Chodziłam po terenie watahy zastanawiając się, jaki życie ma właściwie sens, dla mnie raczej nie ma... Rodzimy się po to, żeby potem umrzeć? Mamy uczyć się podejmować właściwe decyzje i uczyć się na błędach? Dla mnie to wszystko nie trzyma się kupy, a może myślę tak dlatego, że nikt oprócz mojej przybranej mamy mnie nie kochał? Miło było wrócić wspomnieniami do przytulnej jaskini, do mamy, która zawsze mnie rozumiała i potrafiła pocieszyć, doradzała mi kiedy nie byłam pewna wyboru i pomagała w różnych rzeczach, teraz tak nie jest... Właściwie to z nikim się nie zakumplowałam i chyba tak powinno pozostać, bo w końcu kto chciałby się przyjaźnić z pesymistką, która psuje wszystko swoim nurtującym humorem. Rozmyślałam tak, kiedy spostrzegłam, że dotarłam do wodospadu samotności.
-Miejsce wprost idealne dla mnie.- powiedziałam do siebie.
Wspięłam się po skałach, a następnie przeszłam do jaskini w jego wnętrzu. Wzdrygnęła się, ponieważ siedział tam już jakiś wilk. Nie wiedziałam co zrobić, byłam spanikowana. Zagadać, czy jak najszybciej się ulotnić? A może usiąść niedaleko i nie przeszkadzać, w końcu wilki przychodzą tu dla samotności. Zebrałam w sobie całą swą odwagę i zapytałam:
-Kim jesteś?
(Ktoś chce dokończyć? ;3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz