- Ależ oczywiście! - krzyknąłem - Przecież kocham cię nad życie!
- Ja ciebie też.. - powiedziała i zarumieniła się
- Hej, wiesz co? Jest już południe, może pójdziemy na szybkie polowanie? Ale tak na spokojnie, nie chcę, żeby znów ci się coś stało...
- Oj, wiem, ale już jesr dobrze. Na prawdę! - powiedziała
- Wierzę, ale... tak na wszelki wypadek - mrugnąłem do niej. Ona się zaśmiała, a potem pobiegliśmy do zagajnika. Upatrzyłem dość dużego lisa. Przyczaiłem się w krzakach, czekając na odpowiedni moment. Gdy on nastał skoczyłem i po paru sekundach trzymałem go w pysku. Nadbiegła Charlotte, niosąc zająca.
- No, to będziemy mieli niezła ucztę - rzekłem na jej widok
- Raczej... - uśmiechnęła się. Rany, jaka ona była piękna, gdy się uśmiechała!
Charlotte? <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz