środa, 5 czerwca 2013

Rayl'a do Shaeniire

-Co powiem? A to mianowicie : Wypchaj się! Bo nie masz prawa decydować o czyimś życiu. Nie obchodzi mnie co o mnie myślisz, bo ja i tak wiem że jesteś zadufaną w sobie, arogancką d*****ą
Nawrzeszczałam na nią.
-Jak mnie nazwałaś!?...
Chciała coś jeszcze powiedzieć ale jej przerwałam.
-Wynoś się stąd!
Nakazałam.
-Nie!
-Nie!? To jeszcze pożałujesz!
Dosyć tego moja cierpliwość się skończyła. Po raz pierwszy w życiu byłam szczęśliwa a ona chciała to zepsuć.
-Hej! Przestańcie!
Próbował nas uspokoić Storm jednak mu nie wyszło. Wręcz przeciwnie, byłam po tym tak wściekła że rzuciłam się na Sheaniire. Wbiłam pazury w jej plecy, próbowała mnie zrzucić co po pewnym czasie podziałało. Drapnęła mnie tylko w pyszczek, jakby tym samym mówiąc " Nie jesteś warta większego zachodu". To rozwścieczyło mnie do granic możliwości. Mimo iż przed sekundą był jasno, to mrok spowił naszą jaskinię w szczególności tą d*****ę. Miałam moc ciemności więc to oczywiste że była to moja sprawka. Storm od razu się zorientował co się dzieje. Stanął pomiędzy mną a swoją siostrą, apelując o to abyśmy wreszcie się uspokoiły. Nie działało, robił coś czego akurat nie powinien. Jeśli nie stanie po którejś ze stron to będzie koniec i ja i Sheaniire mu tego nie wybaczymy. Wyminęłam go po prostu. Podeszłam do jego siostry. Nie widziała mnie w tych ciemnościach. Mi za to one nie przeszkadzały. Wręcz przeciwnie. Czułam się silna, potężna, niezwyciężona. Zaatakowałam ją znienacka. Chwyciłam kłami za jej łapę i zaczęłam szarpać. Wyła z bólu. Wtedy do akcji wkroczył mój partner rozjaśnił jaskinię. Puściłam ją.W świetle widać było jak poważna była rana Sheaniire. 
-Dość tego!
Krzyknął. 
-Wynoś się stąd albo cię jeszcze lepiej urządzę.
Sheaniire ani myślała. Podbiegła do mnie i rozcięła mój opatrunek łącznie z raną, która się otworzyła.Krzyknęłam i ugryzłam ją w ucho jednocześnie wykręcając je, tak jak kilka dni temu zrobiła Stormowi. PRZYSZŁY alfa rozdzielił nas. Spojrzał z troską najpierw na mnie, później na siostrę.Lekko poprawiło mi to humor.
-Powtarzam ostatni raz dość tego!
-Masz rację...
Szepnęłam. Nie mogłam tego znieść. Oboje patrzyli na mnie zdziwieni. W końcu dokończyłam swoją wypowiedź.
-Wybieraj. Ja albo ona. 
Postawiłam mu ultimatum

<Storm! Wybieraj!>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz