Powoli otworzyłam oczy, by po chwili pozwolić im ponownie opaść. Czułam się okropnie. Wszystko mnie bolało, ale najintensywniejszy ból odczuwałam na karku.
,,Co mi się stało?" - pomyślałam. Po chwili większego skupienia całe wczorajsze zdarzenie stanęło mi przed oczami. Moja walka z tajemniczym napastnikiem, mój wybawiciel...
,,Swoją drogą, ciekawe kto nim był..." - moje rozmyślanie przerwał jęk bólu dochodzący zza koralowej zasłony.
- Przepraszam cię, ale to konieczne... - powiedział czyjś głos. ,,To jakaś wadera..." - mówiłam do siebie w myślach.
- Wiem, co nie zmienia faktu, że piecze i to potwornie. - odpowiedział jej drugi głos. ,,I kolejna...".
- Nie trzeba było się tam pchać... - burknął kolejny głos. ,,Teraz to basior... Ciekawe czy przystojny? NIE, STOP!"
- Przestań Blease! - podniósła głos druga wadera. - Nie pouczaj mnie co mam robić!
- A kto się pchał pod łapy jakiemuś typowi w środku nocy?! A jeśli by cię zabił?! Co by było? Nie przeżył bym tego! - głos basiora, Blaesa, jak go nazwała ranna wilczyca, niebezpiecznie podniósł swoją głośność.
- Ja też nie... - zawtórował mu kolejny głos, tym razem samicy. ,,Ilu ich tam, kurka jest?!"
- Ale nic mi nie zrobił... - powiedział cicho obiekt, do którego były kierowane zarzuty.
- Jeśli niczym nazywasz łapę rozciętą przez całą jej długość, głęboką, otwartą ranę na boku i rozszarpany kark, to na prawdę NIC ci nie zrobił... - odpowiedział ironicznie Blaese, za każdym razem, przesadnie akcentując słowo ,,nic".
Usłyszałam ciche łkanie, które po chwili stłumione było futrem innego wilka.
- Czy ona przeżyje? - spytał łkający głos. - Martwię się, że ten typ ja zabił... - dodał. ,,Czy to o mnie?"
- Tak... Rany nasmarowałam jej maścią z ziół księżycowych, a jak się obudzi to podam jej miksturę przyspieszającą ich gojenie...
Postanowiłam dużej nie ukrywać, że jestem nieprzytomna, kiedy tak na prawdę podsłuchiwałam od jakiś 15 minut. Wstałam powoli z posłania, na którym leżałam i cicho podeszłam do zasłonki. Wzięłam parę oddechów i wkroczyłam do pomieszczenia, w którym znajdowały się rozmawiające wilki. Automatycznie wszystkie spojrzenia skupiły się na mnie.
Kto dokończy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz