piątek, 19 lipca 2013

Floy do Luny


Każdego miesiąca wyczekuję tylko jednego... pełni księżyca. Kocham oglądać to niesamowite niebo, bo tutaj w miejscu gdzie znajduje się Wataha Srebrnej Konstelacji pełnie księżyca są naprawdę niesamowite.
                    Raz w miesiącu, gdy ona występuje jestem niezwykle energiczna i szczęśliwa. Wiele wilków nadal nie wie dlaczego raz na miesiąc tak się zachowuję, ale akceptują to. Lecz jedna wilczyca o tym wie, jest to Luna. To właśnie ona zawsze mi mówi, kiedy wypada pełnia i właśnie dzisiaj z samego rana przyszła do mojej jaskini, by mi o tym powiedzieć.
Byłam w trakcie czytania książki pożyczonej od Terry (o ziołach leczniczych), więc nawet nie zauważyłam kiedy weszła.

-Jak się masz?- zapytała z uśmiechem na pysku Luna-Wystawiłam łeb znad 
książki bąknęłam
-nie najgorzej-a ty?
-Dobrze, ale myślę że bardziej się ucieszysz gdy ci coś powiem!-rzekła Luna
-Ale o co?-powiedziałam nadal zwracając więcej uwagi na książkę niż Lu
-Dzisiaj jest pełnia...-odpowiedziała na moje pytanie
-To już dzisiaj?!-patrzyłam na nią z niedowierzaniem
-No przecież mówię że tak!-oburzyła się Luna. Szybko wstałam, otrzepałam się i pobiegłam do wyjścia i wtedy zobaczyłam, że był jeszcze dzień. Spojrzałam na Lunę. Powiedziałam prawie krzycząc:
-Po co mi o tym teraz mówisz,przecież jest jeszcze dzieńa z tego co mi wiadomo pełnia jest w nocy!
-Wiem, ale lubię gdy jesteś szczęśliwa.Wtedy ona spojrzała na mnie wzrokiem przepełnionym matczyną miłością,a ja zawsze się uspokajam kiedy ona tak na mnie patrzy. Może dlatego, że przypomina mi własną matkę, której niestety nie potrafię sobie przypomnieć. Wyciszyłam się a ona się uśmiechnęła.
-Czasem ci zazdroszczę...-powiedziałam cicho.
-Czego ty mi zazdrościsz?-spytała zdziwiona Luna.
-Tego, że ty zawsze potrafisz być taka radosna, a ja zazwyczaj zamykam się w sobie i staram się nikomu nie przeszkadzać-powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Nie musi tak być-powiedziała troskliwie i od razu dodała
-jak chcesz możesz o tym ze mną pogadać,ale nie dzisiaj. Dzisiaj proszę cię tylko o dwie rzeczy...-
-O jakie dwie rzeczy?-spytałam.
-Żebyś nie siedziała smutna i poszła spać, bo pewnie będziesz patrzyła na nocne niebo całą noc-powiedziała z lekkim uśmiechem na pysku.
-Pewnie tak-stwierdziłam radośnie.Odwróciłam się i schowałam książkę między kamieniami.
-Dzięki Lu-szepnęłam cicho ale jej już chyba nie było...


                        Przespałam się kilka godzin i szybko wyskoczyłam z mojego legowiska. Szybko pobiegłam do wyjścia,zauważając mimochodem zbliżającą się noc. Po chwili byłam już przy jaskini Luny.
-Jesteś tam Lu?!- krzyknęłam do środka,nie myśląc, że mogę komuś przeszkodzić w spaniu. Nagle znikąd w wejściu pojawiła się Luna.
-Czy poszłabyś ze mną na polanę by zobaczyć pełnię księżyca?-zapytałam cicho z oczami wpatrzonymi w ziemie.
-Oczywiście że tak, jak mogłabym nie pójść i przegapić coś tak niesamowitego-odrzekła radośnie Lu.Szybko pobiegłyśmy na najbliższą polanę
.-To tu!-wydyszałam podekscytowana. Luna rozejrzała się dookoła.
-Hmm... nie znam tego miejsca. Gdzie jesteśmy?-spytała zdziwiona Lu.
-Tutaj przychodzę zawsze w czasie pełni albo kiedy muszę pomyśleć-powiedziałam szybko. 
Tak jak dziś- bo właśnie zaczęła się pełnia.


                        Usiadłam wpatrzona w niebo i widziałam ogromny księżyc, który wyłaniał się zza horyzontu. Pierwsze gwiazdy nieśmiało zaczęły pobłyskiwać na nocnym niebie. Wtedy Luna powiedziała szeptem
-Niesamowite, naprawdę niesamowite. Przez tyle lat tu jestem i jeszcze nie widziałam takiej niezwykłej pełni.
-Ja też nie widziałam takiej pełni...-odpowiedziałam szeptem Patrzyłyśmy w ciszy. Wyszeptałam:
-Czasami marzę o tym żeby polecieć do nieba jak najwyżej i znajdować się pomiędzy tymi niesamowitymi gwiazdami...-
-Chyba da się zrobić- odpowiedziała Luna. Obróciłam łeb w jej stronę i spytałam
-Jak to da się zrobić?! Przecież jestem normalnym wilkiem, a normalne wilki nie potrafią latać! Niestety...-powiedziałam patrząc na nią z niedowierzaniem i smutkiem w oczach.
-Ale ty nie jesteś normalnym wilkiem...-tajemniczo odpowiedziała-
-po prostu pomyśl, że masz skrzydła i że na nich latasz, ale tak jakby to była prawda-dodała jakby się gdzieś śpieszyła.I zrobiłam to nadal jej nie wierząc.
-Widzisz to wcale nie dzia....-powiedziałam patrząc na swój grzbiet a na nim była para skrzydeł!
-To zadziałało! Ale jak to możliwe przecież ja jestem norma...
-Nie jesteś normalnym wilkiem Floy!-wtrąciła się Luna
-Jesteś niezwykła, tak jak każdy w naszej watasze!-oświadczyła Luna
-Każdy z nas potrafi wiele rzeczy. Jedni potrafią latać inni potrafią rozmawiać ze zwierzętami a inni znikać, tak jak ty-powiedziała troskliwie Luna
-Zaraz.-Skąd ty...wiesz...że...ja....a zresztą. Nieważne-wtrąciłam skołowana. Byłam tym wszystkim zmęczona więc się położyłam i wyglądałam mniej więcej tak.












-Ale jak ja je mogę teraz schować?!-spytałam

-po prostu pomyśl że nigdy ich nie miałaś-oświadczyła mi Luna
-Jak chcesz jutro mogę cię nauczyć jak na nich lata-Powiedziała szczęśliwie Luna
-Ale teraz idź już do swojej jaskini i się zdrzemnij. Do zobaczenia jutro-dodała idąc z powrotem do jaskini. A ja ostatni raz spojrzałam na to niezwykłe niebo i poszłam do Mojej jaskini.
                                                            I właśnie tak się o mojej umiejętności...lataniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz