Gdy się obudziłam był już wczesny świt.Byłam trochę zaspana,ale też zdezorientowana.Wstałam,rozciągnęłam się i ruszyłam truchtem wzdłuż rzeki.Zobaczyłam nagle po drodze wielki krzak z jeżynami.Podeszłam więc do niego bo byłam głodna,a zwierzyny nie było w okolicy.Zjadłam kilka owoców i ruszyłam dalej.Szłam chyba sześć godzin słuchając śpiewów ptaków.Aż nagle wyczułam innego wilka,więc schowałam się w krzaki.Wyjrzałam i zobaczyłam waderę , o barwie sierści prawie całej białej i trochę zielonej,a oczy miała czerwone.Rozejrzała się i pobiegła gdzieś.Wyszłam z ukrycia zobaczyłam ptaka,którego kiedyś widziałam,a on podleciał do mnie.
-Witaj różowa!
-Możesz mnie tak nie nazywać bo mam imię i to imię brzmi...-przerwał mi.
-Wiem jak masz na imię, Nika. Prawda?
-Tak,ale skąd znasz moje imię?
-Nie ważne.Chcę tylko tobie pomóc.
-Jak na przykład?
-Słyszałem,że odeszłaś z jednej z watah.
-Tak. I co?
- Powiem tobie tylko raz. Idź obok rzeki,a znajdziesz Księżycową Polane.-i odleciał ode mnie nic nie mówiąc więcej.Posłuchałam go i poszłam wzdłuż rzeki.Robiło się ciemno więc przyspieszyłam kroku i nagle usłyszałam wycie wilków.Stanęłam, bo się rzeka skręcała w lewo,a wycie słyszałam prosto.Nie wiedziałam,co dalej zrobić.Więc pomyślałam,że warto zobaczyć inne wilki, więc pobiegłam tak szybko i bezszelestnie na polane.A tam zobaczyłam tą wilczyce, co pierwszy raz ją widziałam, jak schowałam się za krzakami.I inne.Nagle podeszła do mnie wadera.
-Witaj.Jak masz na imię?
-Nika,a ty.
-Och.Przepraszam za moje zachowanie mam na imię Luna i jestem Samicą Alfa.
-Ja więc powinnam iść stąd-odwróciłam się i miałam iść,gdy nagle Luna powiedziała.
-Poczekaj.Jesteś w jakieś watasze wilków?
-Już od dwóch miesięcy nie jestem, bo odeszłam i szukam swojego miejsca gdzieś indziej.
-Więc zostań tutaj.Serdecznie ciebie przyjmiemy-nagle podeszła do nas wilczyca.
-Cześć przedtem się nie przedstawiłam.Mam na imię Telara.
-Miło mi Telara,a ja mam na imię Nika, jak słyszałaś.
I tak minął wieczór bo razem z przyjaciółkami i ze wszystkimi wyliśmy do księżyca.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz