Nie dość,że na ten spacer zostałam wypchnięta siłą ("Chodź pooglądaj chmurki,powąchaj kwiatki.Będzie fajnie"mówiła mama.A kiedy nie podziałało wzięła mnie w pysk i wyniosła na zewnątrz.Niby co jest ciekawego w chodzeniu w kółko tego nie rozumiem.)TTo jeszcze musieliśmy spotkać inne wilki."Dość!" krzyczałam w myślach,opracowując plan ucieczki do jaskini.Gdyby tylko wszyscy sę czymś zajęli...Nie musiałam jednak długo czekać.Mama gadała z alfą,a wszyscy pozostali ganiali się po łące.Wśród rozmowy wader,słyszałam co ruż swoje imię.Nie obchodziło mnie to.Zaczęłam powoli skradać się w kierunku zagajnika (to było pierwsze miejsce które przyszło mi do głowy aby uciec).Po dłuższej chwili byłam na miejscu.Poczułam się bezpiecnie i wyprostowałam się.Wtem coś skoczyło na mnie od tyłu i przwróciło.Krzyknęłam.Nieotrzebnie.To był tylko nasz młody alfa,Sandstorm.
<Sandstorm,czemu mnie śledziłeś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz