-Poczekaj tu- powiedziałam
- I nigdzie nie odchodź!Wybiegłam z jaskini. Szukałam Charlotty wszędzie, gdzie tylko mogłam. Byłam załamana. Biegałam w te i we wte, w końcu dotarłam do Księżycowej Polany. Znajdowała się tam gromada nie znanych mi wilków. Dostrzegłam, że jest z nimi... Charlotta?! Co ona tu robi?
-Zostawcie ją!- krzyczałam, pędząc do siostry.
-Narou, poczekaj!- powiedziała Charlotta.
-Na co mam czekać?- zdziwiłam się.
-Oni nie są groźni!
-Nie są groźni, tak? A te blizny i rany to skąd?- poirytowałam się.
-Luna mnie nie znała, więc zaatakowała mnie. Każdy wilk by tak zrobił- brnęła dalej.
-Cóż, jeśli masz do tej watahy tak nieograniczone zaufanie...- rzekłam, podchodząc do, jak mi się zdawało, alfy
- Nazywam się Narou. Mi... Miło mi.Nie pomyliłam się. Mimo chłodnych gestów, wataha nie była wcale źle do nas nastawiona. Udaliśmy się na wspólne polowanie, a następnie na ucztę. Później omówiłyśmy z Luną (bo tak zwie się przywódczyni Srebrnej Konstelacji) warunki sojuszu oraz wyznaczyłyśmy teren (bo, jak się okazało, oni róznież objęli Księżycową Polanę), a po tych wszystkich negocjacjach podziękowałyśmy za ciepłe przyjęcie i pyszną kolację i wróciłyśmy z Charlottą do domu. Charlotta była ucieszona z drugiego już sojuszu.
Wszystko dzieje się tak szybko...
czwartek, 27 czerwca 2013
Narou do Luny i Charlotty (z Dark Moon)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz