Skubnęłam trochę rybki... i stwierdziłam że jestem najedzona.
-Nie zjesz więcej?
Zapytał mnie Storm.
-Nie.
Mój partner zrobił udręczoną minę.
Parę dni później właśnie wracałam z rutynowych badań u Terry i miałam szczerze dość. Jakby tego było mało w drodze do jaskini spotkała moją mamę. Moja pierwsza myśl to "Ratuj się kto może!" Już zawracałam gdy mnie zauważyła.
-Cześć mamo.
Powiedziałam. Miałam zamiar ją spławić, ale zobaczyłam że wygląda jakby nie spała od kilku dni.Postanowiłam zrobić dobry uczynek i pomóc jej się odstresować.
-Stało się coś?
-Oczywiście że tak! Przecież jesteś w ciąży!
-A oprócz tego?
Zapytałam. Milczała.
- To jak powiesz mi?
Najwyraźniej nie. Czas na szantaż emocjonalny.
-Nie powinnaś mnie stresować. Jeszcze coś mi się może stać...
Patrzyłam na nią wyczekująco.
-Chodzi o twojego brata.
Sukces! Zwycięstwo! Euforia! W końcu mi powiedziała!
-O mojego idealnego braciszka...?
Zapytałam.
-Udam że nie słyszałam tego zachwytu w twoim głosie.
-Możesz sobie to darować. Wszyscy wiemy, że jesteś marną aktorką.
-Nie przeciągaj struny.
Zagroziła mi mama. W zasadzie nie chciałam jej odpuszczać, ale postanowiłam zrobić dziś dobry uczynek, a ja tak łatwo nie rezygnuję z moich postanowień.
-Dobra, dobra... To co zrobił Lestill?
-Uciekł z Shaeniire i nie wiemy gdzie.
Szczęka mi opadła. Lestill ten idealny syneczek mamusi?! Oj będę musiała się postarać żeby go przebić.Pociągnęłam rozmowę jeszcze chwilę i wróciłam do jaskini. Kiedy przekroczyłam jej próg, zawołałam do Storma.
-Słyszałeś nowiny!?
-Jakie nowiny.
Zapytał lekko zdziwiony.
-Mój kochany braciszek uciekł z twoją siostrzyczką.
<Sorry że tak długo nie pisałam ale teraz wróciłam z mnóstwem pomysłów>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz