- Matko, jak ja ciebie kocham! - powiedziałem i namiętnie ją pocałowałem. - Nikt się jeszcze o mnie tak nie martwił... Matka uważała, że jestem samowystarczalny... - westchnąłem robiąc z ust podkówkę i lekko garbiąc się.
- Oj ty mój biedacku... - powiedziała Shaeniir'e słodkim głosikiem. - Dam ci nagrodę za te krzywdy....
- A jaka to nagroda? - spytałem z ciekawością.
- A zobaczysz później! - uśmiechnęła się.
- Eeej! No weź! - krzyknąłem. Moja dziewczyna zaśmiała się.
Shaeniir'e? Sorki, moja wena zamraża się przy takiej głupiej pogodzie... ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz