- Rayl'a, jestem tu! Nie bój się - powiedziałem, gdy ona obudziła się z krzykiem
- Ale.. ja.. ty... - mówiła przerażona
- Już... Ci... spokojnie... - mówiłem
- Ja... Miałam sen, i tam tez się obudziłam, i było pięć księżyców, i ja... Zawołałam ciebie, nie odpowiadałeś, a jak weszłam do jaskini, ciebie tam nie było... - powiedziała
- Już dobrze, ja tu jestem... Zawsze będę przy tobie... To był tylko zły sen - powiedziałem i przytuliłem ją, aby dodać jej odwagi.
- Ale on był taki realny!
- Wiem, ale ja cię nigdy nie zostawię, pamiętaj. Nigdy nie będziesz sama.
- Dziękuję, nie wiem co bym bez ciebie zrobiła... - szepnęła w moje futro
- Ja również - powiedziałem i czule liznąłem ją w ucho. - Chodź, przytul się do mnie, i spróbuj zasnąć - poradziłem , kładąc się. Ona zrobiła po chwili to samo, wtuliła się we mnie, i po paru minutach już spała...
Rayl'a?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz