Kiedy mama robiła mi wykład, Rayl'a posłała mi błagalne spojrzenie. No tak, Telara jej nie oszczędzała. Cały czas nawijała o odpowiedzialności, która na nas będzie spoczywać, potem opowiadała co i jak postępować ze szczeniakami (jakby ona miała pojęcie o prawidłowym wychowaniu szczeniąt. Przykładem jest Rayl'a i Lestill, który zwiał z moją siorą).
W końcu postanowiłem jej pomóc.
- Em... Telara? - zacząłem
- Tak, skarbie? - zapytała słodkim głosem
- Bo ja chciałem... Em... - nie wiedziałem co chciałem
- On chciał powiedzieć, że... Em... No... - próbowała mi pomóc Rayl'a
- Że... Zbliża się pora polowania i powinnyście być w watasze, z resztą wilków - ładnie z tego wybrnąłem, nieprawdaż?
- No tak! Telara, chodźmy! - krzyknęła Luna i już ich nie było. Ona się chyba zbyt przejęła ciążą Rayl'i i ucieczką Shaeniire, bo normalnie jest bardziej przytomna.
- Dzięki, Storm - uśmiechnęła się moja partnerka.
- Nie ma za co - odpowiedziałem i podszedłem do niej - Połóż się, odpoczywa - powiedziałem
- Uh... No dobra. Ale nie zaczynaj tak jak Luna i moja mama, oki? - powiedziała
- Jasne. A teraz - marsz do łóżka! - zaśmiałem się
Rayl'a?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz