wtorek, 3 września 2013

Solitario do Luny

Wyszedłem zakłopotany z krzaków. Luna patrzyła na mnie oczami, które... tak kochałem.... których błękit zadzwiał mnie co dzień... przy których... chciałem budzić się do końca moich dni.
- Luno?
- Solitario?
Podeszłem do wadery.
- Czy... Luno, czy ty? Czyyyy.... Eeyyyyy... Nooo.... - jąkałem się. 
- No wyduś to z siebie! - zaśmiała się. 
- Czy wyjdziesz za mnie?

Luna?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz