poniedziałek, 6 maja 2013

Od Alison do Luny, Telary, Rathila, Kiary, Terry i całej reszty (także ostryg ;))

Gdy się ocknęłam leżałam u Terry. Obok mnie leżała opatrzona już Telara. Byłam na nią wściekła. Po chwili wyładowałam na niej swoją złość. Kiedy ochłonęłam, zaczęła zachowywać bardzo dziwnie. Zaczęła coś gadać o ostrygach, słońcu i trawie oraz po hiszpańsku... Ja, Luna i Rathil patrzyliśmy na nią najbardziej przerażeni. Po zakończeniu, jak nam się zdawało, szaleństwa Telary, zaczęła ona się złowrogo śmiać. Przed jaskinią stała cała nasza wataha. Luna z pomocą Rathila, próbowała ich odgonić i uspokoić, ale wszystkie jej starania spełzły na niczym.
- Możesz już wstać Alison. - powiedziała Terra. - Zaraz poszukam w Księdze Roślin, takiej, dzięki której ogon ci odrośnie...
- Dziękuję ci... - odpowiedziałam i wstałam. Już sie nie chwiałam. Bok miałam doskonale opatrzony i czułam iż czymś posmarowany. Wyszłam przed jaskinię zielarki.
- Uwaga! - powiedziałam lekko podnosząc głos. Wszyscy automatycznie ucichli. - Jak ja kocham odkrywać nowe talenty! - powiedziałam do Luny. - Posłuchajcie mnie wszyscy uważnie! - zwróciłam się ponownie do wilków. - Z Telarą jest i będzie wszystko w porządku. Jest ona teraz w stanie, który polega na... byciu po stronie ostryg, potocznie nazywanym Ostrygus Bycius... Nie martwcie się! Terra postawi ją na nogi... A teraz udajcie się do swoich jaskiń... - o dziwo wszyscy skierowali się we wskazanym kierunku. - Widzisz? - spytałam Lunę z uśmiechem.
- Jak.. Ty... Ja nie.... - alfa nie umiała się wysłowić.
- Ile ja dziś talentów odkrywam!
- Właśnie, powiedz co z tym potworem...
- Hmmm... Myśle iż już nam nie zagrozi... - i opowiedziałam Lunie o starciu z hydrą i o przemianie w alikorna. Po wysłuchaniu opowieści, alfa poprosiła abym poszła z nią nad jezioro. Chciała coś sprawdzić.
- Wskocz do wody. - powiedziała.
- Po co?
- Wejdź!
- No dobrze, dobrze... - wykonałam polecenie przyjaciółki.
- Hmmm... - zamyśliła się Luna. Po chwili wzięła mój bandaż, który zdjęłam przed wejściem do jeziora i wrzuciła go do wody. Byłam zła, bo nie chciałam nagabywać zielarki co chwilę, bo ona na pewno ma inne ważne sprawy do roboty. I znów się stało... Zamieniłam się w alikorna.... Ale tym razem wodnego...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz