wtorek, 28 stycznia 2014

Od Shaii C.D.do kogoś

-Pokaż mi ją.
Zażądałam.
-Nie!
Zdziwiła mnie jej odmowa.
-Czemu?
-Bo...



-Bo nie chcesz tam mieszkać.
-Właśnie, że chcę.
-Wiesz dlaczego nie chcesz?
-Nie...
- Bo niedawno odkryliśmy, że to w tej jaskini twoja mama zatrzymała się na noc, zaraz po swojej ucieczce. Nadal wdać ślady jej obecności.Po za tym niedaleko jest Naturalny Most. To za dużo jak dla ciebie.
Powiedziała nagle troskliwie.
TROSKLIWIE. LUNA. DO.MNIE
Trochę się zdziwiłam tym pseudo okazaniem uczuć wobec mnie. A potem jescze bardziej zapragnęłąm zamieszkać w tej jaskini.
-Proszę. Babciu...
Spojrzałam na nią błagalnie.
-Dobrze.
Powiedziała z westchnieniem.
-Możesz się tam wprowadzić. Zaprowadzę cię.
Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak szczęśliwa. Grzecznie potruchtała za alfą do mojego nowego domu. Zmierzchało już i nie było czasu aby przenieść moje rzeczy do nowej jaskini, musiałam więc wrócić do dziadka na jescze jedną noc, a potem skombinować kogoś do pomocy w przeprowadzce. Może wujka Lestilla.
~~W jaskini Rathila~~
-Dziadku, dziadku już wiem gdzie będę mieszkać!
-To świetnie...
-Ale jeszcze jedną noc spędzę u ciebie. bo już za późno na przeprowadzkę.
Jak to miałam w zwyczaju bezceremonialnie mu przerwałam. A on jak zwykle mnie upomniał.
-Nieładnie komuś tak przerywać, to oznaka złego wychowania.
-Tak wiem powtarzasz mi to codziennie.
On tylko w odpowiedzi posłał mi swój firmowy uśmieszek. Co chyba miało oznaczać, iż niedługo się to zmieni.Wykończona całodziennym chodzeniem padłam na legowisko i od razu zasnęłam.
~~Następnego ranka~~
Obudziły mnie promienie słoneczne padające mi prosto na pyszczek.Było coś koło południa.Wydałam z siebie długi niezadowolony pomruk i w tej chwili bardziej przypominałam kota niż wilka.
-Czas wstawać!
Zawołał Lestill. Podniosłam leniwie jedno oko.
-No już, chyba że chcesz sama to wszystko tam taskać...
(Już tłumaczę "To wszystko" To nie wcale niepotrzebne rzeczy, ale wszelkiego rodzaju eliksirki, esencje i składniki.Wiem normalny wilk nie ma takich rzeczy u siebie w domu, ale jako że moim żywiołem jest toksyna i umysł potrafię tworzyć całkiem niezłe mikstury. Oczywiście, żeby zaraz nie było nie umiem leczyć a jedynie stworzyć słabą maść na stłuczenia. Od takich rzeczy są zielarze i ja się w to nie mieszam). Umierałam na samą myśl ile czeka mnie dzisiaj roboty.
-Postanowiłem poprosić Lestilla aby pomógł ci z przeprowadzką ponieważ ja dzisiaj nie mam za bardzo czasu. Muszę trochę potrenować.
Jak co drugi dzień, jest przecież wojownikiem.
-To jak do roboty mała!
Rzucił wujek. Posłusznie wstałam z legowiska.
-A co ze śniadaniem?
-Masz tam.
Wskazał łapą róg jaskini, gdzie leżało pół sarny,MNIAM. Po skończonym posiłku stwierdziłam, że chyba powinnam pomóc mu nieco.
~~Wieczorem~~
Nareszcie~Siedzę sobie w MOJEJ, jaskini i nikt mi nie przeszkadza.  A raczej nie przeszkadzał, bo nagle całkiem niedaleko usłyszałam jakiś dziwny hałas, Wychyliłam pyszczek z z jaskini i zobaczył
<Kto chce ze mną popisać?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz