poniedziałek, 27 stycznia 2014

Ariozyn do Raven


-D.. Dobrze, to... Dobranoc - odparłam nieco smutnie i odsunęłam się w kąt jaskini.
Nie wiem, czemu była przygnębiona... Może liczyłam na to, że Raven okaże się być bardziej opiekuńcza? Nie... Raczej nie. Nie czułam żadnego rozczarowania. tylko smutek. Chyba zaczęła doskwierać mi samotność... Cóż, będę musiała się do niej przyzwyczaić. Zdziwiły mnie nieco słowa wadery... Powiedziała, że lubi widzieć, iż nie tylko ona wpada w każdą dziurę... Nie wątpię, że spotkała ją w życiu nie jedna przykra rzecz, ale... Nie rozumiem, czemu nie mogła po prostu podnieść głowy i próbować żyć tym, co ma. Rozpamiętywała odległą przeszłość, coś, co minęło. Być może nie powinnam mówić na ten temat, bo sama nie mam zbytnio przeszłości, więc nie mam po prostu czego wspominać... Bardzo chciałabym jej jakoś ulżyć, ale ona nie chce niczyjej pomocy. A przynajmniej nie umie tego wyrazić. Skuliłam się w kłębek i zasnęłam na zimnym kamieniu. O dziwo obudziłam się na skórze, przykryta czymś wyjątkowo miękkim... Nie miałam wątpliwości, kto tak o mnie zadbał. Nagle poczułam zapach mięsa. Od razu zaburczało mi w brzuchu. Wyszłam na zewnątrz i dostrzegłam Raven z kilkoma królikami w pysku. Oczywiście mnie nie zauważyła, bo cały widok zasłaniały jej wspomniane wcześniej króliki. Potrąciła mnie tak, że poleciałam na drugi koniec jaskini. Otrzepałam się i podbiegłam do wadery. Ta położyła swoje zdobycze na ziemi i poczęła obierać je ze skóry. Wzięła większość królików ze sobą, mnie zostawiła raptem jednego... Ostatnio nie mogę liczyć na zbyt dużą ilość pożywienia... Ciekawa jestem, co jest tego powodem. Za każdym razem, gdy pytam się o to, otrzymuję jedynie urażoną twarz Raven i nic poza tym... Może ostatnio braknie zwierzyny? Albo wilczyca uznała, że nie muszę tyle jeść? Po spałaszowaniu królika mój brzuch domagał się więcej... Nie potrafiłam jeszcze polować, zresztą byłam wielkości średniego zająca. Raczej nie upolowałabym nic większego, niż wiewiórka lub ptaszek... A te z kolei siadały wysoko na drzewach, po których nie umiałam się wspinać. Powędrowałam więc do mojej opiekunki...

Raven? Okażesz litość?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz