sobota, 20 kwietnia 2013

Opowiadanie Alison

Teraz na prawdę musimy być uważne. Trzeba chronić Kiarę. Wiedziałam o tym doskonale. Wszystkie to wiedziałyśmy. Żeby odseparować się choć na chwilę od problemów postanowiłam się przejść.
- ,,Gdzie by tu iść?'' - zapytałam samą siebie w myślach.
W końcu wybrałam się na polowanie do Zagajnika. Lecz nie byłam tam sama. Gdy zobaczyłam stadko saren na polance, rzuciłam się na nie. Niestety ktoś mnie uprzedził. Nie znałam go.
- Skąd jesteś? - spytałam wilka.
- A co cię to obchodzi? - odburknął.
- Nic... Nie gorączkuj się tak. Chciałam tylko być miła... - odpowiedziałam i odeszłam.
Szłam dalej w poszukiwaniu... no właśnie, czego? Jedzenia? Nie, nie byłam już głodna... Chyba jakiegoś cichego ustronia, gdzie mogłabym posiedzieć w ciszy. Nagle usłyszałam huk... Ale nie był to głaz czy coś takiego... Sama nie wiedziałam co to było... Po chwili coś poruszyło się między drzewami. I znów huk, tylko tym razem bliżej. Już wiedziałam to były... strzelby... to oznaczało tylko jedno...
- Ludzie - szepnęłam drżącym głosem i rzuciłam się do ucieczki. Słyszałam za sobą głosy gonitwy. Nadal biegłam, ale tak dokładnie nie wiedziałam gdzie. Z czasem gdy coraz bardziej gubiłam drogę, tak coraz bardziej cichły strzelby, krzyki, ujadanie psów...

C. D. N.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz