poniedziałek, 17 czerwca 2013

Max do Nory i Solitaria

Nora pytała mnie czemu tak mówię ale nie mogłem jej powiedzieć nie, nie, nie , nie mogę. - myślę
-Halo nic ci nie jest? - zapytała mnie nora
-Nnnnn.....iiiie. - powiedziałem ze strachem
Nic mi nie jest - pośpiesznie dodałem
-Aha. - powiedziała Nora 
Przez długi czas panowała cisza. Gdy nagle Nora powiedziała:
-Może przejdź się na spacer w około domu albo dalej? -zapytała Nora
-Dobrze ale czy dasz sobie radę z Anastazją? - zapytałem ze zmartwieniem
-O mnie się nie martw - Odpowiedziała z uśmiechem na twarzy
-Dobrze, więc będę za pół godziny - powiedziałem
Nora tylko kiwnęła głową i uśmiechnęła się do mnie.
Wyszedłem z domu i postanowiłem, że przejdę się do Luny bo jest genialną słuchaczką.
Dotarłem na miejsce. Gdy wszedłem do środka zastałem tylko kilka obrazów na ścianie i dywan. Wiedziałem wtedy, że nikogo nie ma. Jednak nagle z drugiego pokoju wyszedł basior i powiedział tak:
-Słucham czego chcesz? – zapytał ze złością
-Jestem przyjacielem Luny i właśnie do niej przyszedłem. – Oznajmiłem
-Aha. Przyjaciel Luny powiadasz? 
-Tak, Max 
-Aaaa Max. Yyyyy przepraszam Cię za moje zachowanie. – przepraszał mnie tak przez pięć minut Basior. Wtedy domyśliłem się że to jest Solitario. Gdy on przestał mnie przepraszać zapytałem:
-Czy Luna jest w domu? – zapytałem bez strachu
- Nie, nie ma jej. – Powiedział
-Oh no dobrze przyjdę innym razem. Do zobaczenia – Krzyknąłem kierując się ku drzwi.
Usłyszałem tylko niewyraźne pa pa i nic więcej. Nie miałem nic do roboty wiec poszedłem na księżycową polanę. Może znajdę kwiat nocy i dam go Norze wtedy nie będzie się na mnie tak gniewała za moje zachowanie.- Myślałem 
W połowie drogi natknąłem się na duże wilki, których nie znałem. Pomyślałem wtedy, że dawno tak sobie nie chodziłem po miasteczku i okolicach. Gdy wreszcie dotarłem do księżycowej polany od razu zauważyłem kwiat nocy dlatego, ze na nim stałem. To znaczyło też, że mam mało czasu więc musiałem się spieszyć. Zerwałem kwiat nocy, złapałem go w zęby i czym prędzej zacząłem biec do domu. Byłem już przy domu Luny więc wiedziałem, że za chwilę może dwie będę w domu. Biegłem, biegłem ile sił w łapach. Nagle obejrzałem się i już byłem przed domem. Wszedłem podbiegłem do Nory i dałem jej kwiat poczym momentalnie upadłem no dywan. Nora zaczęła mnie pytać:
-Hej! Czy wszystko dobrze?! Halo! – pytała mnie z przerażeniem i ze łzami w oczach
- Tak żyję, żyję – powiedziałem nadal leżąc na ziemi
No więc poszedłem do Luny, Bo chciałem z nią porozmawiać ale jej nie było. Postanowiłem że pójdę na księżycową polanę i zdobędę dla ciebie kwiat nocy. Znalazłem go szybko ale wtedy wiedziałem, że mam mało czasu żeby uwinąć się w pół godziny jestem taki zmęczony bo wracałem z taj polany najszybciej jak umiałem biec.
-Zrobiłeś to wszystko dla mnie? – zapytała mnie Nora
- Tak oczywiście że tak. – powiedziałem z przekonaniem i ze zmęczeniem
- Teraz idź odpocznij. – powiedziała zmartwiona Nora 
A ja zajmę się małą ona też musi iść spać.
-Dobrze, - powiedziałem tak mało bo byłem zmęczony. Wlokłem się później do drugiego pokoju i położyłem spać.

Nora?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz