W końcu odważyłem się pójść do alfy w tej watasze. Alison miała mnie tam zaprowadzić wieczorem. Poszliśmy o umówionej godzinie. Przed jaskinią alfy, wadera zatrzymała się i skinęła głową w stronę jaskini. Wkroczyłem do środka.
- Witaj, co cię tu sprowadza? - spytała mnie alfa na wejściu z uśmiechem.
- Jestem Rathil... Przyszedłem z tobą porozmawiać... Czy mógłabyś mnie przyjąć do swojej watahy? - spytałem.
- Jasne! Jestem Luna.- odpowiedziała przyjaźnie.
- Dziękuję i miło cię poznać. - rzekłem i wyszedłem z jaskini.
- A nie mówiłam? - spytała uśmiechnięta Alison.
- Tak... Wiesz co ja już pójdę, bo jestem trochę zmęczony.
- Ok, oczywiście... Dobranoc...
Wadera odeszła. Poszedłem do swojej jaskini.
- Lubię ją - mruknąłem na głos.
- To wielka szkoda - warknął głos w ciemności. Gdy się obróciłem zobaczyłem...
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz