Tym
razem nie musiałam zamykać oczu. Biegliśmy, łapa przy łapie, zapatrzeni
w siebie. Dobiegliśmy do Księżycowej Polany. Usiedliśmy, wtuleni w
siebie.
-Narou, spójrz! Pełnia! -Rzeczywiście! Spojrzeliśmy na siebie, wstaliśmy i zaczęliśmy wyć do księżyca. Później Swift stanął przede mną i patrząc prosto w moje oczy, powiedział: -Narou... Jesteśmy ze sobą od jakiegoś czasu... Uważam, że jesteś najpiękniejszą waderą na całym świecie. Zarumieniłam się. -Chcę cię o coś spytać... Czy... ty chciałabyś... Być ze mną? Słowa uwiązły mi w gardle, rzuciłam się więc w objęcia Swiftkilla. -Rozumiem, że to oznacza "tak"- zaśmiał się. I staliśmy tak, wtuleni w siebie, aż do poranka. (Chyba teraz możemy być partnerami? <3) |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz