wtorek, 11 czerwca 2013

Shaeniir'e do Lestilla

Gdy wróciłam do jaskini po sprzeczce z Rayl'ą, nie czułam się najlepiej. Rany, które mi zadała, bardzo mnie bolały. Weszłam do wody, by się zregenerować, ale nic się nie działo. Siedziałam w wodzie już prawie godzinę, a nie dość, że rany nie znikały, to jescze zaczęły mnie szczypać po zetknięciu z wodą morską.
- Aułć... - jęknęłam cicho, ale najwyraźniej ktoś to usłyszał.
- Hej, kto tam? - zapytał głos, który coś mi przypominał.... Lestill! Wyszedł zza krzaków, i podszedł do mnie
- Hej, Shaeniire, coś ci się stało? - zapytał. Bardzo się zmienił, dawno go nie widziałam. Tak... Wydoroślał...
- Ja po prostu... - zaczęłam
- Tak?
- No bo ja... - i opowiedziałam mu co się stało.
- Ups... Współczuję... Chodź, wyjdź z tej wody, bo będzie cię bardziej szczypać - powiedział, i pomógł mi wyjść z wody. Potem, opatrzył moje rany. Był taki opiekuńczy... I delikatny... Zajął się mną, a potem przyniósł mi lisa.
- Zjedz, musisz odzyskać siły - powiedział i uśmiechnął się
- Myślisz, że jestem słaba? - zapytałam. Nie lubiłam, kiedy ktoś myślał, że jestem słaba...

Lestill?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz