Szczeniaki pozostawiłam pod czujna opieką Niki.Na dzisiaj miałam nieco inne plany,niż latanie za nimi po całej jaskini.Owszem ostatnio nudziło mi się strasznie.Jednak nie chciałam robić czegoś, niebezpiecznego (w każdym razie w odczuciu moich przyjaciółek).Wyruszyłam odwiedzić naszą ukochaną betę Alison.Czułam,że trochę zaniedbywałam ją i Lunę.Skupiłam się na mojej rodzinie.A im nie poświęcałam nawet chwili.Doszłam do celu.Stałam przed jaskinią.Nie chciałam być niegrzeczna i wchodzić tam bez pukania.Z drugiej jednak strony.Jak niby miałam do zrobić?.Była to w końcu jaskinia,a nie jakaś ludzka chatka z ... jak się to nazywało? Drzwi bodajże.Wydarłam się więc najgłośniej jak umiałam (a miałam bardzo mocny głos),wiem że nie było takiej potrzeby,ale... w sumie to nie wiem czemu to zrobiłam.
-ALI!JESTEŚ W DOMU!?
Beta wyleciała z jaskini jak strzała.Chyba przestraszyłył ją troszkę mój krzyk.
<Ali?Słyszysz jeszcze?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz