- O, kogo ja widzę? - uśmiechnęła się fałszywie. - I spotykamy się ponownie w czyjejś jaskini! To przypadek, czy jesteś może dekoratorem wnętrz? - spytała.
- Taaa... Pewnie masz rację Alison! - do droczenia się z wilkiem przyłączyła się alfa. - Chcesz się zemścić malując sufit w pstrokate kropki? - spytała z drwiącym uśmieszkiem.
- O, fajnie! Skoro już tak planujemy wygląd wnętrza, to jeszcze poprosimy trzy gryzące dywany do tego! - dołączyła się Telara. - No chyba, że ty Rathil też chcesz.... - powiedziała. Wszystkie się zaśmiały.
- Tylko ile to wyjdzie? - spytała Alison, poważniejąc.
- Hmmm... Już wiem! Może... Jedna porządna kocówa?- powiedziała alfa i jak na rozkaz trzy wadery rzuciły się na basiora. Po chwili do nich dołączyłem. Telara gdzieś pobiegła.
- A ona gdzie? - zapytałem Ali.
- Za chwilę wróci... - odparła. - UWAŻAJ! - krzyknęła i popchnęła mnie. Dopiero po paru sekundach zorientowałem się, dlaczego. Zobaczyłem owego wilka i stojące na nim Lunę i Alison. W tej samej chwili nadbiegła Telara... Z LINĄ?!
- Puśćcie mnie! - wierzgał się czerwonooki.
- Telara! Lina! - krzyknęła Luna. Wadery związały basiora bardzo mocno, ale mimo to cały czas go trzymały.
- Alison! Masz tego kwiata? - spytała Telara.
- Mhm... Cały czas go ze sobą noszę! - odpowiedziała.
Podała Lunie jakiś dziwny kwiat,
którym alfa chciała nakarmić basiora, lecz on się wyrywał. Podbiegłem i uderzyłem go nogę. Zawył z bólu. Wtedy Luna wcisnęła mu kwiat do pyska i beta go zacisnęła. Przez chwilę wilk się opierał, lecz gdy zabrakło mu powietrza w płucach - przełknął kwiat. Wadery puściły go i odsunęły się. Poszedłem w ich ślady. Nagle oślepił nas blask i...
Luna? Dokończ... :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz