Widziałam, że Kiara odeszła na bok, a za chwilę gdzieś pobiegła.
- Pewnie do Terry - pomyślałam, ale wtedy poczułam ogromny ból. Stwór przeciął mi bok swoimi szponami. Rana bardzo mocno krwawiła. Ale ja nie byłam dłużna. Oddałam cios z wielką zachłannością. Potem zadał mi jeszcze parę mniejszych ran, a ja mu coraz większe. Stwór w końcu z wycieńczenia padł na ziemię. Chciałam mieć pewność, że nie żyje, więc wzięłam leżący nieopodal miecz (skąd on się tam wziął - nie mam pojęcia) i odcięłam mu łeb. Już chciałam odejść, kiedy usłyszałam dziwny dźwięk, takie jakby szuranie. Odwróciłam się i stanęłam znów oko w oko z potworem, ale z jedną różnicą... On miał trzy głowy!
- Jesteś hydrą?! - krzyknęłam.
- Owssssszzzzzem.... - zasyczał jak wąż. - Zzzzarazzzz bedzie po tttobieee... - mówiąc, a raczej sycząc to, rzucił się na mnie. Próbowałam unikać jego ciosów, ale nie zawsze mi to wychodziło. Gdy potwór zaatakował mnie kolejny raz, nie zdążyłam odskoczyć dalej niż na parę stóp i stwór poleciał prosto na mój ogon. Wykorzystał to iż nie mogłam się ruszyć i odciął mi ponad połowę mojego ogona. Tego miałam już dość. Wpadłam w taką furię, że jednym ciosem zrzuciłam go z siebie i,nie wiem jak, wywołałam trzęsienie ziemi pod jego nogami. Przewrócił on się, a ja, także nie wiem jak, zmieniłam się w... Alikorna Ognia!
Bez trudu wywołałam ogień w okół mojego rywala. Gdy ogień ugasiłam, w kręgu zwęglonej ziemi znajdował się jedynie popiół... Po chwili przeobraziłam się z powrotem w wilka i ruszyłam chwiejnym krokiem do Terry.
P. S. Alikorn to jednorożec i pegaz w jednym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz