środa, 19 czerwca 2013

Od Raven do Rayl'i



 Rayl'a zaprowadziła mnie do jakiegoś dziwnego tunelu utworzonego z drzew. Zanim do niego weszłyśmy stanęła w wejściu i powiedziała:
 -To jest drzewny tunel.
 -Domyśliłam się.-odrzekłam zirytowana. Nie lubiłam gdy ktoś traktował mnie jak idiotkę... Weszłyśmy do tunelu, wadera szła przede mną co chwile upewniając się, że się nie zgubiła. Znudzona podążałam za nią, przyglądałam się jej, bo cóż innego miałam zrobić? Oglądać drzewa?
 Po pewnym czasie Rayl'a usiadła przy jednej ze ścian tunelu.
 -Czemu stanęłaś?-zapytałam zdziwiona i zła, że musimy przerwać podróż.
 -Jestem w ciąży, muszę odpocząć.
 Zdziwiła mnie jej odpowiedź. Wyglądała jakby dopiero co wyrosła z okresu szczenięcego...
 -A ile ty masz lat?
 -Co ci do tego?!
 Popatrzyłam na nią z wrogością. Moja mina mówiła: "Nie chcesz mnie zdenerwować więc odpowiadaj jak cię pytają!"
 -No dobra..-powiedziała od niechcenia- półtora roku.
 -I jesteś w ciąży? Ty chyba nie masz rozumu. Wadera w twoim wieku powinna zajmować się swoimi obowiązkami, doszkalać umiejętności, a nie zachodzić w ciążę. Przecież ty najprawdopodobniej umrzesz, a jak nie ty to twoje szczeniaki. Będziesz miała traumę do końca życia.
 -Co ty moja matka, że mnie pouczasz?
 -Sądzę, że i jej byś nie posłuchała...A teraz prowadź do tych ksiąg!-warknęłam
 -Nie mam siły muszę odpocząć.
-Trudno, miałaś ochotę zachodzić w ciążę? To teraz prowadź!
 Ona jednak ani myślała ruszyć się z miejsca. Wiedziałam co zrobię, zamieniłam się w koszmar i na nią ryknęłam. Przerażona Rayl'a nagle odzyskała siły i popędziła do miejsca w którym były księgi.
 Gdy doszłyśmy, odmieniłam się i powiedziałam z sarkazmem powiedziałam:
 -Musiałaś być naprawdę zmęczona.
 Podeszłam do ksiąg i zaczęłam czytać. Czytałam i czytałam ale nigdzie nie znalazłam ani słowa o Sanu. Czyżbym tylko ja go znała? Tylko ja o nim słyszałam?
Zrobiło mi się przykro, przed oczami pojawił mi się obraz w którym Sanu mnie zmienił...zaczęłam płakać, z oczy leciały mi wielkie łzy. Przypominałam sobie jak mordował wilki na moich oczach, jak zabierał całą miłość z mojego serca, jak zabierał wszystkie moje dobre cechy i zamieniał je na złe. Chciał żebym była jego poddaną, ja się jednak nie zgodziłam i on wtedy chciał mnie zabić....w ostatniej chwili się rozmyślił.. chciał abym cierpiała na świecie, żebym była tak okropna aby wszystkie wilki mnie atakowały i próbowały uśmiercić, a jednak żebym chciała żyć....gdy ze mną skończył było bardzo źle, ledwo żyłam. Ta resztka watahy która została (zaledwie dwia wilki) próbowała mi pomóc. Znaleźli talizman, dzięki któremu teraz żyję, który miał przywrócić mi pełne zdrowie....moja najlepsza przyjaciółka straciła życie dla tej sprawy, a ten drugi wilk mając mnie dość zaatakował, zabiłam go bez większej trudności... Wtedy czar Sanu się dopełnił. Teraz już nie ma dla mnie ratunku, zostanę taka na zawsze.
 Popatrzyłam na talizman, teraz już nie był mi potrzebny. Jednym zręcznym ruchem zerwałam go z szyi i zniszczyłam za pomącą magii. Schowałam głowę pomiędzy łapy i płakałam. Nagle odezwała się Rayl'a, przez to wszystko zupełnie o niej zapomniałam!
 -Czy wszystko w porządku?-zapytała nieśmiało. Pewnie obawiała się, że znowu zamienię się w koszmar.
-Nie, nic nie jest w porządku.-odpowiedziałam po czym opowiedziałam jej moją historię, wszystko to co przed chwilą widziałam w mojej głowie...Przed nikim jeszcze się tak nie otworzyłam,  nikt o tym nie wiedział. Gdy skończyłam opowiadać dodałam tylko prośbę żeby nikomu tego nie mówiła, nawet gdyby ją torturowali. Była to moja tajemnica i chyba zabiłabym wszystkich którzy wiedzieliby to...
 Popatrzyłam na waderę, miała dziwną minę ale chyba chciała mnie pocieszyć...

Rayl'a? Dochowasz tajemnicy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz