a potem ich właściciela...
- Czego chcesz? - warknąłem.
- Zemsty... Zresztą, z twoją przyjaciółeczką, którą podobno tak lubisz już miałem styczność ostatnimi czasy... - uśmiechnął się wrednie.
- Na pewno przetrzepała ci skórę! - warknąłem. - Jesteś beznadziejny! - powiedziałem szyderczo i czekałem na dalszy ciąg wydarzeń. Basior nie kazał mi długo czekać. Rzucił się na mnie z taką furią, że aż ledwie odparłem atak. Zadał mi kilka ran, lecz ja nie byłem mu dłużny... Po chwili na wejściu pojawiła się...
C. D. N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz