Nie mogłam się już doczekać szczeniaków .Cały czas byłam grzeczna. Nie chodziłam w żadne niebezpieczne miejsca a Rathil ciągle mnie pilnował i się mną opiekował. gdy pewnego dnia poszliśmy nad Jasne Jezioro ,poczułam potężny skurcz.
-To już!
Wrzasnęłam na partnera,który zamiast mi pomóc zajęty był panikowaniem.
-Uspokój się.Oddychaj.Wdech,Wydech.Wdech,wydech.
Mówiłam do niego pomiędzy salwami śmiechu.Jego zachowanie strasznie mnie bawiło.W końcu się opanował ( z dużym trudem).I znalazł dla mnie wygodne miejsce gdzie mogłabym się położyć.Po chwili na świat przeszły dwa szczeniaki.Waderka i basiorek.Nagle zobaczyłam nadbiegającą Lunę.Która zamiast zapytać jak się czuje od razu zaczęła szczebiotać do moich dzieci
<Luna,Rathil?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz