sobota, 15 czerwca 2013

Alissa do Raven

Szłam tak sobie i pomyślałam, że może wpadnę do Raven i z nią pogadam o takich, tam... Weszłam i Raven siedziała taka samotna, podeszłam i zagadałam:
-Hej, co tam?
-Hej! - odpowiedziała zimnym głosem
-Co tam? - powtórzyłam
-Nic, ciekawego a...- i głos jej się urwał- a u ciebie?-zapytała z niespokojem w głosie. 
-Ok może choćmy pozwiedzać okolice?
-Niech ci będzie- zgodziła się z grymasem na twarzy.

Raven? sorki że tak krótko, nie mialam weny...

piątek, 14 czerwca 2013

Michaela do Niki

Oczywiście gdy Nika przyszła razem z Natherem, nie wiedziałam co się dzieje. Potem Terra podała mi zielony napój i od razu się przebudziłam do końca.
Opowiedziano mi o księdze "Ciemności i Jasności". Gdy się dowidziałam od razu byłam pełna zapału do poszukiwań. Poszliśmy zbierać grupę, aby w korytarzach móc się rozdzielić. W grupie 1 zobowiązały się być 3 osoby: Luna, Michaela i Solitario, w 2 też 3: Nather, Nika, Telara a w 3, 2 osoby: Alison i Okami. Poszliśmy do "Tunelu drzewnego". Rozdzieliliśmy się grupami w 3 korytaże. Ja, Luna i Solitario poszliśmy na wprost. Słyszeliśmy tylko pogłosy innych. Solitario dostrzegł jeden, mały, zakurzony przedmiot. Nie mogliśmy go odczytać, było za ciemno i przedmiot był za bardzo zakurzony. Alfa Luna zwołała resztę z korytarzy i wróciliśmy do wioski odczytać księgę.

Nika?

Alison do Nory

- Ja chciałam tylko się zapytać, czy wszystko u was w porządku, bo robię obchód po całym terytorium, co jest jednym z obowiązków bety, czyli pilnowanie porządku... - odpowiedziałam jej.
- Aha... To... U mnie wszystko w porządku!
- To dobrze! Idę dalej, albowiem słońce chyli się już ku zachodowi, a ja mam jeszcze mnóstwo roboty... To cześć!
- Pa!
Poszłam dalej. Obeszłam wszystkie jaskinie, nie musząc iść tylko do Terry. Niestety, ale musiałam iść na Bagna Zguby, Zapomniane Schody i do Gór Przerażenia. Niezbyt chciałam się pakować w jakieś kłopoty, ale musiałam sprawdzić terytoria watahy, nawet te niebezpieczne...

C. D. N. 

czwartek, 13 czerwca 2013

Raven do Shaeniire

Szłam przez jakiś dziwny las, wokół tylko cisza, żadnych denerwujących dźwięków, żadnych odgłosów. Po prostu cisza. Lubiłam gdy tak było nie wracały do mnie wspomnienia, wspomnienia tego fatalnego dnia.
-Dopadnę cię Senu, dopadnę....-myślałam. Tak naprawdę nie wiedziałam jak się nazywa wilk który tak mnie zmienił, który zadał mi niegojące się rany, dzięki któremu aby utrzymać się przy życiu musiałam nosić talizman. Senu to w języku mojej watahy zło, czyste zło więc tak go nazwałam.
Weszłam na jakąś polanę było na niej jasno ale dalej cicho. Szłam dalej z każdym krokiem słyszałam coraz więcej dźwięków. To było nie do wytrzymania! Zamieniłam się w koszmar i ryknęłam z całej siły, wyładowując przy okazji swoją złość. Potem się odmieniłam i patrzyłam na efekty. Dźwięki ucichły i ku memu zadowoleniu wszystkie zwierzęta uciekły, nawet wiatr przestał wiać. Nie obawiałam się używać tej mocy, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zbliżyłby się do czegoś co wydaje taki dźwięk.Odgłos który napełnia strachem i mrozi krew...A jednak znalazł się ktoś kto chciał to sprawdzić. Bo po chwili na polanie zobaczyłam jakąś dziwną błękitną wilczycę.
-Ej nie widziałaś co wydało ten dźwięk?
Nie miałam zamiaru z nią rozmawiać położyłam po sobie uszy, puściłam głowę i ogon oraz warknęłam ostrzegawczo i ruszyłam w dalszą drogę. Tamta wadera jednak sobie nie odpuściła, szła za mną co mnie strasznie denerwowało. Weszłyśmy na jakieś bagna wszędzie ślisko i mokro. A tamta właśnie ten moment sobie wybrała na dogonienie mnie. Oczywiście wpadła na mnie. W tym momencie coś we mnie pękło, warcząc rzuciłam się na nią i krzyknęłam:
-Czy dla ciebie to, że ktoś warczy i idzie od ciebie nic nie znaczy?!!
-Radzę ci się uspokoić, jestem córką alf i na pomoc przyjdzie mi cała wataha- odparła tamta.
-Nie, jeśli cię zabiję przed tym gdy ich zawołasz! Możesz być alfą, a nawet omegą ale to w niczym ci nie pomoże!- zeszłam z niej i jeszcze groźniej warcząc poszłam sobie dalej. Ona jednak nie odpuściła coraz mocniej działała mi na nerwy. W końcu postanowiłam się zmienić się w koszmar i ją przestraszyć. Poskutkowało! Jednak zareagowała jakoś dziwnie...
-Dobra już sobie idę! Chciałam cię zapytać czy dołączysz do watahy nic więcej!
-Przez ten cały czas za mną szłaś wiedząc, że mnie to denerwuje tylko po to żeby mnie zapytać czy dołączę do watahy?! Jak masz na imię?
-Shaeniire.
Usiadłam na ziemi żeby przemyśleć spraw. Okazało się, że jest więcej argumentów przeciw niż za(np. Shaeniire) ale każda wataha ma swoje legendy i podania oraz zielarki czy tam nawet szamanki, w każdym bądź razie kogoś kto zna przeszłość itd.
-Dobrze dołączę do twojej watahy. Prowadź!
-Dobrze jeszcze tylko....
-Mam na imię Raven- nie dałam jej dokończyć zamieniłam się w swoją zwyczajną wersję i podążyłam za alfą.


Shaenirre?

Terra do Kiary i Okami'ego

Byłam w swojej jaskini, gdy nagle przybiegł Okami.
- Terra! Chodź szybko! - krzyknął wpadając do jaskini
- Okami! Spokojnie, co.się stało? - zapytałam
- Byłem z Kiarą i ona nagle upadła, a potem powiedziała, że jest jej niedobrze i że ją boli...
- A gdzie ją boli? - zapytałam, bo to było istotne
- Nie... Nie powiedziała, ale upadając złapała się za brzuch... - powiedział
- Dobrze, prowadź do niej.- zabrałam do torby lecznicze zioła, żurawinę, eliksir uśmierzający ból i jeszcze parę rzeczy. Okami poprowadził mnie do Kiary. Leżała pod drzewem i wyglądała na zmęczoną... Okami od razu do.niej podszedł
- Nie martw się, Terra ci pomoże - powiedział
- Wiem. Au... - jęknęła cicho
- Już Kiara, spokojnie... - mówiłam. Najpierw sprawdziłam, czy nie ma gorączki, potem gardło, oczy nos... Zbadałam ją, ale na razie nic. Była tylko mocno osłabiona. Dałam jej żurawinę, aby uzupełniła niedobór witaminy C oraz przygotowałam jej herbatę z mięty. Coś mi zaczęło świtać... Nie badałam jeszcze.... Brzucha. Ona narzekała na ból brzucha...
Zaczęłam badać jej brzuch. Pod łapami poczułam ruch i małą sylwetkę... Nie jedną, a dwie! Czyli Kiara...
- Kiara! Ty jesteś... W ciąży! - powiedziałam do wadery.

Kiara, Okami? Wasza reakcja?

Lestill do Shaeniir'e

Gdy Shaeniir'e mnie przeprosiła, w mojej głowie rozpętała się burza uczuć. Nie wiedziałem czy jej wybaczyć, czy też nie. Czułem, że jeśli jej nie wybaczę, to... złamię sobie serce. Nie wiedziałem, dlaczego tak czułem, ale nad uczuciami nie potrafiłem zapanować. Wreszcie sie zdecydowałem.
- Ja... Wybaczam ci Shaeniir'e, ale obiecaj, że nigdy już nie będziesz taka niemiła...
- Oh, obiecuję, obiecuję!!! - krzyknęła i rzuciła mi się na szuję i... liznęła mnie w pyszczek. Po chwili zorientowała się co robi i spiekła raka. Uśmiechnąłem się.

Shaeniir'e? ;*

Kiara do Okami'ego i Terry

Minęło kilka dni. Razem z Okami'm spędzaliśmy każdą chwilę. Właśnie biegliśmy, żeby dopaść zwierzynę, kiedy poczułam silny ból. Jęknęłam cicho i się zatrzymałam. Okami zatroskany spojrzał na mnie.
-Nic mi nie będzie.-próbowałam go uspokoić. Położyłam się na ziemi. Zrobiło mi się trochę niedobrze.
-Pójdziesz po Terrę?-zapytałam, a on puścił się biegiem.

Okami? Terra?

środa, 12 czerwca 2013

Rayl'a do Storma ;P

-Ja biorę czarną!
Zawołałam.
-A ty co?
Zapytałam, wodząc że nie kwapi się do założenia swojej.
-No wiesz...
Wzięłam drugą, czerwoną bransoletkę w zęby i wepchnęłam mu ją na łapę. Po czym uśmiechnęłam się łobuzersko.
-A teraz może byśmy się gdzieś przeszli. 
Zaproponowałam.
-A gdzie? 
-Nie wiem! Byle nie siedzieć tutaj cały dzień. Twoje niespodzianki były niesamowite, ale ja nie mogę usiedzieć w miejscu. 
-Masz to po matce.
-Z pewnością.
Skierowaliśmy się na Czarodziejską Polanę. W zasadzie w ogóle tego nie przemyśleliśmy. Gdy byliśmy już na miejscu okazało się siedziała tam nasza alfa. Na odwrót było już za późno.

<Storm, musi się kiedyś wydać. Jednak nie teraz, estem bardzo ciekawa co wymyślisz by z tego wybrnąć.>


Mavies do Niki

Dziś zdałam sobie sprawę z tego, że jestem już dorosłym wilkiem.
-Dlaczego dopiero dzisiaj? Przecież dorosła stałaś się w wieku 1roku, a ty masz już półtora. –skomentowała zdziwiona Nika.
Spojrzałam na nią ze skrzywioną miną. Po chwili uspokoiłam się i zapytałam z wielkim smutkiem:
-Zawsze będę Twoją córeczką, prawda?- Nagle wybuchłam płaczem.
-Co się stało?
-Nie chcę od Ciebie odchodzić… tak naprawdę zawsze czułam się Twoim szczeniakiem.- Moja opiekunka i przybrana mama otarła mi łzy.
-Zawsze mówiłaś że trzeba gonić za marzeniami. Prawda?
-Tak, ale… nie rozumiem co to ma do naszej rozmowy.
-Moimi największymi marzeniami o których, nigdy nikomu nie mówiłam to tworzyć muzykę, poznać przystojnego wilka z którym spędzę całe życie, i…
-I co jeszcze? O czym marzysz?
-…O odnalezieniu swojej prawdziwej rodziny oraz miejscu na Ziemi.- Powiedziałam niechętnie.
Panowała bardzo poważna atmosfera. I nagle ja ją zaburzyłam krzycząc:
- Wiesz co, w sumie to czego ja chcę szukać? Przecież nigdy nie uda mi się znaleźć mojej rodzinnej watahy, ani już tym bardziej mojej prawdziwej rodziny.-Ze smutku opuściłam uszy.
-Za to na 100% uda Ci się spełnić Twoje dwa pozostałe marzenia.
-Masz rację! Zostanę Rockmen’em. I dzięki temu uda mi się znaleźć partnera ze snów.
-,,Rockmen’em”, a co to takiego- Wykrzyknęła zarazem zdziwiona, co przerażona Nika.
-Nie co, tylko kto! -Wyprułam ze śmiechem. Po czym wybiegłam ze słowami ,,Rock, nadchodzę!”
Ze plecami widziałam tylko Nikę, której ze zdziwienia opadła szczęka.

Nika, dokończ proszę.

Storm do Rayl'i

- Więc... Ja cię nauczę... - zacząłem
- Huura!
- Ale jeszcze nie dziś.. - dokończyłem
- Ale dlaczego? - zapytała z lekkim zawodem
- Bo dziś chcę spędzić z tobą czas, na pikniku - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją
- Oh.. Storm... Dobrze - uśmiechnęła się
- No! To teraz proszę usiądź tutaj, a ja mam dla ciebie jescze jedną niespodziankę - powiedzałem tajemniczo. Rayl'a usiadła na kocu i przyglądała mi się uważnie.
- A.. Jaką? - zapytała. Zawołałem świetliki, które przyleciały niosąc tackę przykrytą białym płótnem.
Odkryłam je, a tam leżały dwie bransoletki :
http://eprezenty.pl/img_allegro_12333_.jpg

Rayl'a?

Nika do Michaeli,Nathera i Terry


-Orany...Terro...co ja zrobiłam...
-Nika to nie twoja wina...nie wiedziałaś przecież jak zareaguje.
Obróciłyśmy nagle głowy w stronę wyjścia bo usłyszałyśmy łopot skrzydeł Harmony.
-Wreszcie wróciła-mówiąc to wybiegłam z jaskini.
Zobaczywszy ją zaczęłam z nią rozmowę telepatyczną.
-Harmony znalazłaś trop CHUPACARRY.
-Tak nawet widziałam jak szybko się poruszali w stronę ,,Góry Przeznaczenia".-To jest dosyć dobra wiadomość.
    Obróciłam głowę,a tam zobaczyłam przyjaciela który to powiedział.
-Nather przyszedłeś...o rany...z bukietem róż...jestem pod wrażeniem.
-Czemu,że przyniosłem prezent dla Michaeli,żeby ją trochę pocieszyć.
-Tak bo to romantyczne.Masz szczęście,że jesteś z kimś.
-Może niedługo znajdziesz tego jedynego Nika...A wogule Harmony,czy wiesz coś więcej?
-Tylko to,ale postaram się dowiedzieć więcej.
-Poczekaj...mówiłaś mi kiedyś coś o księdze:stworów,potworów,magii itp.
-Prawda...mówiłam o księdze ,,Ciemności iJasności".
-A wiesz,gdzie jest?
-Jak pamiętam to w ,,Tunelu Drzewnego". 
-Ej Nika co to jest ta księga ,,Ciemności i Jasności"?
Harmony wbiła się w powietrze i odleciała w poszukiwaniu księgi.
-Natheru ta księga ,,Ciemności i Jasności"  pisze o stworach i stworzeniach i magii nie z tego świata.
-Ile ona ma lat?
-Nie wiem,ale Harmony mówiła mi,że jest starsza od jej pradziadków.
-Nika,więc chcesz znaleźć informację o tym stworzeniu,które zaatakowało Michaele.
-Tak i może w niej znajdę jak się bronić przed CHUPACARRY.
-Nika!Michaela się ocknęła!
Jak to powiedziała ruszyliśmy razem szybkim krokiem do jaskini Terry,aby zobaczyć jak się czuje po omdleniu Michaela.(I oczywiście po wydarzeniach na ,,Bagnach Zguby")

         Michaela?
       

Shaeniire do Lestilla (bardzo pokornie)

Obudziłam się w jaskini... Lestilla? A no tak, przecież pobiegłam go przeprosić... Rany mnie już tak nie bolały, bo miałam je... Opatrzone, posmarowane jakąś maścią, albo eliksirem... Nie ważne... Mimo wszystko czułam się paskudnie...
- Lestill... - zaczęłam cicho
- Co? - zapytał oshle
- Ja... Bardzo Cię przepraszam...
Zachowałam się wobec ciebie strasznie...
- Racja...
- Ty się mną zająłeś, a ja byłam wobec ciebie niemiła... I zrozumiem jeśli...
- Jeśli co?
- Jeśli już mnie nie będziesz lubić... Ale proszę, żebyś chociaż mi przebaczył... - powiedziałam, i spuszczając pokornie głowę, i kładąc uszy po sobie.

Lestill? Baaaardzo przepraszam...

wtorek, 11 czerwca 2013

Lestill do Shaeniir'e

Usłyszałem krzyk przepełniony bólem i zobaczyłem upadającą Shaeniir'e. Podbiegłem do niej natychmiast i zabraliśmy do siebie. Opatrzyłem jej rany, ale wolałem udać się do profesjonalisty. Kiedy doszedłem do jaskini Terry, jej tam nie było. Pomyślałem, że pójdę do cioci Luny, ale po krótkich refleksjach na temat konsekwencji tego, że Shaeniir'e sobie coś zrobiła i Luna może myśleć, iż to moja wina i mnie znienawidzić, postanowiłem pójść do mojej mamy, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Nagle pomyślałem o cioci Alison i od razu do niej popędziłem. Wpadłem do jej jaskini ledwo zipiąc i w ułamku dwóch sekund kiwnąć głową w stronę wujka Blease'a, co miało oznaczać przywitanie, poklepać przyjaźnie Karu i przywitać sie z dziewczynami, po czym podejść do Alison.
- Bo... Ja... Shaeniir'e... Rany... Upadła... Jaskinia... Szybko! - dyszałem cieżko.
- Spokojnie Lestill! Gdzie ona jest? - zapytała ciocia. - Zaczekaj!
- Hę? - spojrzałem na ciocię wyczekująco.
- Wdech... Wydech... I tak 10 razy... - wykonałem jej polecenie i mój oddech się automatycznie uspokoił. - No... A teraz powiedz mi wszystko od początku...
Opowiedziałem cioci o tym jak Shaeniir'e i Rayl'a się pogryzły, o tym jak pomogłem tej pierwszej, a ona była wredna. O naszej kłótni i o tym iż do mnie przybiegła.
- Hmmm... - zamyśliła się ciocia. - Ile mniej więcej ma ran i jakiej są wielkości??? - zacząłem opisywać, a ciocia coś wrzucała do kociołka z wrzątkiem (skąd on się tam wziął?!) i szeptać jakieś zaklęcia. Po chwili wszystko było gotowe. Ali wlała wszystko do fiolki, a eliksir (lub maść... Co to było???) zapakowała do torby wraz z bandażami i kazała się zaprowadzić do Shaeniir'e. Rozsmarowała TO COŚ na ranach wadery, opatrzyła wszystko, zrobiła wodę z miętą i kazała mi jej ją podać, jak się obudzi. Przyniosła także pózniej dorodną sarnę. Podziękowałem jej wylewnie i czekałem...

Shaeniir'e?


Shaeniir'e do Lestilla

- Lestill! Zaczekaj! - krzyczałam. No nie! I znów ten mój głupi charakter! Znów się z kimś pokłóciłam... A ja nie chcę taka być! Nie lubię się.za.bardzo kłócić... No ale to często jest silniejsze ode mnie... Chciałam za nim pobiec, ale gdy spróbowałam wstać, zabolały mnie wszystkie rany. Byłam na siebie wściekła! Lestill chciał dobrze! Wstałam, ale rany znów zabolały. Jednak byłam tak zdeterminowana, że starałam się ignorować ból. Pobiegłam za Lestillem. Zobaczyłam go niedaleko jego jaskini.
- Lestill! Zaczeka... Au... - zawyłam, bo w tedy ból stał się okropny... Upadłam na ziemię, jecząc z bólu...

Lestill?

Anabella do Custera i Asemili

-Mamo tęskniłam!
-Ja też!
-Ale dlaczego mnie zostawiłaś?- zapytałam
-Zaczęło się tak wybuchła wojna pomiędzy moją watahą ,a inną.Chcieli cię zabić, ponieważ byłaś następczynią tronu. Nie mówiłam ci masz młodzszego brata. - tłumaczyła się
-A gdzie jest? - spytałam
-Dokładnie to jestem w ciąży! Wiem że będzie to chłopiec- odpowiedziała na wcześniej zadane pytanie 
-Mamo czemu ja nie mam skrzydeł , a ty masz , a po drugie dlaczego mnie zostawiłaś i znalazłaś mnie dopiero teraz.
-Usunęłam ci skrzydła eliksirem i ich już nie odzyskasz przykro mi. Moja matka powiedziała że mogę cię znaleźć tylko , wtedy , gdy się zakochasz. 
-Kocham cię mamo, brakowało mi ciebie !-powiedziałam
-Mi ciebie też!-odrzekła
-Chcecie odwiedzić moją watahę?- spytała
-Czy możemy? - zapytał Custer
-Oczywiście dzieciaki!-odpowiedziała i uśmiechnęła się 
-Mamo , a co z moim ojcem ...
-Czeka na Ciebie na górze
-Nie żyje - zapytałam
-Żyje i trzyma się dobrze 

CDN

Lestill do Shaeniir'e

- Jeśli tak wyrażasz wdzięczność, zz to co zrobiłem, to ja odpadam! - warknąłem.
- Aaaleee... - zaczęła się jąkać.
- Mnie nie obchodzi, że może jesteś w złym humorze, ale ja ci pomogłem i straciłem swój dość cenny czas! - ignorowałem jej próby podjęcia głosy w tej jakże ciekawej dyskusji monologowej. - Mam to w gdzieś, iż coś ci nie pasuje! - krzyknąłem na nią i wybiegłem z jaskini.

Shaeniir'e?

Shaeniir'e do Lestilla

Gdy wróciłam do jaskini po sprzeczce z Rayl'ą, nie czułam się najlepiej. Rany, które mi zadała, bardzo mnie bolały. Weszłam do wody, by się zregenerować, ale nic się nie działo. Siedziałam w wodzie już prawie godzinę, a nie dość, że rany nie znikały, to jescze zaczęły mnie szczypać po zetknięciu z wodą morską.
- Aułć... - jęknęłam cicho, ale najwyraźniej ktoś to usłyszał.
- Hej, kto tam? - zapytał głos, który coś mi przypominał.... Lestill! Wyszedł zza krzaków, i podszedł do mnie
- Hej, Shaeniire, coś ci się stało? - zapytał. Bardzo się zmienił, dawno go nie widziałam. Tak... Wydoroślał...
- Ja po prostu... - zaczęłam
- Tak?
- No bo ja... - i opowiedziałam mu co się stało.
- Ups... Współczuję... Chodź, wyjdź z tej wody, bo będzie cię bardziej szczypać - powiedział, i pomógł mi wyjść z wody. Potem, opatrzył moje rany. Był taki opiekuńczy... I delikatny... Zajął się mną, a potem przyniósł mi lisa.
- Zjedz, musisz odzyskać siły - powiedział i uśmiechnął się
- Myślisz, że jestem słaba? - zapytałam. Nie lubiłam, kiedy ktoś myślał, że jestem słaba...

Lestill?

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Kiara do Okami'ego

Zasnęłam przytulona do Okami'ego.
Następnego dnia obudziłam się przed wschodem słońca. Spojrzałam na partnera i wybiegłam z jaskini. Niedługo wróciłam, ciągnąc za sobą jelenia. Okami właśnie wstawał.
-Jesteś głodny?-zapytałam.
-Tak, trochę. Dzięki-uśmiechnął się. Zaczęliśmy jeść. Po posiłku pochyliłam się do Okami'ego.
-Wiesz, że się ubrudziłeś?-zapytałam i delikatnie liznęłam go w nos.
-Co dzisiaj robimy?-zapytałam.

Okami?

Sojusz!

Kochani, mamy kolejny sojusz z Watahą Srebrzystego Strumienia.

Wasza alfa - Luna

Okami do Kiary

Było tak romantycznie...
- Okami... - zaczęła
- Tak?
- Bo wiesz... Ja... Cieszę się, że jesteśmy parą... - powiedziała
- A ja jestem wniebowzięty, że jesteś moją partnerką! - powiedziałem i mocno ją przytuliłem. Było już dość późno, i robiło się też zimniej. Kiara zaczęła się lekko trząść.
- Zimno ci? - zapytałem troskliwie
- Troszkę. - szepnęła
- Hmm... To chodźmy do mnie. Moja jaskinia jest bliżej. Dziś przenocujesz u mnie. - powiedziałem
- No... Dobrze. - powiedziała. Poszliśmy (cały czas wtuleni w siebie) do mojej jaskini.
Tam położyliśmy się razem na moim posłaniu.
- I jak, cieplej ci? - zapytałem
- Tak. Aaa... Jestem już troszkę zmęczona... - ziewnęła.
- To spróbuj zasnąć - powiedziałem, a ona zamknęła oczy. Ja zacząłem cicho nucić do jej ucha.
- Ale piękna melodia - szepnęła
- To piosenka o miłości, specjalnie dla ciebie - powiedziałem i liznąłem ją po nosie. Zaśmiała się.

Kiara?

Custer do Anabelli

-Wiesz co-odparłem
-Nie nie wiem 
-Ty jesteś bardzo inna
-No dzięki wiesz-odpowiedziała
-Lubię cię -powiedziałem
-Ja też cię lubię, alę trochę inaczej-tłumaczyła
Doszliśmy do Fontanny Szczęścia i napiliśmy się z niej
-Ja cię...-jąkałem
-Ja też....-też jąkała
-Ale ja cię jeszcze całkowicie nie znam-mówiła
-Moja mama ma na imię Kiiyuko, Tata Kaster i mam siostrę Charlotte, która siedzi teraz u Terry-zacząłem
-Ja nie znam swojej rodziny,ale opowiadają mi o niej i tak ich nie znam choć bym chciała
-To już coś o sobie wiemy
Nagle na niebie zauważyłem nową wilczycę której nie znałem. Podleciała do nas i powiedziała chodźcie...
-Ja ją znam- powiedziała Anabella
-Przepraszam-powiedziała ta wilczyca
-Za co ? -zapytała Anabella
-Ja jestem twoją mamą i jest Alfą podniebnej watahy 
-Że co?!

CDN

Anabella do Custera

Obudziłam się w objęciach Custera. Podobało mi się. On był inny niż wszyscy, był taki spokojny.
-Wstawaj!- zawołałam
-Już wstaje spokojnie...- odpowiedział szybko
-Cześć. -powiedziałam
-Witaj
-Co będziemy dzisiaj robić ? -zapytałam
-Możemy gdzieś iść... -odpowiedział
-Tylko gdzie...?
-Już wiem! - wykrzyknął. - Pójdziemy na spacer po wszystkich terytoriach!
-Nawet do niebezpiecznych miejsc...?
-Nie tylko tych takich.
-Może pójdziemy tylko do Fontanny Szcześcia?
 -Oczywiście, tylko czemu ja na to nie wpadłem.
-To idziemy
-Już jestem gotowy

Custer dokończysz?



niedziela, 9 czerwca 2013

Michaela do Niki

A więc...- zaczęła Nika- Szłam za tobą, bo wiedziałam że coś złego z tego wyniknie. Nagle umknęłaś mi z oczu i się zmartwiłam. Biegłam szukajac cię, gdy usłyszałam krzyki. Pobiegłam w lewo (z tamtąd dochodziły krzyki).
Obejrzałam się dookoła szukając cię, i zobaczyłam czarną istotę wciagającą cię do środka bagna. Istota wyglądała jakby chciała, ale nie mogła cię zabić. Próbowałam czytać potworowi w myślach, ale nie mogłam. Podszedłam bliżej i zobaczyłam to:



Było to okropne, ale naszczęście przybiegł Nather i go jakimś cudem odstraszył. Pomógł mi cię wyciągnąć z bagna, niestety Nather miał złą wiadomość, potwór porwał Richa - ojca Michaeli. - gdy Nika to powiedziała, wpadłam w furię, próbowałam wstać, ale upadłam, a Terra zaraz mnie podniosła i przestrzegła o wstawaniu. zapytałam tylko:
- Naprawdę, potwór porwał mojego ojca?- i zemdlałam.

Nika?

Nika do Michaeli

-Wreszcie się obudziłaś Michaela.
 -Co się stało
 -To dosyć długa historia więc później ją tobie opowiem.
Podeszła do nas Terra  z miską zmielonych ziół i bandażem.
  -Jak się czujesz?
  -Boli mnie tak głowa jakby kopnął mnie koń-mówiąc to próbowała wstać.
 -Michaela nie wstawaj!
 -Aaaaaaaa!-ostatniej chwili przed upadkiem złapałam ją.
 -Dziękuje Nika-powiedziała szeptem.
 -Niema za co.
Położyła się,a Terra zabandażowała jej tylną(lewą) nogę.
-Nika opowiedz mi tą dosyć długą historię.Proszę!
 Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się nalegając,żebym opowiedziała.
  -O rany...No dobrze.
 Ja i Terra patrzyłyśmy na siebie z nie spokojem,czy Michaeli nic nie będzie jak opowiemy co się stało  w ,,Bagnie Zguby''.
     
                      
Michaela? Przepraszam  za końcówkę i długość,ale zostawiłaś mnie w trudnej sytuacji.

Custer do Anabelli


 Po rozstaniu z moimi rodzicami postanowiłem znaleźć sobie swoją jaskinię. Więc zacząłem od pierwszej ,która była wolna, ale niestety nie spełniała warunków. Przechadzałem się już kilka godzina ,ponieważ jena była nie taka, trzecia była brzydka. Miałem już sobie iść kiedy nagle jedna jaskinia przykuła moją uwagę, chyba była wolna, ale była też idealna.
 Wróciłem do domu swoich rodziców by zabrać swoje rzeczy. Ggy doszedłem do mojego domu rozpakowałem się i urządziłem. W kącie leżała ledwo żywa wadera, której się bardzo przestraszyłem.
 -Co ci jest ? -zapytałem
 -Wszystko jest dobrze,jeśli ty tu mieszkasz to ja się stąd wyniosę-odpowiedziała
 -Nie musisz jeśli chcesz to możesz mieszkać ze mną w tej jaskini jako przyjaciele. Co ty na to ? - spytałem
 -A nie będę ci przeszkadzać
 -Nie chyba nie. To co zostajesz
-Tak i opowiem ci czemu się tu znalazłam. Było to tak  Zostałam wyrzucona z innej watahy. Nigdy nie poznałam swoich rodziców. Schowałam się tu ponieważ gonił mnie zbójca, który zapewne chciał
 mnie ukatrupić tylko zastanawiałam się czemu.
 -Też jestem ciekawy czemu chciała Cię zabić
 -Nie wiem kto ,ale mam nadzieję że go nigdy nie spotkam
 -Tu jesteś bezpieczna
 -Mogę ci zaufać-zapytała
 -No jasne
-Coś czuje że ten kto mnie gonił zna sekret mojej rodziny, którego ja oczywiście nie znam
 -Dziwne. Robi się już późno
-Wiem ale ja się nadal boję
-Już się nie boisz-odpowiedziałem przytulając ją
 -Nie
-Dobranoc śpij już

Ana dokończysz