobaczyłam Ayrę z jakąś wilczycą. Podeszłym do nich.
- Cześć Ayra! - powiedziałam.
- A, to ty Alison, cześć! - odpowiedziała mi z uśmiechem.
- Jestem Alison, a ty? - zwróciłam się do siedzącej obok wadery.
- Jestem Kiara. Miło mi cię poznać. Ayra mi o tobie dużo opowiadała.
- Oh, dzięki ci! - powiedziałam z sarkazmem - Oszczedziłaś mi tyle trudu!
Po czym wszystkie się zaśmiałyśmy. W końcu ruszyłyśmy dalej. Oprowadziłyśmy Kiarę po całym naszym terytorium.
- Pamiętaj, nigdy nie zapuszczaj się do: Zapomnianych schodów, Bagna Zguby, Gór Przerażenia, a zwłaszcza do Starej Puszczy, do której zapuściła się już DWA RAZY Ayra i może ci powiedzieć, że nie było zabawnie... - mówiąc to, wymownie spojrzałam na Ayrę.
- Dzięki, zapamiętam to sobie... - odpowiedziała z uśmiechem, który po chwili przerodził się w serdeczny śmiech.
- ,, Bardzo wesoła wadera... Myślę, że się dogadamy...''...

Ayra, sorry za to kazanie ;P

Luna do Swiftkilla

- To chodź, pokażę ci jaskinie. - powiedziałam i zaprowadziłam go do jaskiń. Kiedy sobie jedną wybrał, zapytał:
- A kto jeszcze należy do tej watahy?
- Nasza beta - Alison, Dowódca Szpiegów i Zwiadowców - Ayra, Akelah, Notte, Seraffy, Kiara i Shiara - powiedziałam - O! Zrymowało mi się! - zaśmiałam się
- No, jesteś zdolna.  - powiedział. Wydawał mi się miły w ogóle fajny. A wyglądał na bezwzględnego wojownika. Pozory mylą, chodź nie wiedziałam, że w jego przypadku trafiłam w samo sedno.
 - Wiesz, poprosiłabym Ayrę, żeby cię oprowadziła, ale właśnie oprowadza Kiarę, więc może pójdziesz ze mną? - zaproponowałam


Swiftkill?                           

Od Ayry do Kiary

- Rozumiem.
Spodziewałam się ,że dostanę ochrzan od Luny. A ta mi jeszcze pozwala się włóczyć po terenach. Extra!
- Chodź Kiara zaczniemy od Górskiego Jeziora.
-Dobrze.
Gdy doszłyśmy nad jezioro powiedziałam.
-Może opowiesz mi coś o sobie.

<Kiara sorry że tak krótko ale nie mam weny.>

Swiftkill - opowiadanie

Szedłem przez las już od wielu dni. Byłem głodny, zmęczony i mocno poraniony po spotkaniu z inną watahą. Dotarłem nad jakiś staw, tam napiłem się i obmyłem rany. Gdy pochyliłem się nad taflą wody, ujrzałem stojącą nade mną wilczycę.
- Co tu robisz? - zapytała
- Ja chciałem się napić. - powiedziałem zgodnie z prawdą
- Wiesz, że to teren mojej watwhy?
-Nie, nie wiedziałem. Już sobie idę. - powiedziałem, chodź chętnie zostałbym jeszcze z tą waderą
- Czekaj! Czy należysz do jakiejś watahy?
- Nie.
- To dołącz do mojej. Jestem Luna.
- Swiftkill. Chętnie dołączę. - powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej. " co się ze mną dzieje? Normalnie nie jestem taki miły" pomyślałem

Luna?

Luna do Kiary i Ayry


 Byłam w swojej jaskini, i robiłam nowy eliksir, kiedy przyszły Ayra i Notte.
 -Hej, dziewczyny, co tam?
 -Myśmy ci kogoś przyprowadziły... - powiedziała Notte
 Dopiero teraz zauważyła, że za nimi stoi żółta wilczyca
 -Witaj, co cię tu sprowadza? - zapytałam ciepło
 - Ja chciałam zapytać, czy przyjęłabyś m,nie do swojej watahy - powiedziała
 - Bardzo chętnie ciebie przyjmę! Witaj... Jak masz na imię?
 -Kiara
 -No to Kiaro, witaj w watasze!
 Teraz idź z Ayrą, ona pokaże ci tereny, ale TE BEZPIECZNE - ostatnia część zdana, była skierowana do Ayry, gdyż ona ostatnio wyskakiwała z głupimi pomysłami.

 Ayra, to jak?Kiara, dokończcie sobie.

Nowy członek!

Witamy w watasze Swiftkilla!