poniedziałek, 27 stycznia 2014

Raven do Ariozyn


-Em..am..Mała puść mnie.-powiedziałam nieco przyjemniejszym głosem niż to robiłam zazwyczaj
.-Słuchaj musimy sobie coś wytłumaczyć, ja nie przywykłam do tego, że ktoś mi okazuje wdzięczność, miłość czy przyjaźń. Ja nie potrafię być miła więc musisz się przyzwyczaić.  Ja jestem już stara, mnie już nie zmienisz, stare przyzwyczajenia zakorzeniły się zbyt głęboko. A teraz jedz.
-Dobrze.
Ariozyn poszła zjeść, a ja z Malumą poszłyśmy na przechadzkę po terenach watahy. Pogoda była okropna...Słońce, śpiewające ptaki, błękitne niebo...Taka monotonia... Na przechadzce spotkałam chyba każdego członka watahy. Wilki czym prędzej odchodziły z dala ode mnie. Cieszyło mnie przynajmniej to, spokój...bez ciszy, bo zakłócały ją ptaki ale spokój był. Wtem zobaczyłam coś o czym już dawno zapomniałam...ona? Co ona tu robi? Przecież ona nie żyje! Zresztą to tylko przewidzenie...Pośpiesznie wróciłam do domu i zjadłam jeleninę. Ariozyn spała w głębi jaskini. Co ja bym dała, żeby znów była potężna burza...Co ja bym dała...Moje przemyślenia zakłócał obraz mojego sobowtóra o tylko trochę innym ubarwieniu oraz innych wisiorkach...To nie mogła być ona, mimo wszystko to musiało być przewidzenie...Senu nie raz mi sprawiał takie kawały lecz teraz już nie byłam zależna od jego łaski, więc to nie on wywołał przewidzenie....
-Nad czym tak myślisz?
-Nad niczym...
-Przecież widzę.-upierała się waderka.
-To nieważne, to moja sprawa. Nie będziemy o tym rozmawiać...
-No dobrze, to co robimy?
-Nie wiem...nie nam się na opiece nad szczeniakami. Możemy popatrzeć jak inne wilki wpadają w pułapki.
-Jakie pułapki?
-Och wiesz kilka wykopanych dziur tu i tam robi swoje.
-Cieszy cię krzywda innych?
-Krzywda nie ale to jak potrafią się zagapić to i owszem.
-Wpadki innych?
-Tak, słuchaj nie chcesz to nie...ja lubię czasem popatrzeć jakie niezdarne są wilki. Zobaczyć, że nie tylko ja wpadam w każdą dziurę..

Ariozyn?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz