Usłyszałam myśli Ali.
"Co? Nie, on po prostu mnie słucha, jest na mnie skupiony, to wszystko..." pomyślałam. Ale niestety prawda była inna. Ja nie miałam odwagi czytać w myślach Swifta, ale te jego oczy... Faktycznie cały czas się we mnie wpatrywał.
- Hej, Ali to już twoja jaskinia. - powiedziałam do przyjaciółki
- Aha. To cześć, dobranoc. - powiedziała i weszła do jaskini
Następnie skierowaliśmy się ze Swiftkillem do mojej jaskini.
- Hej... Bo ja.. - zaczęłam, ale nie wiedziałam co powiedzieć.
- Tak?
- Eee... Już... Nic.
- A... Może chciałbyś pójść ze mną na tę twoim zdaniem " magiczną łąkę"? - zapytał
- No... Dobrze, chodźmy. - powiedziałam. Kiedy tam dotarliśmy, usiedliśmy i zapatrzyliśmy się w księżyc.
- Swift...
- Tak, Luno?
- Ja chciałam ci podziękować.
- Za co?
- Ostatnio kilka razy uratowałeś nam... mi... życie, i jestem ci za to bardzo wdzięczna - powiedziałam cicho
- O... To nic takiego, każdy by tak zrobił na moim miejscu. - powiedział
- Nie wiem... Ale ja... - zaczęłam
- Tak? Co, jest, Luna mi możesz powiedzieć wszystko.
- Ja... - urwałam. Nie wiedziałam co powiedzieć! Siedząc tak i patrząc na Swifta, zrozumiałam - ja także straciłam dla niego głowę! Nie wiedziałam dlaczego ani po co, ale ja... Zakochałam się w nim. Ale czy on odwzajemniał moje uczucia?
Swifkill? I co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz