Już nie wiem jak długo szukałam watahy, do której mogłabym dołączyć.
Wszyscy mnie wyganiali. Westchnęłam. Dzień chylił się ku zachodowi.
Postanowiłam, że się prześpię. Po kilku godzinach drzemki usłyszałam
jakiś głos.
-Zobacz, kto to?
-Nie mam pojęcia. Nie jest od nas.- poderwałam się z ziemi.
-Należycie do jakiejś watahy, tak?-zapytałam wilczyce.
-Tak.-odpowiedziały chórem.
-A ja weszłam na wasz teren?-dopytywałam się.
-No tak...
-Już sobie idę.-byłam pewna, że zaraz mnie pogonią, ale...
-A po co? Masz jakąś watahę?
-Nnoooo... Nie.-przyznałam.
-Chodź. Zaprowadzimy cie do alfy. Ja jestem Notte, a to jest Ayra.-przedstawiła się starsza.
-Dobrze.-ucieszyłam się. Chodźmy!
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz