Szłam przez jakiś dziwny las, wokół tylko cisza, żadnych denerwujących dźwięków, żadnych odgłosów. Po prostu cisza. Lubiłam gdy tak było nie wracały do mnie wspomnienia, wspomnienia tego fatalnego dnia.
-Dopadnę cię Senu, dopadnę....-myślałam. Tak naprawdę nie wiedziałam jak się nazywa wilk który tak mnie zmienił, który zadał mi niegojące się rany, dzięki któremu aby utrzymać się przy życiu musiałam nosić talizman. Senu to w języku mojej watahy zło, czyste zło więc tak go nazwałam. Weszłam na jakąś polanę było na niej jasno ale dalej cicho. Szłam dalej z każdym krokiem słyszałam coraz więcej dźwięków. To było nie do wytrzymania! Zamieniłam się w koszmar i ryknęłam z całej siły, wyładowując przy okazji swoją złość. Potem się odmieniłam i patrzyłam na efekty. Dźwięki ucichły i ku memu zadowoleniu wszystkie zwierzęta uciekły, nawet wiatr przestał wiać. Nie obawiałam się używać tej mocy, bo nikt o zdrowych zmysłach nie zbliżyłby się do czegoś co wydaje taki dźwięk.Odgłos który napełnia strachem i mrozi krew...A jednak znalazł się ktoś kto chciał to sprawdzić. Bo po chwili na polanie zobaczyłam jakąś dziwną błękitną wilczycę. -Ej nie widziałaś co wydało ten dźwięk? Nie miałam zamiaru z nią rozmawiać położyłam po sobie uszy, puściłam głowę i ogon oraz warknęłam ostrzegawczo i ruszyłam w dalszą drogę. Tamta wadera jednak sobie nie odpuściła, szła za mną co mnie strasznie denerwowało. Weszłyśmy na jakieś bagna wszędzie ślisko i mokro. A tamta właśnie ten moment sobie wybrała na dogonienie mnie. Oczywiście wpadła na mnie. W tym momencie coś we mnie pękło, warcząc rzuciłam się na nią i krzyknęłam: -Czy dla ciebie to, że ktoś warczy i idzie od ciebie nic nie znaczy?!! -Radzę ci się uspokoić, jestem córką alf i na pomoc przyjdzie mi cała wataha- odparła tamta. -Nie, jeśli cię zabiję przed tym gdy ich zawołasz! Możesz być alfą, a nawet omegą ale to w niczym ci nie pomoże!- zeszłam z niej i jeszcze groźniej warcząc poszłam sobie dalej. Ona jednak nie odpuściła coraz mocniej działała mi na nerwy. W końcu postanowiłam się zmienić się w koszmar i ją przestraszyć. Poskutkowało! Jednak zareagowała jakoś dziwnie... -Dobra już sobie idę! Chciałam cię zapytać czy dołączysz do watahy nic więcej! -Przez ten cały czas za mną szłaś wiedząc, że mnie to denerwuje tylko po to żeby mnie zapytać czy dołączę do watahy?! Jak masz na imię? -Shaeniire. Usiadłam na ziemi żeby przemyśleć spraw. Okazało się, że jest więcej argumentów przeciw niż za(np. Shaeniire) ale każda wataha ma swoje legendy i podania oraz zielarki czy tam nawet szamanki, w każdym bądź razie kogoś kto zna przeszłość itd. -Dobrze dołączę do twojej watahy. Prowadź! -Dobrze jeszcze tylko.... -Mam na imię Raven- nie dałam jej dokończyć zamieniłam się w swoją zwyczajną wersję i podążyłam za alfą. Shaenirre? | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz