poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rayl'a do Storma, Telary i Luny

Zrobiłam minę spiskowczyni. 
-Co?
Zapytał.
-Nic. Ale to faktycznie ciekawe.
-Nie mów mi że masz zamiar iść ich szukać!
-To tylko taki luźny pomysł.
-I niech tak zostanie.
I tak zostało.

Kiedy ciąża dobiegała już końca byłam wykończona, zarówno fizycznie jak i psychicznie. Mogłam urodzić w każdej chwili i teraz to Terra przychodziła do mnie. Mam (mojej i Storma) staraliśmy się unikać. Zrobiły się strasznie złe, na mnie Stroma Lestilla i Sheaniire. Pomimo naszych wysiłków, nie udało nam się od nich całkowicie odciąć. Nie miałam pojęcia jednak czy były wściekłe na siebie, że zupełnie nie wyszło im matkowanie czy na nas. Mój braciszek i jego partnerka jeszcze nie wrócili i mama zatruwała mi życie za dwóch. Tak jak tego dnia wpadła do naszej jaskini jak burza, a za nią weszła Luna.
-I co? Już niedługo poród. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z odpowiedzialności która spadła na twoje barki...
I zaczęła mi robić wykład (moja mama, Luna wrzeszczała na Stroma). Gorączkowo myślałam jak się z tego wywinąć, niestety moja głowa była całkowicie pusta. Popatrzyłam na mojego partnera, a moje spojrzenie mówiło " Zrób coś z tym, prooooszę"

<Storm! Ratuuj!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz