Boże.... Ten sen.... Naprawdę wydawał się bardzo realny.
- Ciiii..... Wiesz przecież, że nigdzie się nie wybieram... - uspakajałem ją.- Wiieemmm... - mówiła roztrzęsiona.
- Moja, ani twoja matka nas nie znajdą w miasteczku... Wiesz dlaczego? - w odpowiedzi już nie mówiła, tyko zaprzeczyła. - A no dlatego, iż gdyby wpadły do miasteczka w wilczej postaci... zabili by je... - ostatnie słowa wypowiedziałem ze wielką gulą w gardle. Czemu? To dlatego, że mimo iż byłem zdenerwowany na mamę, to nadal ją kochałem... - A wracając do twojego snu, to Luna, twoja matka, nie posunęła się, do czegoś takiego, bo Telara, obraziłaby się na nią śmiertelnie...
Shaeniir'e, słońce, nie martw się - jestem tu i nigdzie się nie wybieram! :* <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz