czwartek, 2 maja 2013

Opowiadanie Telary

Szłam wzdłuż strumienia jakąś godzinę.Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi.To był po prostu magiczny widok.Jednak zmęczenie dawało mi się we znaki.Zapragnęłam już wrócić do domu.Niestety nie było mi to dane.Na mojej drodze stał sfinks.
-Zadam ci zagadkę,jeśli odpowiesz możesz przejść.
-A jeśli nie odpowiem?
Zapytałam.
-To cie zjem.
Odpowiedział stwór,grubym basem.
-Uczciwy układ.
Burknęłam pod nosem.
-Co gnie żelazo,przegryza miecze
Pożera ptaki,zwierzęta,ziele
Najtwardszy kamień na mąkę miele
Królów nie szczędzi,rozwala mury
Poniża nawet najwyższe góry
-Moment...Czas! To było proste!
Sfinksowi nie spodobało,to że znałam odpowiedź.Odleciał.Znów ruszyłam przed siebie.Kolejna godzina wędrówki.Trafiłam tak do jaskini. Pośrodku jej stała misa.

A trochę dalej lustro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz