Wtedy smok mnie zaatakował. Wykonałam zwód ( nie że się chwalę ale dość efektowny). Potem pobiegłam pod jego brzuchem szukając jakichś słabych punktów. Wydawało się, że skrzydła są bardzo delikatne.Rozcięłam je pazurami.Potwór ryknął z bólu.Wiedziałam jednak, że bez Swifta sobie nie poradzę. I gdy tylko to pomyślałam, on wybiegł z za drzew. Pokonał mojego przeciwnika bardzo szybko.Po walce wykrzyknęłam.
-Co tu się do chol*ry dzieje?!
<No wyjaśni mi to ktoś skąd wziął się ten smok (pierwszy oczywiście) ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz