Podeszłam do wiczycy
- Kim jesteś? - zapytałam
- Ja... ja... jestem Naroa... - powiedziała
- Spokojnie, nie musisz się mnie bać - uśmiechnęłam się
-Dobrze...
- Chciałam cię tylko zapytać, co robisz na terenie mojej watahy....
- Ja nie miałam pojęcia, że tu jest wataha... już idę...
- Nie , zostań. Czy należysz do jakiejś wathy?
- Nie.
- To może dołączysz do mojej? Chętnie ciebie przyjmiemy. Ta wataha nie jest na razie bardzo duża, ale myślę, że ci się tu spodoba. To jak?
- O... Okej.... Dobrze, dołączę- powiedział, a ja uśmiechnęłam się do niej znów, żeby dodać jej odwagi
Naroa? Co tam dalej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz