poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rayl'a do Stroma i Luny i Terry

Nagle zaczął mnie boleć brzuch. Normalnie nie zareagowałabym aż tak przesadnie, ale jak nadarzyła się okazja żeby przerwać Lunie, no to jak mogłabym ją przegapić. 
-Co ci!?
Krzyknął przestraszony Strom. Tym samym zdradził Lunie, że jesteśmy kimś więcej niż przyjaciółmi.
-Opanuj się!
Nakazałam mu i posłałam w jego kierunku lodowate spojrzenie.
-Zaprowadzić cię do Terry?
Alfa zachował zimną krew w przeciwieństwie do jej syna.
-Nie ma takiej potrzeby...
Zaczęłam, ale mój partner był innego zdania i wziął mnie na plecy. Wbrew mojej woli.
-Storm!
-Co?
Odpowiedział pytaniem w drodze do zielarki.
-Postaw mnie na ziemi!
-Dodrze. W jaskini Terry.
Luna maszerując z tyłu przyglądał się naszej kłótni.
-A może teraz! Na własnych nogach też bym doszła...
Chyba, ale ten szczegół zostawiłam dla siebie. Tak minęła nam dość długa droga do zielarki, która na nasz widok pokręciła głową z  lekkim rozbawieniem.
-Znowu nasza Rayl'a. Odwiedzasz mnie równie często co twoja matka. Co sobie tym razem zrobiłaś?
-No właśnie nie wiadomo.
Odpowiedział za mnie Storm.
-Mowy nie straciłam!
Nie mogłam się powstrzymać. Następnie zwróciłam się do Terry.
-Co do mojej matki, to chyba faktycznie niedługo ją dogonię.
-Wejdźcie do środka.
Zrobiliśmy to o co prosiła, w sumie to Storm zrobił, a mnie taki stan rzeczy zaczynał pasować. Powinnam częściej dawać mu się nosić na plecach.
-Możesz na chwilę wyjść.
Zielarka zwróciła się do mojego partnera. 
-A nie mógłbym zostać?
-Nie.
Odpowiedziała surowo.
-Chodź zbadamy cię.
To już było skierowane do mnie.

Terra? Co mi jest?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz